Daj się zwabić w pajęczynę
Umieszczono mnie na półce opatrzonej hasłem „polska literatura współczesna", stoję między tomami opowiadań, kryminałami i tzw. prozą kobiecą, a powinnam zajmować szczególne miejsce, albowiem jestem Książką, Która Was Zaskoczy. Trudno mi mówić o sobie, jestem tylko skromną publikacją wydawnictwa Znak. Jednakże, gdy tak patrzę na Was, potencjalni Czytelnicy, jak przechadzacie się wśród półek, z wahaniem przeglądacie stosy książek, podczytujecie opisy na okładkach i ukradkiem zerkacie na ceny, zdecydowałam się opowiedzieć Wam o sobie. Wszak chcę, abyście po mnie sięgnęli.
Napisał mnie Jacek Podsiadło, poeta i felietonista. Sławę przyniosły mu poezje wydane w „bruLionie", został doceniony przez krytyków, uhonorowany prestiżowymi nagrodami literackimi, m. in. Nagrodą im. Kościelskich oraz Czesława Miłosza, trzykrotnie był nominowany do Nike. Nie jest jednak zbyt popularnym twórcą, nawet powiedziałabym, że przeciętnemu zjadaczowi chleba jego nazwisko nic nie mówi. A szkoda, bo to niezwykle ciekawy, barwny pisarz, przekonacie się o tym czytając właśnie mnie!
Stanowię dzieło prozatorskie, albowiem, jak twierdzi mój autor, „to proza jest językiem, jaki przystoi literaturze faktu". Nie należę jednak do literatury stricte dokumentalnej, reportażowej czy autobiograficznej, choć faktem jest, iż zawieram ich elementy. Przyznam się, że mam problemy z tożsamością. Niełatwo mnie streścić i sprowadzić do fabularnego ciągu zdarzeń. Całe szczęście, że pojęcie „powieść współczesna" jest niezwykle obszerne i łączyć może w sobie różnorodne formy: opowiadania - zarówno realistyczne jak i fantastyczno-absurdalne, zapiski z podróży, wspomnienia, felietony, dziennik, i wiele innych gatunków, które we mnie się mieszczą, dodatkowo okraszone cytatami, sms-ami, a nawet fragmentem programu telewizyjnego.
Oczywiście w mojej kompozycji dominuje swoboda i fragmentaryczność. Technika kolażu, gatunkowa mozaika, stylistyczna mieszanka wybuchowa stały się już niemal zasadą współczesnej literatury, zwłaszcza tej pretendującej do miana nowoczesnej, postmodernistycznej czy nawet ponowoczesnej. Jestem jednak zwykłą beletrystyką i nie chcę wchodzić w naukową dyskusję.
Powiem Wam szczerze, że mój autor swobodnie i z werwą żongluje rozmaitymi konwencjami i bawi się językiem. Przyznał się nawet: „napisałem tę książkę z powodu istnienia języka, choć lubię kłamać, że napisałem ją z rozpaczy". Rozpaczać może najwyżej ten, kto nie zrozumie gry, jaka toczy się na moich kartach. Mecz - autor kontra czytelnicy - rozgrywa się na wielu płaszczyznach: znaczenia, leksyki, brzmienia, składni. Dużo się dzieje w przestrzeni tekstowej, tu poetyzm, tam wulgaryzm, gdzieniegdzie rym, ówdzie parafraza, aluzja, wyrafinowanie graniczy z banałem, a kunszt przeplata się z potocznością. Wiem, że czytając mnie można odnieść wrażenie przypadkowości i chaosu, ale zapewniam Was - w tym szaleństwie jest metoda. Można mnie otworzyć na dowolnej stronie i całkiem nieźle się bawić. Istnieje tylko jeden warunek: trzeba mieć poczucie humoru i świadomość, że pisarz rejestruje i przetwarza treści codziennego doświadczenia, przepuszcza przez sito swej nieprzeciętnej wyobraźni i przelewa na papier w spreparowanej formie.
Warto też spróbować czytania wielokrotnego, wówczas za każdym razem można coś nowego dostrzec, odkryć pewien sens, pojąć aluzję itp. Można czytać moje rozdziały w dowolnej kolejności lub według samodzielnie obranego klucza, jak „Grę w klasy" J. Cortazara. Nie jestem łatwą lekturą. Można o mnie rzec po mickiewiczowsku: „śmieszy, tumani, przestrasza". W redakcji Znaku porównano mnie do pizzy z wieloma składnikami, obawiam się jednak, że dla pewnej grupy odbiorców będę ciężkostrawna, a nawet niejadalna. Cóż... de gustibus non est disputandum...Nie każdy lubi teksty typu silva rerum i ma do tego pełne prawo. Warto jednak - choćby w celach poznawczych - spróbować zmierzyć się z moją zawartością. Przypominam pajęczynę, tak jak pająk (notabene jeden z moich bohaterów) reperuje zerwane sieci i wciąż snuje kolejne, tak pisarz splata wątki, wraca do poprzednio osnutych i kreuje nowe.
