Brakujący rozdział w instrukcji obsługi życia
Pierwszy raz książkę Agnieszki przeczytałam rok temu, zaraz przed świętami, co było chyba najlepszym możliwym czasem na nią. Teraz znów mamy grudzień, a ja mam nieodparta potrzebę sięgnięcia po nią ponownie. Taka książka to prawdziwy skarb w domu. Powracasz do niej wiele razy i za każdym znajdujesz nowe smaczki, dostrzegasz niuanse, które umknęły przy pierwszej lekturze i przede wszystkim składasz ponownie rozsypane cząstki samego siebie w całość. Ale nie byle jaką całość. Czytasz i czujesz, że stajesz się uważniejszy, wrażliwszy, bardziej świadomy. To książka, która sprawia, że stajesz się lepszy. I choć tematyka nie jest łatwa - autorka prowadzi zapiski ze swojego wolontariatu w hospicjum - to napawa ciepłem, wewnętrznym spokojem i harmonią, że chce się po prostu do niej wracać.Agnieszka Kaluga ma niecodzienny dar, a ja mam w sobie ogromną wdzięczność, że postanowiła tym darem podzielić się z nami. Jej opowieści ubogie w słowa niosą tak ogromny ładunek emocjonalny, że chwilami trudno się podnieść pod ich ciężarem. Ale to dobra i bardzo potrzebna lekcja dla współczesnego czytelnika. Zmiażdżony dosadnością słów, dobranych precyzyjniej niż cięcie chirurgicznym ostrzem, musi się zmierzyć ze swoimi lękami i przypomnieć sobie, co w życiu jest najważniejsze. W czasach kultu ciała, piękna zewnętrznego, niekończącego się pędu i gonitwy za dobrami materialnymi, zapominamy o najistotniejszym - o człowieku. A Kaluga widzi tylko jego.
Nie znajduję słów, by opisać nagromadzone, pęczniejące we mnie emocje po ponownej lekturze tej książki. Każde jedne wydają się banalne i miałkie. „Zorkownia" jest najlepszym prezentem, jaki możemy zrobić samym sobie. Nie tylko na święta, ale codziennie. Jest jak zrzucenie klapek z oczu i spojrzenie na swoje życie w nowym, prawdziwym świetle. Jest brakującym rozdziałem w instrukcji obsługi życia.
Napisać, że to wartościowa lektura to za mało. „Zorkownia" jest książką, która powinna moim zdaniem wejść do kanonu lektur szkolnych, by uczyć swoim niecodziennym w formie przekazem o miłości do drugiego człowieka, o kruchości życia i o sensie naszego istnienia.
Odsyłam was także na bloga autorki Zorkownia - to miejsce, które obowiązkowo trzeba poznać, a jak już zasmakujecie w tej niecodziennej stylistyce, to gwarantuję, że zostaniecie. Warto.
Recenzent: Magdalena Matraszek
Poruszający dziennik odkrywania nadziei i miłości tak wielkiej, że nie da się jej zamknąć w jednym słowie
„Patrzę, jak dzieci chlapią się wodą, biegają umorusane, na bosaka. Chłonę ich radość i czuję przeogromne szczęście, że mogę na to patrzeć wolna od zwierzęcego bólu akurat tu i teraz.
Mam obowiązek WIDZIEĆ rzeczy, smakować rzeczy, cieszyć się nimi.”
Agnieszka Kaluga obiecała umierającej córeczce, że sobie poradzi. Teraz pomaga innym. Odnalazła swoje miejsce, choć życie przecina się tam ze śmiercią. Od czterech lat jest wolontariuszką w hospicjum. Spędza czas z tymi, którzy potrzebują kilku słów, uśmiechu, pomocy przy napisaniu ostatniego listu.
„Zorkownia” to zapis najpełniej przeżytych chwil i kilkanaście pięknych zdjęć z życia. To poruszający dziennik odkrywania nadziei i miłości tak wielkiej, że nie da się jej zamknąć w jednym słowie. To wzruszająca opowieść o tym, co najważniejsze.
Zorkownia otrzymała trzy wyróżnienia w konkursie Blog Roku 2011.