Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Orlando

Daj się uwieść...

Orlando" to jedna z moich ulubionych książek. To zdanie jednak nie oddaje w całości uczucia, jakie do niej żywię. Ja po prostu uwielbiam tę książkę! Przeczytałam, a właściwie pochłonęłam ją "na raz", a zamykając ją wydałam z siebie okrzyk "Virginio, kocham Panią!" Tak było!

 

Viginia Wolf dla większości pozostaje smutną panią w koku walczącą dawno temu o prawa kobiet. Niestety, współcześnie wiele osób, w tym także kobiety, odnosi się z pewnym lekceważeniem, a nawet pobłażliwością do ruchu feministycznego. Zapomina się o walkach, jakie musiały stoczyć o swoje prawa oraz sukcesach, jakie odniosły. Dlatego też, wielu zaszufladkuje Wolf jako „feministkę" i nie zamierza sięgać po jej prozę. Najsłynniejszą jej książką jest zapewne „Pani Dalloway", w której wykorzystuje technikę strumienia świadomości. „Orlando" to utwór w Polsce nieco zapomniany, a nawet zlekceważony - szkoda, zwłaszcza, że swojego czasu narobił sporo zamieszania w ojczyźnie autorki.
Jest to książka, którą można interpretować na wiele sposobów, a jednym z nich jest odczytanie manifestu, iż płeć w rzeczywistości nie determinuje człowieka i jego roli. Robi to tylko kultura posługująca się dogmatem płci. „Orlando" (wydany w 1929 r.) mówi o tym, o czym będzie dokładniej pisać Simone de Beauvoir niecałe 20 lat później - że nie rodzimy się kobietami lub mężczyznami, lecz się nimi stajemy poprzez funkcjonowanie w społeczeństwie i odgrywanie ról tradycyjnie przyjętych jako męskie lub damskie (czyli postulowanie rozdziału między płcią biologiczną a płcią kulturową).

 

Książka nie przybiera jednak formy traktatu filozoficznego czy dyskusji oponentów zbijających swoje argumenty. Jest to bowiem książka przygodowa.
Nie chcąc psuć czytelnikowi przyjemności czytania, nie będę opisywać przygód, jakie spotykają Orlando. Dość wspomnieć, że uczynił to za mnie wydawca - dlatego też, pod żadnym pozorem nie wolno czytać opisu wydawcy umieszczonego na tylnej okładce prezentowanego wydania. Wtedy duża część przyjemności zostanie wręcz popsuta. Napiszę tylko, że świat przedstawiony przez Virginię Wolf jest iście fantastyczny, dzieją się rzeczy niezwykłe, lecz wszystko to jest opisane z takim smakiem i przepychem, że miejscami można porównać tę prozę do kunsztownych „Baśni z tysiąca i jednej nocy". Świat jest kolorowy, plastyczny wręcz mięsisty, można poczuć wszelkimi zmysłami ową niepowtarzalność i wyjątkowość.

 

Obawiam się jednak, że nie każdy czuje się dobrze wśród takiej „rozbuchanej" literatury. Aby móc się nią zachwycać, tak jak ja, trzeba wziąć wszystko w duży nawias, nie traktować tak przerażająco serio i po prostu dać się uwieść tej prozie. Mimo wszystko, polecam tę książkę każdemu, nawet jeśli miałby ją znienawidzić. To ryzyko, które każdy miłośnik literatury musi podjąć raz na jakiś czas. Jestem jednak przekonana, że Virginia podbiła tą powieścią nie tylko moje serce.

 

Ocena: 5/5 i dużo wykrzykników

 


Recenzent: Joanna Wróblewska

Virginia Woolf

Orlando

Tłumaczenie: Tomasz Bieroń

Klasyka literatury światowej. Szesnastoletni chłopak na dworze królowej Elżbiety i trzydziestosześcioletnia kobieta w drugiej dekadzie dwudziestego wieku nie tylko noszą to samo imię, Orlando, lecz są właściwie jedną i tą samą osobą.  Od lat niewydawana w Polsce wybitna powieść Virginii Woolf o płynności granic między kobietą i mężczyzną, przeszłością i przyszłością, światem realnym i wyobrażonym.