Co kręci Eduarda Mendozę, giganta pióra zza Pirenejów
Literacka wunderwaffe Hiszpanii zwie się Eduardo Mendoza. Wkrótce ukaże się nowa powieść pisarza.Barcelońska palestra przyoblekła żałobę, gdy w 1975 roku do hiszpańskich księgarń trafiła powieść "Prawda o sprawie Savolty". Jej autorem był mecenas Eduardo Mendoza, 32-letni prawdziwy pistolet w prawniczym fachu. Po latach wspominał: "Kumple z kancelarii śmiali się w kułak, że zamieniłem dobrze popłatną pracę na zabawę piórem. Bo co to za zawód - literat?". Jak się po latach okazało, śmiali się niepotrzebnie.
Książka zrobiła bowiem oszałamiającą karierę i otworzyła Mendozie drzwi prowadzące na pisarski parnas. W poniedziałek, 34 lata od premiery "Prawdy o sprawie Savolty", trafi ona na nadwiślańskie księgarskie lady.
Rzecz toczy się w 1917 roku, w Barcelonie, którą Mendoza sławi w prawie każdej swojej powieści. Oto metropolią wstrząsa ruchawka spowodowana konfliktem między właścicielami wielkich fabryk a zbuntowanymi robotnikami. W tajemniczych okolicznościach giną przywódcy strajkowi, wszędzie węszy policja polityczna, a władze - przynajmniej oficjalnie - umywają ręce niczym Piłat. Słowem, typowy obrazek z czasów, gdy wielkoprzemysłowa klasa robotnicza śniła jeszcze swój utopijny sen o socjalizmie i osądzeniu kapitalistycznych krwiopijców.
W centrum naszkicowanych przez Mendozę dramatycznych zdarzeń swoje role do odegrania otrzymuje trzech bohaterów. Pierwszy to Javier Miranda, przesiąknięty ideami sprawiedliwości społecznej młody adept kancelarii adwokackiej (krytycy nie mają wątpliwości, że pisarz sportretował tu samego siebie). Gdy na własną rękę zaczyna odkrywać mroczne kulisy lawiny przemocy i strachu, spotyka na swojej drodze Pajarito De Soto, dziennikarza smarującego ogniste artykuły o niedoli robotniczej braci. Ostatni z literackiej trójcy to Paul--Andre Lepprince, czarujący typ, który - jak się później okazuje _- traci urok przy bliższym poznaniu. Mendoza obdarzył go misją opanowania zamieszek, które szykują się w fabryce broni.
Akcja tej zgrabnie skrojonej przypowieści sięga apogeum, gdy ginie właściciel militarnej manufaktury, tytułowy Savolta. Zresztą krwi, kłamstw, zdrad i walki o pieniądze w tej powieści nie brakuje ani przez moment. Mendoza dobrze jednak odrobił pisarską lekcję i narastającą grozę pokrył całunem nierzeczywistości i opisem Barcelony żywcem wziętym z literatury fantastycznej. Dzięki temu klasyczny kryminał noir nabrał tu zupełnie nowego, wielce niejednoznacznego wymiaru. Dodając do tego szczodrze cytowane dokumenty, listy i zeznania bohaterów dramatu, można odnieść wrażenie, że przez 390 stron obcujemy z paradokumentalną fabułą najwyższej próby.
I chyba dzięki temu gatunkowemu koktajlowi "Prawda o sprawie Savolty" tak skutecznie trafiła do serc czytelników, a co ważniejsze do gustów rozkapryszonych krytyków. "Mendoza to mistrz postępowego podejścia do materii literackiej" - napisał po premierze powieści jeden z wpływowych redaktorów działu kultury "El Pais" i ta laurka socjalistycznego dziennika stała się wizytówką pisarza. Co wcale nie znaczy, że nie zdarzyło mu się swoimi powieściami nie raz wprawiać w zdumienie liberalnych ojców chrzestnych. Choćby wtedy, gdy po premierze "Roku potopu" (1992), opowieści o bajecznie bogatym utracjuszu Auguście Aixelim, publicznie dał świadectwo dawnej Hiszpanii, pokrytej latyfundiami i posiadłościami Kościoła.
