Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Przygoda fryzjera damskiego

Hiszpańskie strzyżenie

Czasami mam niebywałą ochotę na dobry kryminał. Tak, dobrze zrozumieliście. Mam nieprzemożną ochotę na niegdyś pogardzany gatunek literacki, określany mianem prostego, proletariackiego, wulgarnego (typowo dla vulgusu). Ostatnio też miałam taką chęć. I chociaż pragnienia literackie zwykle duszę w zarodku, to temu pozwoliłam się rozwinąć. Na chęci się nie skończyło, a ja byłam świadkiem niebanalnego śledztwa.

Zaczęło się bardzo niewinnie. Głównego bohatera spotkałam po raz pierwszy w szpitalu. Szpital ten poza niezliczoną ilością zalet posiadał także specjalizację - psychiatryczną - a nasz protagonista nie był tam bynajmniej lekarzem (ani pielęgniarzem, sanitariuszem, gościem etc.). Był najzwyczajniejszym w świecie wariatem. W dodatku wariatem zwolnionym, na podstawie najzwyklejszej amnestii dla pacjentów. Potem już tylko mignął mi na autostradzie i zniknął w czeluściach domu swojej siostry oraz jej niedawno poślubionego męża. Barcelona nie jest jednak tak duża, jak zawsze myślałam, więc odnalazł się szybko w "Powierniku Pań" - ekscentrycznym, acz tanim salonie fryzjerskim, zapewniającym wszystko to, co w tej branży jest najważniejsze: plotki, sensacje, a przy tym anonimowość oraz niedoświadczoną obsługę w cenie.

Wtedy dostałam pstryczka w ucho, a zaraz potem kuksańca w bok. Bolało i solidnie mnie zdenerwowało. Przede wszystkim dlatego, iż zostałam wzięta z zaskoczenia.
Nasz bohater, fryzjer-samouk, świr i przestępca okazał się absolutnie nie-tym-który-morduje. By mnie całkowicie pogrążyć wcielił się bowiem w postać (notabene - pasującą do niego, jak pięść do oka) samozwańczego detektywa. Rozpoczął własne śledztwo. Prawie jak Sherlock Holmes. Albo Erast Fandorin. Albo oboje. (Albo oboje, razem, złączeni we wspólnym uścisku w zimnej krainie złoczyńców - Skandynawii)

A to wszystko, chciałoby się rzec, przez kobietę. Ivet, jej długie nogi, zalotne spojrzenie i nieziemska uroda wkroczyły w marną pseudo-fryzjerską egzystencję właściwie po prośbie. Wieczorem prośba została zaakceptowana, a fryzjer na chwilę przypominając sobie swą prawdziwą naturę włamał się do dużego biurowca i ukradł niebieską teczkę. Wszystko w ramach całkowicie legalnej akcji (jak twierdziła Ivet) na zlecenie właściciela biurowca. Niestety, z pozoru niewinna sprawa musiała się pogmatwać i przerodziła się w szukanie sprawcy biurowego morderstwa. Nasz bohater - pierwszy i jedyny podejrzany - został tym samym zmuszony do przekwalifikowania się w zmyślnego detektywa.

Detektyw-lump powoli drążył problem, natrafiając na coraz to nowe dziwaczne fakty. W tym samym czasie Mendoza cały czas mnie łaskotał. Bezkarnie doprowadzał mnie do histerycznego śmiechu, oszukiwał mą spostrzegawczość, a następnie wywoził mnie na manowce, na pobocze autostrady tuż obok psychiatryka, do domku na przedmieściach Barcelony, który napadła grupa Murzynów, czy wreszcie na krzesło salonu fryzjerskiego, pod działającą jeszcze elektryczną suszarkę. Tam fundował mi trwałą ondulację prostowaną żelazkiem na gorąco, a zamiast wytwornego koka przyprawiał mnie o irokeza.
A po tym wszystkim nie tylko zostawiłam napiwek, ale mam jeszcze ochotę do niego wrócić!

Nic więc dziwnego, że Edgar Keret to przy Mendozie zwyczajny, stonowany pisarz, potulny baranek, autor nudnych opowiadań. Zaś Hiszpania z "Przygody fryzjera damskiego" nokautuje keretowski Izrael w kategorii: Psychuszka polityczna.

Wnioski? Chociaż "Quentin" Mendoza nas wymęczy, przemieli, wypluje i podepcze, to i tak będziemy chcieli "jeszcze".
Ale pewnie znajdą się i tacy, którzy wolą od hiszpańskiego, żelowo - upiętego fryzu, nasz lokalny, ekstrawagancki kołtun staropolski.


Recenzent: Klaudia Słowik

Eduardo Mendoza

Przygoda fryzjera damskiego

Tłumaczenie: Marzena Chrobak

10 lat detektywistycznej serii Mendozy w Polsce!

Pewien damski fryzjer, niezrównoważony lekkoduch, który jeszcze do niedawna pozostawał pod opieką lekarzy w szpitalu psychiatrycznym, wychodzi na wolność i niemal od razu wplątuje się w niebezpieczną intrygę. Uwiedziony przez seksowną femme fatale zgadza się wziąć udział we włamaniu. Nie ma pojęcia, że daje się wciągnąć w pułapkę, zastawioną przez tajemniczego, zamaskowanego przestępcę.

Przygoda fryzjera damskiego to zaskakujący i zarazem emocjonujący pastisz kryminału, który docenią zarówno wielbiciele gatunku, jak i oddani fani autora. Fabuła rodem z powieści Chandlera miesza się tu z przezabawną satyrą na rzeczywistość europejskiej metropolii.