Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

09.03.2015

Danuta Stenka czyta w Trójce powieść Joanny Bator

Nowa książka Joanny Bator nie mieści się w żadnej gatunkowej szufladce. Nie jest reportażem, choć ma pewne cechy reportażu, nie jest esejem, choć ma pewne cechy eseju, nie jest pamiętnikiem ani dziennikiem.

Są tu opisy tropikalnej wyspy (i zdjęcia Adama Golca) - zaskakujące, bo nie jawi się ona jako raj na Oceanie Indyjskim. Tropik, co zauważył wcześniej Witkacy, przyprawia o szaleństwo. Fauna i flora naznaczone są stygmatem śmierci, choć wydawałoby się, że bogactwo przyrody świadczy o „przeroście życia". Joanna Bator przebywała na wyspie poza sezonem, w porze deszczowej, stąd - zapewne - tak mroczny jej obraz. Zamiast świergotu kolorowego ptactwa i cykad autorka usłyszała posępne kruki.

Mroczny był też cel podróży: próba odnalezienia śladów zaginionej kobiety. „Znikła bez śladu", ale może... jednak... Mroczna jest także „bliźniaczka", którą odkryła w sobie autorka. Najbardziej pobudza jednak wyobraźnię koncept znalezienia się w „niszy w czasie". Nasze intelektualne ambicje zaspokajają liczne cytaty i odniesienia do literatury - od Witkacego po Barthesa. Są w Wyspie Łzie także obszerne partie autotematyczne, czyli refleksje o pisaniu. Generalnie: „bzik tropikalny" i towarzyszące mu rozedrganie. To może się nie podobać, ale może też zniewalać. /fragment zapowiedzi audycji/

Zapraszamy od poniedziałku 9 marca o godz. 11.50 na antenę radiowej Trójki, gdzie przez najbliższy tydzień będzie można posłuchać fragmentów książki Joanny Bator Wyspa Łza w interpretacji Danuty Stenki.

Wybitna aktorka filmowa i teatralna nie miała łatwego zadania, gdyż w radio w roli „czytacza" występowała po raz pierwszy. Niemniej powierzone sobie zadanie zdaniem radiowców wypełniła perfekcyjnie. Czytanym fragmentom towarzyszyć będą specjalnie dobrane utwory muzyczne pochodzące z płyty Włodka Kiniorskiego i Marii Pomianowskiej Smok dwugłowy oraz T.ETNO Tomasza Drozdka.

Do usłyszenia!

Autorka bestsellerów wraca na Wyspę Łzę od nowa

"Naprawdę można od tego zwariować."
/Karolina Sulej, „Wysokie Obcasy”/

"Są podróże, które nigdy się nie kończą. Mimo iż przeszło się od punktu A do B, jak się planowało, spakowało i rozpakowało się bagaże, pozostaje świadomość, że wędrówka była jeśli nie zupełnie daremna, to jednak pozostawiła dojmujące uczucie niedosytu, niedopowiedzenia, wręcz klęski, jak jedno z tych rozstań, w których zbyt pochopnie zamknęło się za kimś drzwi, czy, co gorsza, zamknięto je za nami. Taka była dla mnie Wyspa Łza."
(fragment)

„A gdyby tekst naprawić jak rozbitą czarkę do herbaty?” Od tego pytania zaczyna się nowa odsłona podróży sprzed kilku lat. Japońska metoda kintsugi, w której używa się żywicy i złota, opisana przez Joannę Bator w powieści Purezento, w Wyspie Łzie od nowa staje się techniką literacką. W nowej wersji tej osobistej opowieści autorka sięga głębiej w rodzinną historię i opowiada, dokąd zaprowadziła ją droga, która wtedy wydawała jej się klęską, a z perspektywy czasu okazała się przemianą: Dziś te dni w szklanym domu koło Gale, kończące wyprawę, gdy już wiedziałam, że pierwszy raz nie zdołam wpasować się w podróż jak dłoń w rękawiczkę i do jej kresu będę cała samą siebie uwierać w tym pięknie, w dźwiękach tropikalnej nocy przecinanej przez buddyjskie śpiewy z pobliskiej świątyni, wydają mi się kluczowe dla Wyspy Łzy. To, co brałam za klęskę było zrzucaniem skóry, metamorfozą, w wyniku której i ta, ja, która tam pojechała śladem Sandry Valentine, znikała bez śladu. (fragment)