Uchylę rąbka tajemnicy i opowiem wam o moich bohaterach. Tytułowa Angelika de Sancé wcale nie jest główną postacią, a na dodatek jest zapożyczona z serii kostiumowych filmów przygodowych. Czemu nie, poeci też oglądają telewizję. Śmiem sądzić, że Angelika symbolizuje postać kulturową, funkcjonującą w pewien sposób w ludzkiej świadomości, podobnie jak Superman, Zorro i Myszka Miki, postać, którą teoretycznie jej twórca mógł wpisać w każdą czasoprzestrzeń. Podsiadło wymyślił dla pani de Sancé całkiem nowe przygody: uwikłał w sieć pająka Jelitko, wypuścił na pełne morze skazując na romans z Wielorybem, wepchnął w szpony (a raczej kły) grafa z Transylwanii, a nawet zesłał na Syberię, by towarzyszyła Anhellemu. Nie wiem, czy Juliusz Słowacki ucieszyłby się z takiej wersji wydarzeń. Wśród licznych kulturowych odniesień pojawia się nawet Antonio Banderas - filmowy idol, niemal ikona kina. Oprócz bohaterów zaczerpniętych ze świata sztuki pojawiają się postaci „z życia wzięte" np. kumple Patison, Śliwa, Alvaro, syn narratora Pięć Szybkich Żyraf oraz jego Ojciec. Tym samym wplecione zostają wątki prywatne, autobiograficzne, oczywiście przetworzone literacką fikcją. Znajdziecie również historie miłosne, „mrożące krew w żyłach" przygody, podróżnicze opowieści i pyszne anegdoty. Jestem Książką O Bogatym Wnętrzu.
Już same tytuły rozdziałów stanowią smaczny kąsek dla miłośników niebanalnej prozy, a zawieram także interesujące motta, zdjęcia, na których można zobaczyć samego autora. Graficznie prezentuję się całkiem ładnie. Powyginane, falujące wersy umieszczone gdzieniegdzie wśród tradycyjnych linijek dodają mi uroku. Mam specyficzne wartości edukacyjne, dzięki mnie dowiecie się m. in. co to jest ‘proteus anguinus', jakie przygody można przeżyć w Patistanie, których wykonawców muzycznych niebezpiecznie jest słuchać podczas jazdy samochodem, poznacie niesamowite wrażenia z eskapady konnej przez estońskie lasy i statystykę celności strzałów w niemal wszystkich westernach dotychczasowej kinematografii.
Przekonacie się, że obok stylistycznych zabaw i pozornie błahych historyjek, między moimi okładkami znalazło się miejsce dla błyskotliwych refleksji, niebanalnych spostrzeżeń; doświadczycie sami, że - tak jak w życiu - śmiech przeplata się ze wzruszeniem i zadumą. Stanowię powieść pełną kulturowych odniesień, mocno zindywidualizowaną. Jacek Podsiadło zawsze przeciwstawiał się wszelkim formom i sztywnym zasadom (we wszystkich aspektach życia i twórczości), zatem i ja wymykam się sztucznemu klasyfikowaniu i nie daję się zaszufladkować. Chcę pobudzać do myślenia, do dyskusji, owocnych poszukiwań czytelniczych, chcę zaskakiwać, a nawet szokować. Pokazuję, że wszystko może stanowić nici, z których pisarz, niczym pająk może utkać swoją powieściową pajęczynę i zwabić w nią czytelnika, który zaplącze się w tę sieć bez reszty. Habent sua fata libelii... Mam nadzieję, że dla mnie los będzie łaskawy, Drodzy Czytelnicy, że sięgniecie po mnie i przeczytacie z przyjemnością. Dziękuję za uwagę - Wasza Książka: „Życie, a zwłaszcza śmierć Angeliki de Sance".
Recenzent: Agnieszka Grabowska
Szalona proza znakomitego poety! Wobec książki Jacka Podsiadły nie sposób użyć typowych definicji gatunkowych. Lepiej porównać ją do pizzy. Na drożdżach brawurowego języka, w wysokiej temperaturze wyobraźni upiekł ją doświadczony kucharz. Do tego dużo autobiograficznych składników: w redakcji sądzimy, że to pół na pół wersja hawaii z ananasem i brzoskwinią oraz marinara z oliwkami i tuńczykiem, należy ją więc spożywać co najmniej we dwoje, dzieląc się głośno wrażeniami. Dowiemy się z książki Podsiadły, co spotkało piękną nimfomankę Agelikę, pirata Rescatora i pająka Jelitko, na czym mógłby polegać eksperymentalny program PKP „Pasażerowie podróżnym - podróżni pasażerom” lub jak obozować na trawniku przed krematorium. Czy można resocjalizować moherowe berety? Co warto ukryć w czasie powszechnego spisu inwentarza martwego? Jak podróżować konno po Estonii? Zapraszamy do pizzy, kilkadziesiąt znakomitych kawałków wystarczy dla każdego. Smacznego! Przeczytaj recenzję Jacek Podsiadło (ur. w 1964 r.) jest poetą, prozaikiem i felietonistą, laureatem nagrody Kościelskich i nagrody Czesława Miłosza, trzykrotnie nominowanym do Nike. Wymienia się go wśród najwybitniejszych polskich poetów.