Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

10.04.2020

Jerzy Illg o Andrzeju Strumille

Jerzy Illg


Mój przyjaciel wiersz
Ostatni Obywatel Wielkiego Księstwa


Wyświechtane określenie „człowiek renesansu" w wypadku tego akurat twórcy okazuje się rozpaczliwie mało pojemne, nie jest bowiem w stanie objąć wszystkich talentów, uprawianych obszarów sztuki i sfer aktywności artysty, który jest równocześnie rzeźbiarzem, grafikiem, malarzem, rysownikiem, fotografem, ilustratorem, poetą, diarystą, edytorem, scenografem, wystawiennikiem, kolekcjonerem dzieł sztuki, podróżnikiem, hodowcą koni arabskich, profesorem wykładającym na uczelniach artystycznych, animatorem wydarzeń kulturalnych. Wszystkie te pasje sobie tylko wiadomym sposobem zdołał z sukcesem okiełznać i pogodzić Andrzej Strumiłło. Ich opisanie wypełniłoby obszerną księgę - tu skoncentrować się trzeba będzie na jego poezji, ale kreśląc sylwetkę postaci tak niezwykłej, nie sposób przynajmniej nie wspomnieć o najciekawszych rysach osobowości i znaczących epizodach długiego życia artysty, który w październiku 2017 roku skończy 90 lat. W wielu publikacjach jako rok jego urodzenia podawany jest błędnie 1928 - zawdzięcza to matce, która wpisała tę datę, pragnąc uchronić przed wywiezieniem na roboty do Niemiec syna urodzonego w Wilnie rok wcześniej. Po wojnie repatriował się z Nowogródczyzny do Lublina. Studiował w PWSSP w Łodzi u Władysława Strzemińskiego i w krakowskiej ASP, gdzie współtworzył Grupę Samokształceniową m.in. razem z Tadeuszem Wróblewskim, Andrzejem Wajdą i Janem Tarasinem. Po pobycie w Moskwie (miał tam przyjemność zobaczyć Stalina w trumnie) osiadł w mazurskiej wsi Krzyże, gdzie prócz rysowania i malowania z natury zajmował się rybołówstwem i uprawą roli.

W roku 1955 uczestniczył w słynnej, zrywającej z socrealizmem wystawie w Arsenale. Po przeniesieniu się do Warszawy projektował dla Polskiej Izby Handlowej pawilony wystawiennicze, dzięki czemu zwiedził wiele egzotycznych krajów. Zapoczątkowało to kilkunastoletnie podróże w głąb Azji, gdzie widział wojnę w Wietnamie, przeszedł z plecakiem i bronią tysiąc kilometrów syberyjskiej tajgi, poznał Tajlandię, Chiny, Japonię, Mongolię, Indie, Nepal, przemierzył Himalaje, Ałtaj, Kraj Chabarowski, Kaukaz, pustynię Gobi. Wyprawy te owocowały niezliczonymi rysunkami, grafikami, szkicami, samych tylko negatywów z Azji zgromadził blisko 30.000. Przy okazji powstawały także wiersze, utrwalające momenty olśnień, medytacji, przemyśleń inspirowanych przez myśl Wschodu, tradycje taoistyczne i buddyjskie. Bycie w drodze na długie lata stało się życiową pasją Strumiłły: „Muszę się przyznać do zachłanności. Żaden upał, żadne zmęczenie, ból kręgosłupa, przepuklina, leje po bombach, nawet obecność min nie były w stanie powstrzymać mnie w wędrowaniu" - pisał, i wyznawał: „Podróże, które mam za sobą przez góry, pustynie, stepy, tajgi, dżungle, morza, oceany, przez cywilizację i czas, nauczyły mnie tolerancji, względności i zbliżyły do pogodzenia się z losem. Sztuka wydała mi się aktem egzystowania tak naturalnym, jak wszystko inne, co mieści się między narodzinami a śmiercią".

W latach 1982-1984 po wygraniu konkursu kierował pracownią graficzną w siedzibie ONZ w Nowym Jorku, gdzie w ciągu dwóch lat zrealizował 3600 zamówień dla UNESCO, FAO i UNICEF. Przywiózł stamtąd 11 tys. fotografii, w tym blisko tysiąc zdjęć wież World Trade Center fotografowanych z helikoptera nad Manhattanem.

By pozostać przy robiących wrażenie liczbach: rezygnując z przedłużenia nowojorskiego kontraktu i solidnej emerytury, zakupił 40 hektarów ziemi w Maćkowej Rudzie na Suwalszczyźnie - jak powiada, żeby być bliżej Wilna i stron rodzinnych - gdzie wyremontował modrzewiowy dom, wokół którego założył arboretum, posadził 30 tys. drzew. Uprawia 5 ha łąk i pastwisk i 15 ha ziem ornych. Na własne potrzeby ma ogród i sad. Szczęśliwy gospodarz wyznaje: „Zdarza się, że w ogrodzie wykopuję kamienne groty i noże łowców reniferów - ludzie w tym miejscu mieszkali już 8 tysięcy lat temu". W stajni mieszkają przepiękne konie arabskie - aktualnie cztery klacze i dwa źrebaki. Dom przypominający staropolski dwór pełen jest orientalnych dzieł sztuki, a w stojącej opodal pracowni mieści się kolekcja własnych dzieł artysty, które prezentowane są także w jego galerii w pobliskich Suwałkach i w Białej Synagodze w Sejnach. Bogate zbiory zgromadzone w czasie podróży na Wschód Strumiłło przekazał Muzeum Etnograficznemu w Krakowie i warszawskiemu Muzeum Azji i Pacyfiku.

