Grunt to rodzinka
Do przeczytania tej książki podeszłam dość sceptycznie, ponieważ zniechęcił mnie podtytuł "Nowi kumple Mikołajka". Bardzo nie lubię plagiatów, podobieństw itp. Jednak już po pierwszy rozdziale, moje obawy znikły i pojawiło się zaskoczenie, pozytywne.Jaśki od razu wzbudzają sympatię, szczególnie Jan-B (narrator w powieści). A nawet, porównując ich z Mikołajkiem, Jaśki są bardziej prawdziwi. Mikołaj wydaje mi się rozkapryszony, samolubny, żeby nie powiedzieć egoistyczny. Tutaj jest aż sześciu braci, gdzie każdy z nich ma odmienny charakter, każdy to indywidualność, a jednak tworzą przy tym całość. Jeden bez drugiego nie mógłby żyć, choć żaden się do tego nie przyzna.
To co w tej książce mnie zachwyca i jest najbardziej urocze to, że Jaśki to zwyczajni chłopcy. Akcja zaczyna się przed Bożym Narodzeniem w 1967 roku. Lata sześćdziesiąte to jeszcze okres mało skomputeryzowany. Bracia nie mają komputera, internetu, telefonów komórkowych, PlayStation, nie znają mp3, a telewizor jest szczytem marzeń. I to jest właśnie piękne i urocze, gdzie w dobie postępu technicznego, gdzie dzieci spędzają mnóstwo godzin przy komputerze i telewizorze, Jaśki nie mają problemów typu, że ktoś dodał im nieodpowiedni komentarz na naszej-klasie, czy przeszedł na wyższy poziom jakieś gry. I dobrze!
Muszą poradzić sobie z innymi problemami: przeprowadzka, narodziny nowego brata, zaaklimatyzowanie się w nowym mieście. Jednak nie omijają ich także ważne wydarzenie dla ludzkości, jak pierwszy spacer na Księżycu.
Jedynie komu współczuję, to rodzicom, bo wychowanie szóstki dzieci, szczególnie chłopców, to nie lada wyzwanie. Mama "jest zawsze dobrze zorganizowana", a tata "jest bardzo silny". Mamy szkoda mi bardziej, ale chyba dlatego, że solidaryzuję się z nią jako kobieta. A tacie czasami zdarza się dać chłopcom parę klapsów. O zgrozo, w dobie bezstresowego wychowania i co na to Superniania ;) Ale jak się jednak czasem okazuje, klaps to najlepsza metoda wychowawcza.
Książkę polecam chyba wszystkim, bez względu na wiek, szczególnie dzieciom w szkole podstawowej. Idealna na prezent, zamiast najnowszej gry komputerowej. Aby zobaczyły różnice, w jaki sposób można spędzać czas nie mając komputera, internetu a nawet telewizora. I jeszcze jedno, przesłanie, które przewija się przez całą powieść GRUNT TO RODZINKA!
I zwracam honor przygodom Mikołajka, który też dostarcza wielu wzruszeń i powodów do uśmiechu. Oby więcej było takich Mikołajów i Jaśków.
Recenzent: dima
Nowi kumple Mikołajka!
Kiedy w rodzinie ma się sześciu chłopaków, nie da się nudzić nawet przez sekundę. Zwłaszcza z Janem-A, który zawsze chce być szefem, z klubem tajnych agentów Jana-B, Janem-C, który nigdy nic nie rozumie, z Janem-D zwanym Demolką, złotymi rybkami Jana-E, i Janem-F, który nie przestaje płakać... Nie mówiąc już o przeprowadzce, bijatykach z bandą Castorsów i kuzynami Fougasse'ami o odstających uszach... Na całe szczęście tata to złota rączka, a mama jest bardzo zorganizowana!
Książka Arrou-Vignoda to świetna zabawa dla całej rodziny. Perypetie Jaśków na pewno rozbawią wszystkich fanów Mikołajka. Ponad 300 000 egzemplarzy opowiadań sprzedanych we Francji.