Ale bardziej chyba lubi pisać literackie bestsellery i kroczyć po ścieżce globalnej sławy, niż być pionkiem na czyjejkolwiek politycznej szachownicy. Wydany w 1979 roku "Sekret hiszpańskiej pensjonarki" sprawił, że po jego powieści sięgnęli czytelnicy z całego świata. Nieprzypadkowo, Mendoza dokonał bowiem w tym quasi-kryminale zamiany uświęconych gatunkowych ról. Bohaterem uczynił lumpa, który zbiegiem okoliczności wciela się w rolę gliny i rusza do błyskotliwego rozwiązania pewnej detektywistycznej zagadki. Jego przygody kontynuował po latach w "Przygodzie fryzjera damskiego" (2002). Surrealistyczny humor i kaskada nieprzewidzianych zdarzeń okazały się diamentowym kluczem do pozycji najbardziej dziś poczytnego pisarza Hiszpanii.
Wystarczy rzut oka do Mendozowej statystyki: kilkanaście hitowych powieści, stos literackich laurów, którymi krytycy obsypują pisarza po każdej nowo wydanej książce i konto wypchane kasą z honorariów i tantiemów z prawie 30 milionów wydanych na całym świcie dzieł. Przyznacie, że jak na prawnika babrającego się w młodości w sprawach rozwodowych bliźnich, to wynik imponujący.
Wyniesiony na firmament popularności Mendoza pozwala sobie na coraz ciekawsze literackie krotochwile. Przy opublikowanej rok temu "Niezwykłej podróży Pomponiusza Flatusa" "Prawda o sprawie Savolty" wydaje się mroczniejsza niż sumienie recydywisty. Bo Flatusowskie kroniki to produkt zdumiewający nawet jak na tego szczwanego bajarza. Mendoza pokusił się o napisanie podróżniczej powiastki w stylu Woltera, przybranej w szaty kryminału z początków naszej ery. Sięgnął do chrze_ścijańskich apokryfów, dodał szczyptę mitologii i sensacyjną intrygę, a całość przyprawił szczodrze sowizdrzalskim humorem.
A jeżeli dodamy, że spryciarz Mendoza do intrygi wmieszał bezceremonialnie Świętą Rodzinę, stanie się jasne, że nasz bohater po prostu lubi swój fach. A to przecież doskonała wiadomość dla wszystkich mendozolubów, bo oznacza, że jeszcze nieraz spotkamy się z jego powieściami.
Recenzent: Bożydar Brakoniecki
Debiutancka powieść Eduardo Mendozy, którą zdobył uznanie krytyki i czytelników
Barcelona, rok 1917. Miastem wstrząsa konflikt między walczącymi o swoje prawa robotnikami a właścicielami fabryk. Walka toczy się o wysoką stawkę. W tajemniczych wypadkach giną przywódcy strajków, a władze robią niewiele, by schwytać winnych. W centrum tych wydarzeń znajduje się młody pracownik kancelarii prawnej Javier Miranda. Na swojej drodze spotyka dwóch niezwykłych ludzi. Pajarito de Soto jest idealistycznym dziennikarzem walczącym o prawa robotników, Paul-Andre Lepprince to czarujący drań, który ma za zadanie opanować zamieszki w fabryce broni. Intryga zatacza coraz szersze kręgi, w zamachu ginie fabrykant Savolta. Kto kontroluje spisek i jaka jest cena, którą przyjdzie zapłacić za prawdę?
Z wirtuozerią i finezją Mendoza prowadzi nas przez świat zdrady, kłamstwa, walki o władzę i pieniądze, a wszystko to w fantastycznej scenerii Barcelony początku XX wieku. Niczym w najmroczniejszym kryminale zapoznajemy się z szokującymi dokumentami, zeznaniami i listami. Prawda okaże się bardziej wstrząsająca niż najmocniejsza literacka fikcja.