Ponieważ mama moja jest z domu Strumiłło, spędziliśmy w Maćkowej Rudzie długie wieczory, usiłując dociec ewentualnych związków rodzinnych. Korzenie te gdzieś tam na wschodnich kresach oczywiście się zaplatają, ale zasadniczo wywodzimy się z różnych linii: Andrzej ze Strumiłłów herbu Nałęcz z Mińszczyzny, my ze Zgierskich-Strumiłłów herbu Dąbrowa z Wileńszczyzny. Andrzej ma bogaty zbiór dotyczących Strumiłłów prastarych dokumentów wydobytych z archiwów białoruskich, litewskich i polskich, z których część mogącą mnie interesować zechciał mi skserować i wręczyć.

W niesłychanie różnorodnym i bogatym dorobku ma blisko 200 wydawnictw, książek i albumów, w tym imponującą Księgę Wielkiego Księstwa Litewskiego (2009), której był pomysłodawcą wraz z Czesławem Miłoszem i Tomasem Venclovą i którą już bez ich wsparcia wykonał wraz z Krzysztofem Czyżewskim i Fundacją Pogranicze. Wydał także kilka bogato ilustrowanych tomów wierszy - są to przejmujące ślady filozoficznych i religijnych poszukiwań Strumiłły, medytacje nad przemijaniem, bólem istnienia, teksty wyrastające z głębokiego przeżycia Psalmów, Apokalipsy, św. Augustyna, Paracelsusa, mistyków Wschodu. Inspiracje te widać także w jego malarstwie, ogromnie zróżnicowanym formalnie. Obraz i słowo przenikają się tutaj i uzupełniają. Dobrym przykładem jest prezentowany obok utwór, który - jak wyznał mi autor - powstał w czasie malowania Bitwy pod Mątwami - wielkiego płótna, które podziwiać można w inowrocławskim ratuszu. W zdumiewająco profetycznym i aktualnie dziś brzmiącym wierszu moment historyczny staje się momentem wiecznym - artysta uświadamia sobie ponadczasowy wymiar praw rządzących ludzką naturą. Nienawiść, podejrzliwość, przemoc, podzielone bratobójczo narody, potrzeba doszukiwania się w bliźnim wroga, którego trzeba pokonać i unicestwić, są stare jak ludzkość. Świadomość tego nie czyni łatwiejszym mierzenia się z otaczającą nas dzisiaj rzeczywistością - promykiem nadziei i źródłem satysfakcji może być zawarte w zakończeniu wiersza przeświadczenie, iż ceną zapłaconą za wszystkie haniebne i okrutne czyny będzie kiedyś spojrzenie w lustro własnego sumienia.

Andrzej Strumiłło
O wrogości wewnętrznej

maluję szczęk zbroic i rapierów
palbę celną i jęki trafionych
dawny bój królewskich i rokoszan
koronie wiernych i lubomirszczaków
był rok 1666
jest rok 2010
jak doniosła prasa
rakiety z Korei odpalone
trafiły w koreańską wyspę
narody zawsze się dzieliły
szukając wroga pośród braci
a ręki hojnej w krajach obcych
obróci się koło dziejowe
za wrogiem tęskniąc
wierni niewiernych ukrzyżują
ogniem wypalą ich cienie
wrogiem się stanie
ich własne sumienie

 

Andrzej Strumiłło (ur. w 1927 w Wilnie) sobie tylko wiadomym sposobem łączy rozliczne talenty – jest równocześnie rzeźbiarzem, grafikiem, malarzem, rysownikiem, fotografem, ilustratorem, poetą, diarystą, edytorem, scenografem, wystawiennikiem, kolekcjonerem dzieł sztuki, podróżnikiem, hodowcą koni arabskich, profesorem wykładającym na uczelniach artystycznych, animatorem wydarzeń kulturalnych. Po wojnie repatriował się z Nowogródczyzny do Lublina. Studiował w PWSSP w Łodzi u Władysława Strzemińskiego i w krakowskiej ASP, razem z Tadeuszem Wróblewskim, Andrzejem Wajdą i Janem Tarasinem.
Zwiedził wiele egzotycznych krajów, widział wojnę w Wietnamie, przeszedł z plecakiem i bronią tysiąc kilometrów syberyjskiej tajgi, poznał Tajlandię, Chiny, Japonię, Mongolię, Indie, Nepal, przemierzył Himalaje, Ałtaj, Kraj Chabarowski, Kaukaz, pustynię Gobi. Obok rysunków, grafik i fotografii powstawały wtedy także wiersze, utrwalające momenty olśnień, przemyśleń inspirowanych przez myśl Wschodu, tradycje taoistyczne i buddyjskie.
W latach 1982–1984 kierował pracownią graficzną w siedzibie ONZ w Nowym Jorku. Po powrocie do Polski wyremontował w Maćkowej Rudzie na Suwalszczyźnie modrzewiowy dom, założył arboretum, uprawia ogród i sad, hoduje przepiękne konie arabskie.
Jako edytor ma w swym dorobku blisko 200 wydawnictw, książek i albumów, w tym imponującą Księgę Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wydał także kilka bogato ilustrowanych tomów swoich wierszy – jego „powidoki” i zapiski to przejmujące ślady poszukiwań filozoficznych i religijnych, medytacje nad przemijaniem, bólem istnienia, teksty wyrastające z głębokiego przeżycia Psalmów, Apokalipsy, św. Augustyna, Paracelsusa, mistyków Wschodu.
Wybór z 72 (!) lat prezentuje to, co w poezji Andrzeja Strumiłły najlepsze.