Daj się rozgrzać
Celowo wstrzymywałam się z recenzją najnowszej powieści Becci Fitzpatrick do dzisiejszego wieczoru. Jestem pewna, że domyślacie się dlaczego.Halloween. Mrok, tajemnica, potwory czyhające za rogiem. Noc pełna niepewności, oglądania się przez ramię i ciarek wędrujących po całym ciele. „Black Ice" utrzymane jest w podobnym klimacie, ale nie ma zbyt dużo wspólnego z Halloween. Jest mrok, jest suspens... i jest świetne wykonanie równie dobrego pomysłu.
Nie ma nikogo, kto nie mógłby się doczekać wyprawy w góry bardziej niż Britt. Wędrówka wzdłuż łańcucha górskiego Teton nie może być przecież nudna! Udaje jej się przekonać do wyjazdu przyjaciółkę, Korbie, która z kolei ciągnie ze sobą swojego brata - i przy okazji eks-chłopaka Britt. Gdy dziewczyny ruszają razem samochodem do miejsca, z którego mają wyruszyć wzdłuż szlaku, pogoda zapowiada się świetnie, ale niestety w górach lubi się ona zmieniać jak w kalejdoskopie. W trakcie podróży łapie je burza śnieżna. Przerażone i zziębnięte szukają schronienia i w końcu odnajdują w lesie małą chatkę, a w niej dwóch chłopaków zaledwie kilka lat od nich starszych. Jednego z nich Britt zdążyła już poznać. Prosząc o pomoc, nie mają pojęcia, z kim mają do czynienia oraz że w ciągu zaledwie kilku godzin co najmniej jedna z nich znowu będzie musiała brnąć przez zaspy. Rozpoczyna się wędrówka, której celem jest najwyższa nagroda - życie.
Gdy po raz pierwszy usłyszałam o „Black Ice", siedziałam na spotkaniu z Beccą Fitzpatrick w Traffic Clubie w Warszawie w listopadzie 2012. Zaledwie kilka godzin wcześniej piłam z nią kawę w Arkadii i rozkoszowałam się niemal godzinną rozmową w moim ukochanym języku. Pamiętam, że znając wtedy serię „Szeptem", byłam cała w skowronkach na wieść o nowej książce i obiecałam sobie, że przeczytam książkę nawet, jeśli nikt nie wyda jej w Polsce. Na szczęście wydawnictwo Otwarte stanęło na wysokości zadania.
Przede wszystkim pragnę zwrócić uwagę na pomysł - po części oryginalny, a po części wywołujący niewielkie deja vu. Dwie młode dziewczyny zagubione i znajdujące schronienie u dwóch typów w spod ciemnej gwiazdy to scenariusz w sam raz dla horroru. Jednak „Black Ice" to thriller osadzony w iście śnieżnej okolicy. Fabuła wciągnęła mnie i nie pozwalała spać bez skończenia kolejnego...i kolejnego...i kolejnego... chrap-chrap... i kolejnego rozdziału.
Główna bohaterka, Britt z początku wydała mi się nieco nierealna i zbyt naiwna, nie mówiąc o tym, że eks stanowił i po części stanowi dalej pół jej świata. Mimo to polubiłam ją i jej sposób myślenia, analizowania wszystkiego oraz walki o życie. Jej przyjaciółka to jednak inna historia. Korbie irytowała mnie przy co najmniej połowie scen w książce. Była dziecinna, momentami trochę od czapy reagowała na chłopaków i wpędzała się w większe kłopoty.
Mason zaś zaciekawił mnie od samego początku. Tajemnica powinna stanowić jego drugie imię, zaś Mr Sexy trzecie, gdyż dokładnie to znajdziecie w książce, w szczególności wokół postaci płci męskiej.
Ponadto natraficie na piękne opisy krajobrazu górskiego - dla osób, które jak ja nie były nigdy w górach będą to cudowne akapity napisane w stylu podobnym jak cała książka. Jest nieco młodzieżowo, ale nie jest to typowa literatura młodzieżowa. Za to z pewnością zaliczyłabym ją do thrillerów, gdyż mnie samą czasami przepełniał strach i niepewność co do losów dziewczyn i dalszego ciągu książki
Dwa słowa o oprawie graficznej - okładka jest po prostu cudowna! Te piękne oczy mnie uwiodły już przy pierwszym wejrzeniu. I zdaje się, że ja też je uwiodłam, bo moja opinia pojawiła się na pierwszej stronie książki (do wglądu wyżej)!
Podsumowując, „Black Ice" Becci Fitzpatrick jest książką z odpowiednim dreszczykiem emocji na noc halloweenową. Dobrze się go czyta również po godzinie 18-19, gdy wokół robi się ciemno. Noc opada w postaci przepięknej, gwieździstej zasłony tajemniczości, sprawiając, że łatwiej jest wczuć się w rolę głównej bohaterki i poddać niepewności tego, co zaraz się wydarzy. Mnie „Black Ice" wciągnął do granic i nie byłabym sobą, gdybym nie kazała Wam w te pędy biec do księgarni! Naprawdę, naprawdę warto. :)
Recenzent: Natalia Pych
Nie daj się zwieść pozorom
Britt długo przygotowywała się do wymarzonej wyprawy wzdłuż łańcucha górskiego Teton. Niespodziewanie dołącza do niej jej były chłopak, o którym dziewczyna wciąż nie może zapomnieć. Zanim Britt odkryje, co tak naprawdę czuje do Calvina, burza śnieżna zmusza ją do szukania schronienia w stojącym na odludziu domku i skorzystania z gościnności dwóch bardzo przystojnych nieznajomych. Jak się okazuje, obaj są zbiegami. Britt staje się ich zakładniczką. W zamian za uwolnienie zgadza się wyprowadzić ich z gór.
Gdy dziewczyna odkrywa mrożący krew w żyłach dowód na to, że w okolicy grasuje seryjny morderca a ona może stać się jego kolejną ofiarą, sprawy przybierają dramatyczny obrót...