Czas na Fangirl
Autorka słodko-gorzkiej „Eleonory i Parka" wydała kolejną książką opowiadającą o młodym pokoleniu. Tym razem na tapetę wzięła... fanfiction. A wszystko za sprawą głównej bohaterki Cath, autorki popularnego w sieci „Rób swoje, Simonie", zafiksowanej na punkcie ukochanych książkowych postaci, niewyściubiającej nosa poza fandom i... pokój w akademiku.Jak to się stało, że pokochałam tę powieść?
Życie Cath skupia się wokół kilku rzeczy - książek, jej laptopa i Simona Snowa, wykreowanego przez Gemmę T. Lesile. Ma siostrę bliźniaczkę Wren, która pomimo takiego samego wyglądu jest całkowitym jej przeciwieństwem. Od dzieciństwa była tą bardziej popularną, lubianą i towarzyszką. Cath za to zamiast tłumu ludzi zawsze wybierze święty spokój, żeby tylko móc pisać ukochane fanfiction o Simonie Snowie. W społeczności fanów ma już wyrobioną markę, tysiące wyświetleń i cóż, sama posiada swoich fanów. Prawdziwa FanGirl. Gdy razem z siostrą zaczyna naukę w college'u, wszystko się komplikuję - Wren chce samodzielności, więc w wyniku tego Cath musi zamieszkać z nieco wredną i przerażającą Reagan, jak i znosić Leviego, który chyba nigdy nie przestaje się uśmiechać. Nagle okazuje się, że jeśli Cath choć trochę się otworzy, to nieoczekiwanie może znaleźć przyjaciół i... miłość.
To książka, która przypomina o jednym - dlaczego kocham czytać. Po zakończeniu nie mogłam ot, tak po prostu sięgnąć po kolejną powieść, bo ta długo jeszcze siedziała w mojej głowie. Chyba najtrudniej pożegnać się z bohaterami, którzy są inteligentni, zabawni i aż chciałoby się ich mieć za swoich przyjaciół.
Autorka ma lekki, ale także charakterystyczny styl, trochę podobny do Johna Greena, którego zresztą uwielbiam. Tak samo, jak on, pisze zabawnie, ale pozwala sobie również na nutkę gorycz oraz refleksji. Udaje się jej w swoich historiach zawrzeć doskonałe puenty odnośnie do dojrzewania, miłości, przyjaźni. To zarazem poważna, ale także humorystyczna powieść. Rowell czymś pozornie nieistotnym, jedną wzmianką, zdaniem potrafi doprowadzić do płaczu. Niektórzy autorzy głowią się i troją, jakby tu stworzyć bardziej emocjonalną książkę, a jej udaje się to bez żadnego problemu. Nie ma tutaj większych melodramatów, za co jestem wdzięczna, ale ta pozycja nie jest równocześnie pozbawiona trudniejszych wątków, przeciwnie, sytuacja rodzinna Cath, jej problemy z mamą, siostrą, czy samo to, że nawiązywanie nowych znajomości wywołuje u niej przerażenie, daje dużo do myślenia.
Za co uwielbiam „Fangirl"? Za geekowski klimat, nawiązania dla nerdów i oczywiście za poruszenie tematu fanfiction. To hołd ze strony autorki dla tej społeczności, gdyż jak sama się przyznała, wiele fików w swoim życiu przeczytała i jest ich wielką fanką. Po skończeniu książki naszła mnie myśl, ciekawe czy fandom Rowell się rozrośnie? Czy znajdą się osoby, które dalej będą pisać historię Cath? Jestem pewna, że już teraz to się dzieje, co tylko jeszcze bardziej mnie cieszy - nastała moda, na coś, co odkryłam bardzo dawno temu, czyli fanfiction. Może nie będę musiała już dłużej tłumaczyć znajomym, cóż to czytam - wystarczy, że pożyczę im „Fangirl".
Wielki ukłon w stronę autorki - udało jej się snuć dwie odrębne historie, Cath oraz jej przyjaciół, jak i Simona Snowa. Dodatkiem do książki są pojawiające się gdzieniegdzie fragmenty z wymyślonej serii o Simonie oraz z fanfiction pisanych przez Cath. Aż chciałabym, aby uniwersum Gemmy T. Lesile istniało naprawdę!
