Czy po śmierci istnieje życie?
Dla autorki tej książki odpowiedz jest oczywista - życie po śmierci istnieje i jest o wiele piękniejsze od tego tu, na ziemi.Mimo podróży do „wiecznej szczęśliwości" Betty nie potrafi opowiedzieć wszystkiego, co ją tam spotkało. Pisze, że ta „niepamięć" była częścią misji, którą musiała spełnić na ziemi, dla niej przecież wróciła. A pamiętając o tym, co przeżyła, nie byłaby wstanie temu podołać, ponieważ tęsknota nie pozwoliłaby jej normalnie żyć.
Minęło sporo czasu zanim Betty odważyła się opowiedzieć swoją historię. A miała ona miejsce w 1973 roku, kiedy w wieku 31 lat, po konsultacjach z lekarzem postanowiła poddać się częściowej histerektomii. Przed operacją czuła się nieswojo, jakby podskórnie czuła, że zbliża się coś dziwnego, coś niepokojącego. Po wielu latach powróciły myśli o śmierci.
Następnego dnia w południe odbyła się operacja, która przebiegła pomyślnie. Lekarz powiedział, że niedługo powinna nastąpić poprawa samopoczucia. Co więc poszło nie tak...?
W noc po operacji nastąpił kryzys, którego nikt jednak nie dostrzegł... Jego konsekwencją były kolejne wydarzenia, które jedni pewnie uznają za zmyślone brednie, inni za nad wyraz bujną wyobraźnię, a jeszcze inni za dowód, że po śmierci „coś" lub „ktoś" na nas czeka. Jednak przesłanie, z jakim wróciła Betty, nie ma nic wspólnego ze sporami, jaki toczyć będą wierzący z niewierzącymi, bo:
„Najważniejszą rzeczą, jaką zrozumiałam, jest to, że liczy się tylko miłość.".
Dociekając po latach, co właściwie się stało, Betty spotka się ze swoim lekarzem prowadzącym, który ze łzami w oczach opowiada jej o wydarzeniach tamtej nocy.
Bez względy na to, czy czytelnicy uznają tę historię za prawdziwą, ważne jest przesłanie, jakie niesie. Czyli jak ważna jest obecność kochających osób, bo chory „osłabiając duszę, doświadczenia te osłabiają również ciało.". Oraz że warto czynić dobro, bo „jedyne, co możemy z sobą zabrać z tego życia, to dobro, które okazaliśmy innym.".
Recenzent: Magdalena Kielnar
Jedna z najbardziej poruszających opowieści o doświadczeniach z pogranicza śmierci
Prawa do ekranizacji zakupił Ridley Scott.
Lekarze myśleli, że Betty umarła. Jej ciało nie odpowiadało na próby reanimacji, nie dawało żadnych oznak życia. Tymczasem ona miała wrażenie, że ogląda wszystko z góry, widziała też światło, które zapraszało ją do siebie. A potem doświadczyła niewyobrażalnego szczęścia.
Zrozumiała, że jest nie tylko biologicznym organizmem, ale też istotą duchową, która nigdy nie przestanie istnieć.
Betty przeżyła śmierć kliniczną i wróciła do życia z przesłaniem miłości: „kochajcie się, bo to jest najważniejsze”. Jej prosta i piękna opowieść o tym, czego doświadczyła, sprawia, że to, co niepoznawalne, staje się zrozumiałe.
Okazuje się, że – paradoksalnie – przeżycia z pogranicza śmierci mogą nas nauczyć jak żyć.
Relacja Betty „z życia po życiu” to DOWÓD na to, że śmierć nie jest końcem.