Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Fobos. Tom 1

"Big Brother" w kosmosie

Léonor wchodzi na pokład statku kosmicznego. Doskonale pamięta moment, w którym zobaczyła ogłoszenie o naborze do programu „Genesis", pierwszego reality show w kosmosie (transmisja nadawana na żywo, możliwość podglądania uczestników). Pragnąc zmienić swoje dotychczasowe życie, porzucić świat biedy i trud przeżycia z dnia na dzień. Léonor to dziewczyna, której w życiu nie było łatwo. Porzucona przez rodziców musiała być zdana tylko na siebie. Dom dziecka, przechodzenie z jednej rodziny zastępczej do drugiej. Później praca dniami i nocami, by jej życie choć w małej cząstce było czymś normalnym. I jeszcze to co ciągle przypomina jej o przeszłości...

FOBOS
CEL: Stworzenie płodnej ludzkiej kolonii na Marsie

Sześć dziewczyn i sześciu chłopaków wybranych w ogólnoświatowym castingu ma założyć pierwszą ludzką kolonię na Marsie. Przeszli specjalne szkolenia, zostali wyspecjalizowani w przeróżnych kategoriach np. medycynie, nawigacji, łączności i tak dalej. Będą poznawać się podczas sześciominutowych randek, by zdecydować, z kim założą rodzinę, gdy dotrą do celu. Wyruszą w podróż, by nigdy nie wrócić na ziemię. Polecą dalej niż Jurij Gagarin, dalej niż Neil Armstrong, dalej niż jakikolwiek człowiek...

"Człowiek już latał w kosmos. Jadł tam, spał i pracował. Ale jeszcze nigdy się tam nie zakochał".

Czy przez kilka sześciominutowych randek można poznać człowieka? Wydaje mi się, że nie na tyle, by zakochać się i być pewnym, że chcemy z tym człowiekiem spędzić przyszłość. Czy jest to łatwe, gdy wiemy, że wyboru nie można odwrócić? Jednak przed taką decyzją będzie musiał stanąć każdy z uczestników misji. Choć są dla siebie nieznajomymi, przeznaczenie zapisało im w gwiazdach rolę najsłynniejszych kochanków w historii wszechświata. Czy jest coś bardziej romantycznego niż miłość na innej planecie? Jak potoczą się ich losy? Kto kogo wybierze?


Główna bohaterka - Léonor zyskała moją największą sympatię spośród wszystkich uczestników. Od początku dziewczyna miała swoje zasady, których sztywno się trzymała. Z jednej strony jej postępowanie było przewidywalne, a z drugiej za każdym razem zaskakiwała. Na tle innych uczestniczek misji bardzo się wyróżnia. Nie jest płytka, zapatrzona w błyskotki i kosmetyki. Tanie teksty również do niej nie przemawiają. W chłopakach szuka czegoś więcej niż urody. Czego? Duszy, charakteru...

Victor Dixen zadbał o kreację bohaterów. Prawie o każdym dowiadujemy się wiele - z wyjątkiem Kenjiego, chłopaka rodem z mangi. Kibicowałam mu od momentu, gdy zobaczyłam na skrzydełku jak wygląda. Oczywiście mój typ okazał się największym dziwakiem na statku... :D

Ogólnie bohaterowie dają się lubić (poza kilkoma płytkimi wyjątkami). Bardzo podobało mi się, że możemy poznać ich historię oraz powody, które skłoniły ich do porzucenia dotychczasowego życia. Okazuje się, że ta grupka ma ze sobą wiele wspólnego.


Autor skradł moje serce tą książką. Pomysł, bohaterowie, fabuła - rewelacja! Poziom naprawdę wysoki, poprzeczka trudna do przeskoczenia. Muszę jednak przyznać, że ta powieść science-fiction jest trochę schematyczna. Bohaterka-buntowniczka i trójkąt miłosny. Schemat tak niesamowicie utarty i przechodzący przez nowo pojawiające się na rynku książki. Nic na to nie poradzimy, a tu zdecydowanie pasował. Autor całą historię serwuje nam z dwóch różnych punktów widzenia - ludzie na statku, a ludzie poza statkiem, którzy zajmują się transmisją i ogólnie mają wiele wspólnego z reality show. Dzięki temu możemy dowiedzieć się tego, o czym nie mają pojęcia uczestnicy misji. I właśnie to zmienia cały pogląd na sprawę.
Podsumowując Victor Dixen wykonał kawał dobrej roboty. Kosmos, romantyczna miłość - to nie mogło się nie udać. Historia fantastyczna, od której nie można się oderwać na zbyt długo. Łatwy, lekki i przystępny styl pisania sprawia, że książki nie czyta się szybko, a wręcz pochłania.


Recenzent: Izabela Nestioruk

Victor Dixen

Fobos. Tom 1

Tłumaczenie: Eliza Kasprzak-Kozikowska

Dwunastu młodych ochotników leci na Marsa, aby założyć tam pierwszą ludzką kolonię

Odmów... – szepcze mi do ucha cichy głos. – Wiesz, że nie nadajesz się do tej misji z tym, co masz do ukrycia. Wiesz, że jeśli polecisz, będziesz cierpiała tak, jak jeszcze nikt dotąd nie cierpiał. Odmów w tej chwili...

Léonor wchodzi na pokład statku kosmicznego. Doskonale pamięta moment, w którym zobaczyła ogłoszenie o naborze do programu „Genesis”, pierwszego reality show w kosmosie. Sześć dziewczyn i sześciu chłopaków wybranych w ogólnoświatowym castingu ma założyć pierwszą ludzką kolonię na Marsie. Będą poznawać się podczas sześciominutowych randek, by zdecydować, z kim założą rodzinę, gdy dotrą do celu.

Léonor uważa, że to jej jedyna szansa nie tylko na zdobycie sławy, ale i na lepsze życie. Przez całe dzieciństwo przechodziła od jednej rodziny zastępczej do drugiej. Nie ma nic do stracenia i zamierza rozegrać tę grę po swojemu.