Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Ostatnie dni dyktatorów

Fascynująca lektura, która może wzbudzić odrazę

Diane Ducret to znana mi autorka świetnej serii „Kobiety Dyktatorów", którą jakiś czas temu miałam okazję czytać. Tym razem w orbicie zainteresowań jej i Emmanuela Hechta znalazły się ostatnie dni dyktatorów i to nie byle jakich dyktatorów. Przekrój bohaterów książki jest niezwykle bogaty, poczynając od Papa Doca, tyrana z Haiti, który m.in. ożywił tradycje voodoo, który to kult obok szwadronów okrutnej milicji używał do utrzymania społeczeństwa w ryzach, a siebie u władzy. Kolejnymi okrutnymi dyktatorami, których na kartach książki przywołują Hecht i Ducret, są m.in. Generał Franco, Stalin, Mussolini, Hitler wcielenie wyjątkowego zła, Mao komunistyczny przywódca Chin i twórca rewolucji, Kadaffi, o którym jeszcze nie tak dawno było głośno, Kim Dzong Il władca Korei Północnej, Tito absolutny władca dawnej Jugosławii, Ceauşecu, którego decyzje skazały powojenną Rumunię na głód i nędzę i wielu innych mniej lub bardziej znanych. Ogółem postaci, o których wspominają autorzy, jest 23. Zbyt dużo, jeżeli bierze się pod uwagę kwestię, kim byli ci ludzie i ile zła wyrządzili. Autorzy opowiadają pokrótce o samych tyranach oraz o ich końcu. Celowo nie podaję tu żadnych przykładów, np. tego, jak dyktatorzy umierali. Nie chcę odbierać wam przyjemności z tej skądinąd fascynującej lektury, która wzbudza odrazę, gdy pomyśli się, o kim czytamy, ale i nie czarujmy się, także wzbudza niewielki uśmiech satysfakcji, iż śmierć ich dopadła, nieraz w niezwykle okrutny sposób. Wobec śmierci jednak wszyscy są równi.


Wiele kuriozalnych cytatów, opowieści przeczytacie w tej książce. Ja wybrałam jeden cytat, z którego nie wiem, czy śmiać się czy płakać, czy oburzać, biorąc pod uwagę, iż tuż przed śmiercią wypowiedział go Hitler...


„Po fakcie człowiek żałuje tylko, że był za dobry".


Ciekawie opisane są także losy doczesnych szczątków dyktatorów, różnica między potraktowaniem zwłok np. Mussoliniego, a Stalina, ogromna.


„Ostatnie dni..." to zbiór krótkich, fascynująco napisanych esejów obnażających koniec najbardziej okrutnych i znienawidzonych ludzi świata. To także doskonała lekcja historii i nauczka dla wszystkich - dla nas i potencjalnych tyranów.


Zachęcam do lektury tym bardziej, iż książkę czyta się błyskawicznie - raz z powodu fascynującego tematu, a dwa za sprawą zręcznego pióra autorów.


Recenzent: Katarzyna Maciejewska

Szaleństwo do końca czy poczucie winy?

„Po fakcie człowiek żałuje tylko, że był za dobry” – wycedził Adolf Hitler, gdy z Ewą Braun ślubowali sobie nie tyle dozgonną miłość, co wspólne samobójstwo. Gdy cyjanek zaczął krążyć w ich żyłach, ona pierwsza osunęła się na ziemię. Mimo zażycia śmiertelnej dawki trucizny, chwilę później Hitler strzelił sobie w głowę. Czy aż tak bardzo chciał być pewny, że nie dostanie się żywy w ręce aliantów?

Ostatnia noc Mussoliniego z piękną kochanką. Czy podejrzewał, że prosto z satynowej pościeli trafią na stację benzynową, gdzie zawisną głowami w dół? Przecież mógł uciec, miał tyle okazji. Nad jeziorem Como zawsze wpadał w melancholię. „Czekam na ostatni akt tragedii” – wypalił w ostatnim z wywiadów.

Zdradzony przez ochroniarza i wyciągnięty siłą z kanału Kaddafi, który, wymachując swym złotym pistoletem, woła do gromadzącego się wokół niego tłumu: „Wystarczy już. Czego ode mnie chcecie?”