Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Wyspa niesłychana

„A gdybym tak zrobił jakieś głupstwo?"

Fábregas przez całe życie był marzycielem, ale stał się praktykującym marzycielem, gdy pewnego poranka pomyślał: „A gdybym tak zrobił jakieś głupstwo?" i porzucił wszystko. Mendoza podarował swojemu bohaterowi czas, brak zobowiązań i pieniądze, i wysłał go do Wenecji, co więcej, nie pozwolił, by zbyt często męczyli go tam turyści. Wszystko po to, by, lepiej późno niż wcale, odkrył, jak może smakować życie.

 

Największa niespodzianka: ta książka pisana jest całkiem serio. Pozbawiona absurdów, mrugania do czytelnika i figli znanych mi z kilku innych czytanych przeze mnie powieści Mendozy. Może poza jedną sceną, w której Fábregas wyobraża sobie swojego rozmówcę „jak podsumowuje rozmowę, gratuluje sobie swoich forteli i zaśmiewa się w samotności ubikacji, trzymając się oburącz sedesu i podrzucając nogi do góry na znak radości."(!) To wyjątek w książce pełnej świeżo odkrywanych emocji, od stanu łaski aż do utraty pamięci, i mgły.


Najpiękniej opisany przeciąg znalazłam w „Wielkim Gatsbym", teraz Mendoza dorzuca swój rozdział 14 w całości poświęcony mgle, a w nim taki fragment: "Od dłuższej chwili nocny portier, zauważywszy gościa, obracał drzwiami, czekając, aż ów zdecyduje się wejść. Za każdym obrotem trochę mgły dostawało się do drzwi, przerzucane było do hotelowego holu i tam, w półmroku, unosiło się przez chwilę jak duch niższej kategorii."

 

Jeszcze książka lub dwie, i zapomnę o tym nieszczęsnym fryzjerze, od którego zaczęła się moja znajomość z Mendozą.


Recenzent: Porządek Alfabetyczny

Eduardo Mendoza

Wyspa niesłychana

Tłumaczenie: Tomasz Pindel

Grzechem jest nie mieć marzeń

Fábregas rzuca wszystko - rodzinę, firmę, kochankę. Przeznaczenie lub przypadek prowadzi go do Wenecji. Dla niego to miejsce niezwykłe, pełne sekretów i tajemniczych postaci - świętych od zaskakujących cudów, morderców grasujących po ulicach, kurtyzan zamieszkujących sypiące się pałace.

Miasto hipnotyzuje, budząc głód spóźnionego odkrywania, przeżywania i smakowania życia. I wtedy na drodze Fábregasa staje tajemnicza kobieta, która niczego od niego nie chce. Wenecja daje schronienie kruchej namiętności.