Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Koniec historii

Wolność i równość

„Koniec historii" Francisa Fukuyamy to książka wywołująca żywe emocje, będąca źródłem licznych polemik i sporów. Jest rozwinięciem głośnego eseju Fukuyamy napisanego w 1989 roku. Warto przypomnieć, że w światowej polityce to początek historycznych zmian, kolejnej „wiosny ludów", wybuchu fali wielkiego entuzjazmu, który radykalnie zmienił naszą rzeczywistość. Fukuyama znakomicie się „wstrzelił" w ten czas. Jego esej, a później książka, spowodowały, że stał się rozpoznawalnym komentatorem politycznym, prawie celebrytą.
Punktem wyjścia książki jest teza, że historia to nie ciąg następujących po sobie, często przypadkowych zdarzeń, lecz linearny, uporządkowany proces, w trakcie którego obficie korzystamy z doświadczeń wszystkich ludzi. To oczywiście nie oryginalna koncepcja Fukuyamy, lecz nawiązanie do myśli Hegla. Jeżeli to proces, to musi się on kiedyś zakończyć. I w tym właśnie momencie autor „Końca historii" formułuje swą zasadniczą tezę, że ten kres mamy okazję obserwować.


Liberalna gospodarka rynkowa i dojrzała demokracja to właśnie ten punkt docelowy, które stopniowo osiągają poszczególne narody i który zagwarantuje odpowiedni standard życia, a także wyeliminuje wszelkie antagonizmy. Oczywiście Fukuyama nie jest na tyle naiwny, aby uznać, że w liberalnym i demokratycznym społeczeństwie wszelkie problemy znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, lecz uważa, że słabości nie są słabościami systemu, lecz są następstwem niepełnej realizacji dwóch filarów społeczeństwa „końca historii" - wolności i równości.


Abstrahując od filozoficznych dociekań dotyczących charakteru samej historii, można powiedzieć, że to ona sama naraziła Fukuyamę na ciężką próbę. Wraz z końcem ubiegłego wieku skończył się karnawał wolności, a pęd społeczeństw ku wolności i równości, rozumianych jako pęd ku gospodarce rynkowej i demokracji mocno wyhamował. Pojawiły się nowe niepokojące zjawiska, umocnił fundamentalizm islamski. Sam Fukuyama stał się w pewnym momencie postacią kojarzoną z polityką prowadzoną przez neokonserwatywną ekipę prezydenta George'a W. Busha i choć w jednej ze swoich późniejszych książek skrytykował koncepcję wojny z terroryzmem i inne decyzje podejmowane przez tego prezydenta, to nie sposób pozbyć się wrażenia, że autor „Końca historii" poprzez swe polityczne zaangażowanie stał się w pewnej części ofiarą chyba trochę zbyt dogmatycznie potraktowanych tez tejże książki.


Nie zmienia to faktu, że Fukuyama to błyskotliwy intelektualista, swobodnie poruszający się w zakresie przedstawianej tematyki, a „Koniec historii" jest książką, którą wręcz trzeba znać! No i chyba trudno znaleźć kogoś, kto by tak naprawdę nie żałował, że kusząca wizja życia w społeczeństwie bez antagonizmów i nierówności społecznych jak na razie się nie zrealizowała. Co nie znaczy, że Fukuyama nie miał racji. Może kiedyś...?

 


Recenzent: Mariusz Pilarski

Francis Fukuyama

Koniec historii

Tłumaczenie: Tomasz Bieroń, Marek Wichrowski

Książka, która wywołała jeden z najgłośniejszych sporów intelektualnych końca XX wieku

Kiedy w 1989 roku wraz z murem berlińskim legł w gruzach komunizm, Francis Fukuyama ogłosił w swym słynnym eseju Koniec historii. Odwołując się do nauk przyrodniczych oraz do filozofii Hegla i Nietzschego, stworzył on niezwykle ciekawą koncepcję, wedle której nastąpił kres konfliktów między wielkimi systemami politycznymi, zaś wszystkie społeczeństwa będą od tej pory dążyć do modelu liberalnej demokracji - wprawdzie nie wolnego od wad, ale najlepszego z możliwych. Amerykański myśliciel stawia w swej książce bardzo istotne pytania: Czy celowe jest dociekanie historii ludzkości? Czy zmierza ona w jakimś wyraźnym kierunku? W jakim punkcie względem „końca historii” się znaleźliśmy? I kim jest ów „ostatni człowiek” zamieszkujący świat krańca dziejów?

To niezwykle inspirująca i prowokująca lektura, która przysporzyła Fukuyamie zarówno wielu wrogów i krytyków, jak i zagorzałych wielbicieli uważających go za proroka nowego porządku. Czy jej główne tezy w świecie po 11 września są nadal aktualne?