Do śmiechu i do wzruszeń
Nie wiem, jak Asher to robi, ale jakoś potrafi pisać w taki sposób, że gdy czytam jej powieści, to przed oczami mam bardzo dokładne sceny, a przy tym myślę już o tym, jacy aktorzy najbardziej by mi podpasowali do odegrania głównych ról. Tak było przy „Kwiatach od Artiego", i tak samo jest także w tym przypadku.
Uwielbiam komedie romantyczne, mimo że wszystkie są o tym samym, wszystkie mają cukierkową historię i szczęśliwe zakończenie. Uwielbiam i nic na to nie poradzę. A książki tej autorki są takimi romantycznymi komediami, do śmiechu i do wzruszeń.
Gwen jest przeciętną kobietą, żoną, w życie której powoli zaczyna wkradać się rutyna, a ona nie może, czy też nie chce, zrobić nic poza staniem, patrzeniem na to, akceptowaniem wad męża, staraniem się być najlepszą żoną, jaką potrafi i udawaniem, że wszystko jest w porządku. Pewnego dnia, będąc w lodziarni, spotyka Elliota Hulla, chłopaka, a właściwie już mężczyznę, z którym spotykała się przez długi czas w trakcie studiów i rozstała z powodu, którego już nawet nie potrafi sobie przypomnieć. Elliot, jej pierwsza wielka miłość, być może największa, a może nawet, choć sama nie chce się do tego przyznać, jedyna, zostaje zaproszony przez Petera, męża Gwen, na imprezę. Podczas niej, za sprawą alkoholowego upojenia, Elliot oświadcza, że ma umierającą matkę, której, pod wpływem silnej presji wyznał, że niedawno wziął ślub, co było oczywiście kłamstwem. Cóż, wiemy wszyscy jak to bywa, gdy człowiek jest pod wpływem alkoholu. Do głowy przychodzą same genialne pomysły i na taki genialny pomysł wpada Peter. W ramach podziękowania za uratowanie żony, postanawia ją pożyczyć, żeby przysłużyła się także innemu mężczyźnie. Łatwo można się domyślić, co z tego wyniknie.
To pierwszy aspekt powieści i ponieważ w tym momencie wydawać by się mogło, że to kolejna książka, jakich wiele, zaznaczyć należy, że nie jedyny. W trakcie lektury stopniowo zapoznajemy się z tragicznymi wydarzeniami z dzieciństwa Gwen. Dowiadujemy się, że w wieku pięciu lat straciła matkę, a ojciec powoli coraz bardziej się od niej odsuwał, że tak naprawdę nigdy nie nauczyła się kochać całą sobą, mało tego, nie nauczyła się przyjmować od drugiego człowieka miłości, bo właściwie nie miała od kogo się tego nauczyć. W matce Petera ma więc w końcu szansę odnaleźć straconą matkę, osobę, której nigdy przy sobie nie miała. Po przeczytaniu i zachwycie nad drugą pozycją Asher nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć, że kolejne jej powieści kupuję w ciemno!
Recenzent: Izabela Raducka
Zgodziłabyś się udawać żonę byłego chłopaka?
Gwen się zgodziła, a jej mąż nawet ją do tego zachęcił. Z wielką tremą wkroczyła na nową drogę życia.
Wkrótce dowiedziała się, czyją żonę tak naprawdę udawała... „Uwielbiam takie opowieści - romantyczne, ale nie ckliwe, dające do myślenia. Od lat nie czytałam książki dostarczającej tylu olśnień i wzruszeń”.Emily Giffin