Decyzja na miłość
Zastanawialiście się kiedyś, na czy polegał komercyjny sukces „Psalmu dla Ciebie" Piotrka Rubika? Piosenka porywała serca i długo rozbrzmiewała w rozgłośniach. Myślę, że kluczem do tego fenomenu jest zawarta w niej afirmacja tej „drugiej" miłości, następującej najczęściej po pierwszej romantycznej, która zwykle bywa niespełniona. Najprawdopodobniej ten nieco patetycznie brzmiący utwór odpowiedział na wspólną potrzebę umniejszenia roli sentymentalnych powrotów do spraw i relacji młodości, które często zamknięte, ale nie na klucz, pozostawiały ślad w sercu. Tej piosenki nie słyszała bohaterka powieści Emily Giffin „Sto dni po ślubie" przekonana, że jak „każda kobieta rozumie różnicę pomiędzy tym, kogo poślubiła, a tym, który jej się wymknął".Bohaterką powieści jest Ellen Dempsey - wychowywana bez matki, która zmarła, ma znikomy kontakt z ojcem i nieco skomplikowaną relację z siostrą. Wyrusza z niewielkiego Pittsburgha do Nowego Jorku z powodu studiów, ale także, ponieważ pragnie innego życia. Ellen nie ma kompleksów, nie chce czegoś w określony sposób lepszego, ale właśnie innego niż to, co dotychczas znała. Przewodniczką w nowym świecie staje się Margot - przyjaciółka idealna. Bez cienia wyższości wprowadza Ellen do swojego towarzystwa, a w końcu także do swojej rodziny.
Zanim jednak nastąpi to ostatnie, bohaterka Griffin przeżywa pierwszą wielką miłość. Poznaje Leo, w którym zakochuje się bez pamięci. Leo jest tajemniczym, przystojnym indywidualistą. To inteligentny dziennikarz, który bardzo jej imponuje. Rozpoczyna się namiętny, intensywny związek, w który Ellen angażuje się totalnie, zatracając siebie. To relacja, w której łatwo się wypalić, szczególnie, że pochodzący z dysfunkcyjnej rodziny Leo, w głębi serca nie wierzy, że mógłby stworzyć coś stałego. Gdy euforia oczarowania i zakochania opada, nie jest skłonny podjąć walki. Ostatecznie po prostu z ulgą zgadza się na propozycję rozstania, która ze strony Ellen była tylko prowokacją.
Po rozstaniu nieoceniona jest Margot. Robi Ellen terapię szokową, stawiając ją tym samym na nogi, wysyła na randki, szuka rozwijających zajęć, popycha przyjaciółkę do fotografowania, które staje się jej wymarzoną pracą. To dla niej czas odkrywania i nabierania pewności siebie. W kwestii Leo dochodzi do wniosku, że „Każde zerwanie wydaje się skomplikowane, choć tak naprawdę w większości przypadków wszystko jest bardzo proste. Jedna osoba odkochuje się - albo zdaje sobie sprawę, że w rzeczywistości wcale nie była zakochana - i nagle czuje potrzebę cofnięcia wszelkich słów i obietnic". Sprawa wydaje się ostatecznie zamknięta.
Po kilku raczej niewiele znaczących, ale pomocnych w zapominaniu o Leo randkach, gdy Ellen spędza Święta z rodziną Margot, poznaje jej brata. Andy to przystojny, wykształcony, zabawny i odpowiedzialny prawnik. Ponieważ obydwoje są emocjonalnie dorośli, ich znajomość rozwija się bardzo szybko i udanie. Poza partnerem, a potem mężem, Ellen zyskuje rodzinę, której nigdy nie miała. Wszystko układa się idealnie przez 99 dni po ślubie, a po symbolicznym, setnym, następuje przypadkowe spotkanie z Leo. Zdarzenia zaczynają być interpretowane przez jego pryzmat, wracają wspomnienia, wspólne piosenki..
Ryan Adams - La cienega just smiled
..i wychodzą na jaw nowe fakty, które każą zweryfikować miłość, przyjaźń, rodzinę, spowodują powrót do przeżyć z dzieciństwa i młodości. „Nie mogę przezwyciężyć poczucia, że zostałam oszukana. Podstępem odebrano mi możliwość wyboru innego życia - a był to wybór, którego miałam prawo dokonać sama i którego nikt inny nie powinien był dokonywać za mnie" - mówi Ellen, a czytelnik jest coraz bardziej zdezorientowany.
„100 dni po ślubie" ma charakter pamiętnika dojrzewającej, młodej kobiety. Jest napisany w sposób nieskomplikowany językowo, ale to emocjonalny thriller, udanie dopracowany psychologicznie - postacie są konsekwentne osobowościowo oraz we wzajemnych do siebie relacjach. Choć zawiera nieco zbyt wiele niewiarygodnych zbiegów okoliczności, może działać terapeutycznie. Zapis przebiegu myśli wielu kobiet - dla mężczyzn czasami przydługi, przegadany, trudny do przebrnięcia - może jednakowoż okazać cenny poznawczo. Na czym polega różnica między Andym, którego Ellen poślubiła a Leo, który jej się „wymknął"? Odpowiedź jest optymistyczna i budująca.
Recenzent: Joanna Maj
Co, jeśli kochamy więcej niż raz?
Ślub bierze się z miłości i z wiary we wspólną przyszłość z ukochanym mężczyzną.
A jeśli to za mało?
A jeśli kochamy więcej niż raz?
Sto dni po ślubie Ellen spotyka Leo, swoją dawną wielką miłość. Ożywają uczucia ukryte głęboko w sercu. I budzą się wątpliwości – czy podjęła dobrą decyzję? Czy jej mąż Andy jest tym jedynym, z którym pragnie spędzić resztę życia? Czy małżeństwo z nim jest spełnieniem jej marzeń?
„Powtarzam sobie, że nie zrobiłam nic złego. Że to wszystko przecież wina Leo.
Nie oddzwonię. Jednak już po chwili czuję, że powoli zaczynam się łamać. Może lepiej oddzwonić i mieć to z głowy? Lepsze to niż godzinami zastanawiać się, o co chodzi. Poza tym jeśli nie oddzwonię, on może pomyśleć, że się boję albo przejmuję, czyli że mi zależy, a to nieprawda. Nie zależy mi ani trochę. Po prostu zadzwonię. Upijam długi łyk wina. Wszystko, o czym w tej chwili marzę, to zadzwonić do Leo i mieć tę sprawę raz na zawsze z głowy”.