Coelho nie dorasta do pięt
W pewnym wieku każdy z nas żałuje, że czas ucieka, a my nie spieszymy się z kochaniem ludzi. Każdy z nas żałuje rozstań w gniewie, kłótni, niepotrzebnych słów, każdy marzy o j e s z c z e jednej szansie na rozmowę. Każdy jeszcze raz chciałby zapewnić o swojej miłości. Takie jest życie... od wieków pragnienie przeniknięcia przez zasłonę śmierci towarzyszyło ludzkości, zapewne taka potrzeba pojawiła się, gdy pierwszy raz człowiek utracił na zawsze kogoś, kogo kochał. Na tej potrzebie fortunę zrobiły przeróżne wróżki, jasnowidze, zaroiło się od medium. Po ten motyw Albom już raz sięgnął, czyni to znowu, czy będzie dubel? Czy czytelnik zakrzyknie nihil novi? Ano sprawdźmy.Senne, niczym nie wyróżniające się miasteczko w stanie Michigan. Nagle, ni z tego ni z owego rozdzwaniają się telefony, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że osoby, które dzwonią od jakiegoś czasu są... martwe. Siostra, matka, syn. Jedna z osób, która odbiera taki telefon z zaświatów, czuje iż jej misją jest rozgłosić ten fakt. Miasteczko błyskawicznie zapełnia się dziennikarzami, a także ludźmi, którzy mają nadzieję na podobny cud, bo tęsknią, kochają. Nie brakuje też sceptyków, ale tych jest zdecydowanie mniej. O dziwo, sceptyczny jest również ksiądz. Niektórzy chyba tak boją się zawodu, że wolą nie wierzyć, że taki kontakt jest możliwy. Albom znowu podejmuje temat utraty, żalu i pragnienia odwrócenia procesów nieodwracalnych.
Za każdym razem, gdy czytam porównanie Mitcha Alboma do Coelho, to budzi to we mnie sprzeciw. Coelho jest już synonimem kiczu i tandety, prawie tego kalibru co seriale brazylijskie, jeśli ktoś jednak lubi, to przecież delektowanie się oboma rodzajami sztuki, jest wciąż legalne, tymczasem Albom jest zupełnie inną kategorią. Za każdym razem, gdy czytam książki jego autorstwa zanurzam się w subtelnej refleksji, w dobrym stylu.
„Pierwszy telefon z nieba" nie jest tylko refleksją, tak jak „Jeszcze jeden dzień" czy „Zaklinacz czasu". W „Telefonie" mamy życie, prozę życia, straty. Autor konfrontuje różne sposoby postrzegania zjawisk nadprzyrodzonych. Ta książka nie zawiera tylko z pozoru banalnych przemyśleń, ale również częstuje nas naprawdę dobrej jakości literaturą, można się też wczytać w książkę, przeżywać akcję, a nie tylko oddawać refleksji.
Szczerze mówiąc bałam się tej książki, bałam się, że autor będzie wtórny względem samego siebie, bo w końcu podobną tematykę już podejmował, na szczęście o miłości, stracie i tęsknocie można pisać na wiele sposobów, a Albom zna więcej niż jeden.
Z niecierpliwością czekam na kolejne książki autora, jeśli tylko będą tak dobre jak ta!
Recenzent: Katarzyna Mastalerczyk
CO BYŚ ZROBIŁ, GDYBY OBOK CIEBIE WYDARZYŁ SIĘ CUD?
Często miłość nadal łączy ludzi, mimo że życie ich rozdziela.
Ile razy chcieliście złapać za telefon i zadzwonić do kogoś, za kim tęsknicie?
Podzielić się radościami, smutkami i marzeniami?
Ile razy wyrzucaliście sobie, że nie zdążyliście powiedzieć komuś, jak wiele dla was znaczy,
że odkładaliście rozmowę na jutro, na kiedy indziej?
Kochamy wciąż za mało i stale za późno, smucimy się, że nie można cofnąć czasu.
A gdyby tak… niemożliwe stało się możliwe?
CO BYŚ ZROBIŁ, GDYBY OBOK CIEBIE WYDARZYŁ SIĘ CUD?
***
Nowa powieść Mitcha Alboma, autora „Zaklinacza czasu”, to książka o sprawach najważniejszych i najbardziej intymnych: o pragnieniu bliskości, tęsknocie za ukochaną osobą i o sile nadziei.