Kolejnym plusem jest ukazanie życia pisarzy, procesu tworzenia, tego, skąd czerpią wenę - zostało to przekazane nam tak naturalnie, tak prosto, że aż sama poczułam inspirację i z chęcią postukałabym w klawisze, wymyślając jakąś swoją opowieść. Wiele razy zastanawiałam się, jak autorzy książek kreują swoje postaci, budują sceny, co podsuwa im pomysły i Rowell w pewien sposób zaspokoiła moją ciekawość. Narrację mamy trzecioosobową, a dodatkowo muszę pochwalić dialogi, które są lekkie, dowcipnie i bardzo swobodnie napisane.
Bohaterowie jak już wspomniałam, to perełki tej książki, także ci mniej istotni dla fabuły - każdy z nich ma mocno zarysowaną osobowość i jest charakterystyczny. Nie dziwię się, że w Internecie nastał szał na fanarty, czy opowiadania - fani tworzą piękne ilustracje z Eleonorą i Parkiem, teraz z bohaterami „Fangirl". Autorka tak dobrze ukazała swoje postaci, że czytelnicy nie mają problemów z wyobrażeniem sobie tego, jak wyglądają i przeniesieniem ich na kartki papieru.
Podobało mi się także samo tło powieści, college w typowo amerykańskim stylu, szukanie nowych przyjaciół, to jak zachowują się studenci. Cath w tym wszystkim jest bardzo oryginalna, bo nagle wśród aktywnych, pozytywnie nastawionych nastolatków mamy wycofaną, nieśmiałą dziewczynę, która drży na samą myśl o porozmawianiu z nieznajomym.
Pachniało Levim. Ziarnami kawy i czymś ciepłym i korzennym, chyba jego perfumami. Albo mydłem. Albo dezodorantem. Tak często siadywał na jej łóżku, że znała wszystkie te zapachy. Czasami pachniał też dymem papierosowym albo piwem, ale nie tym razem.
Pomiędzy różnymi scenami jest wiele nawiązań, za każdym razem czytając książkę, odkrywa się coś nowego. Autorka potrafi bardzo plastycznie i subtelnie budować bardziej intymne fragmenty. Zupełnie jak jej bohaterka, Cath, która w swoim fanfiction unika miłosnych uniesień, jednak, gdy już jakieś opisze, to w taki sposób, że każdy z fanów czyta je po kilka razy. Tak samo Rowell, sceny zbliżeń były piękne, niemal bajkowe, ale zarazem pozbawione kiczu. Subtelne i urocze.
Okładka jest genialna, słyszałam głosy, że te zagraniczne są lepsze, ale nie! Nasza jest cudowna i nikt nie zmieni mojego zdania. Ma to coś, ładny dla oka kolor i narysowane postaci, niczym z fanarta, co jeszcze bardziej podkreśla całokształt książki.
Polecam płci damskiej, ta pozycja jest typowo młodzieżowa, jednak myślę, że niejedna dojrzała kobieta skusiłaby się poznać historię Cath. To zabawna, wzruszająca i odkrywcza opowieść.
Jeśli czytasz bądź piszesz fanfiction, to koniecznie musisz ją mieć na swoje półce. Może rozpoznasz w Cath samą siebie?
Recenzent: Gabriela Rutana
Kim jest fangirl? Jeśli jesteś fangirl, to wiesz. Jeśli nią nie jesteś, to nie zrozumiesz
Wren i Cath to siostry bliźniaczki „podobne” do siebie jak ogień i woda. Wren chce w życiu spróbować wszystkiego. Lubi imprezować, randkować i poznawać nowych ludzi. Cath woli siedzieć w ich wspólnym pokoju i pisać fanfiction do książki, która zawładnęła całym jej światem. Jest fanką nastoletniego czarodzieja Simona Snowa. Wróć! Jest Prawdziwą Fanką, która… ma swoich własnych fanów, bo pisze fanfiki o Simonie.
Mimo że tak różne, dziewczyny są nierozłączne.
Gdy bliźniaczki rozpoczynają naukę w college’u, ich drogi się rozchodzą – Wren nie chce już mieszkać z siostrą. Cath musi opuścić swój bezpieczny świat i stawić czoła rzeczywistości. Na swojej drodze spotyka Reagan (Cath prędzej dogadałaby się z Marsjaninem niż z nią) i wiecznie uśmiechniętego Leviego (czy on kiedyś zrozumie, co to jest przestrzeń osobista?) oraz panią profesor od kreatywnego pisania (która wszelkie fanfiki uważa za plagiaty).
„Fangirl” to opowieść o przyjaźni wbrew różnicom i o trudnej sztuce dojrzewania. To historia o ludziach, którzy kochają książki tak bardzo, że stają się one ich całym światem.