Rubén Gallego
Biografia Rubena Gallego jest niemal tak pasjonująca jak jego książki. Matka pisarza była Hiszpanką, a ojciec Wenezuelczykiem. W 1968 roku w szpitalu na Kremlu Aurora urodziła bliźnięta. Po dziesięciu dniach jeden z chłopców zmarł. Drugiemu lekarze postawili diagnozę: dziecięce porażenie mózgowe. Niemowlę przebywało z matką. Kiedy miało półtora roku, Aurorę poinformowano, że dziecko zmarło. Wydarzenie to miało ścisły związek z konfliktem między KPH a KPZR, który zaistniał na skutek interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Pradze, choć okoliczności związane z podjęciem decyzji o oszustwie są niejasne; nie wiadomo też, jaką rolę odegrał w nim dziadek dziecka Ignacio Gallego (prawdopodobnie przynajmniej o nim wiedział). Na wieść o śmierci syna Wenezuelczyk wyjechał na Zachód. Aurora po kilku latach wyszła za młodego rosyjskiego pisarza, urodziła córkę, po czym wyjechała z rodziną do Francji.
Imię Ruben nadali dziecku obcy ludzie (matka po porodzie znajdowała się w długotrwałym szoku), prawdopodobnie na cześć syna legendarnej hiszpańskiej działaczki komunistycznej Dolores Ibarruri, który zginął pod Stalingradem. Trwająca ponad dwadzieścia lat tułaczka Rubena po „instytucjach opiekuńczych” Związku Radzieckiego rozpoczęła się w domu dziecka we wsi Kartaszewo pod Wołchowem. Potem chłopiec trafił kolejno do leningradzkiego domu dziecka im. Karola Marksa, do Trubczewska w obwodzie briańskim, miasteczka Niżnij Łomow w obwodzie pienzieńskim oraz Nowoczerkaska. W Nowoczerkasku dorosły już Ruben ukończył studium prawnicze oraz studium języka angielskiego. Ożenił się, urodziła mu się córka. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych w ramach programu wymiany osób niepełnosprawnych. Po powrocie do Nowoczerkaska rozwiódł się, ponownie ożenił i spłodził drugą córkę. Przypadkowo usłyszał o nim litewsko-hiszpański reżyser i postanowił nakręcić film dokumentalny o losach egzotycznego sieroty w Związku Radzieckim. W roku 2000 podczas pracy nad filmem zaaranżował poszukiwanie matki Rubena za pośrednictwem telewizji – okazało się, że Aurora mieszka w Pradze, gdzie jest korespondentem Radia Swoboda. Ruben wraz z rodziną przeprowadził się do matki. Rok później przenieśli się do Madrytu, gdzie mieszkają do dziś.
W żyłach Gallego płynie krew andaluzyjska, baskijska, hinduska oraz latynoamerykańskich emigrantów z Chin. Ale nie tylko. Na pytanie „Co pana ocaliło przed ostatecznym zwątpieniem?” pisarz odpowiada: „Po pierwsze, ocaliło mnie to, że pierwsze półtora roku życia spędziłem z matką – nie umiałem później uwierzyć, że niańki to moje mamy. Po drugie, mój pradziadek z linii ojca był Murzynem, a my, Murzyni, jesteśmy ludem żywotnym”.
Imię Ruben nadali dziecku obcy ludzie (matka po porodzie znajdowała się w długotrwałym szoku), prawdopodobnie na cześć syna legendarnej hiszpańskiej działaczki komunistycznej Dolores Ibarruri, który zginął pod Stalingradem. Trwająca ponad dwadzieścia lat tułaczka Rubena po „instytucjach opiekuńczych” Związku Radzieckiego rozpoczęła się w domu dziecka we wsi Kartaszewo pod Wołchowem. Potem chłopiec trafił kolejno do leningradzkiego domu dziecka im. Karola Marksa, do Trubczewska w obwodzie briańskim, miasteczka Niżnij Łomow w obwodzie pienzieńskim oraz Nowoczerkaska. W Nowoczerkasku dorosły już Ruben ukończył studium prawnicze oraz studium języka angielskiego. Ożenił się, urodziła mu się córka. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych w ramach programu wymiany osób niepełnosprawnych. Po powrocie do Nowoczerkaska rozwiódł się, ponownie ożenił i spłodził drugą córkę. Przypadkowo usłyszał o nim litewsko-hiszpański reżyser i postanowił nakręcić film dokumentalny o losach egzotycznego sieroty w Związku Radzieckim. W roku 2000 podczas pracy nad filmem zaaranżował poszukiwanie matki Rubena za pośrednictwem telewizji – okazało się, że Aurora mieszka w Pradze, gdzie jest korespondentem Radia Swoboda. Ruben wraz z rodziną przeprowadził się do matki. Rok później przenieśli się do Madrytu, gdzie mieszkają do dziś.
W żyłach Gallego płynie krew andaluzyjska, baskijska, hinduska oraz latynoamerykańskich emigrantów z Chin. Ale nie tylko. Na pytanie „Co pana ocaliło przed ostatecznym zwątpieniem?” pisarz odpowiada: „Po pierwsze, ocaliło mnie to, że pierwsze półtora roku życia spędziłem z matką – nie umiałem później uwierzyć, że niańki to moje mamy. Po drugie, mój pradziadek z linii ojca był Murzynem, a my, Murzyni, jesteśmy ludem żywotnym”.