Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Dziennik Anne Frank

Holokaust oczami trzynastoletniej dziewczynki

Anne Frank urodziła się w 1929 roku. Prowadziła życie normalnej, szczęśliwej dziewczynki do czasu dojścia Hitlera do władzy. Aby uciec od tragicznego losu, który spotkał milion Żydów podczas II wojny światowej, Anne wraz ze swoją rodziną, przeczuwając nadciągające niebezpieczeństwo przeniosą się do Amsterdamu. Od tej pory przez ponad dwa lata rodzina Franków ukrywała się w oficynie, która znajdowała się nad dawnym biurem ojca Anne. W tym czasie dziewczynka prowadziła dziennik, który dzisiaj mam przyjemność wam przedstawić. Zaczęła pisać, gdy dowiedziała się, że po wojnie zostaną zebrane wszystkie świadectwa mówiące o okrucieństwie wojny, które dotknęło zwykłych ludzi. Latem 1944 roku ukrywająca się rodzina zostaje wydana. Anne razem z siostrą trafia do obozu koncentracyjnego, gdzie umierają na tyfus kilka tygodni przed wyzwoleniem.

"Dziennik" Anne Frank należy do jednej z najważniejszych książek XX wieku. To tragiczne, a zarazem do bólu prawdziwe świadectwo tego, jak Holokaust widziała zaledwie trzynastoletnia dziewczynka. Listy, które pisze Anne są adresowane do Kitty - jej zmyślonej przyjaciółki, której opowiada o wszystkim, co dzieje się w kryjówce. Sekretne listy układają się w przejmujący dziennik dziecka obdarzonego niezwykłym zmysłem obserwacji i dojrzałością. Ostatni zapisek datowany jest na trzy dni przed aresztowaniem ukrywającej się rodziny.

Niemal codziennie jestem wdzięczna losowi, a nawet samemu Bogu za to, że nie musiałam żyć w czasie wojny. Jest to jedyna z niewielu rzeczy zaraz po zdrowiu i funkcjonowaniu wszystkich moich zmysłów, jaką cenie sobie nader wszystko. Nie wyobrażam sobie życia w ograniczeniu, w ciągłym strachu nie tylko o siebie, ale o swoją rodzinę. Nigdy nie chciałabym patrzeć na cierpienie, na ból, a w końcu na śmierć ważnych dla mnie osób, czy też jakichkolwiek osób. Bo w obliczu wojny, wszyscy jesteśmy wobec siebie równi.
Opisane przez Anne wydarzenia są do bólu tragiczne i nikt nigdy nie odkupi i nie wybaczy tego, co stało się zaledwie kilkadziesiąt lat temu. Bo czy możemy zbudować wehikuł czasu, cofnąć się do czasów okrucieństwa i zapobiec tak wielkiemu cierpieniu?

Czytając zapiski Anne dostajemy porównanie jej życia przed znalezieniem się w oficynie jak i już po. Pomimo początkowej wolności, jaką cieszyła się rodzina Franków, o przyjemnościach nie było mowy, bowiem Żydzi mieli bardzo dużo ograniczeń, bardzo dużo rzeczy nie mogli robić i z wielu rezygnować. Faktem jest, że w Amsterdamie prześladowania Żydów nie były aż tak bardzo intensywne jak to było np. w naszej ojczyźnie. Dlatego rodzina Anne mogła cieszyć się tak długo wolnością. Jeżeli porównamy losy wspomnianej przeze mnie rodziny, a innej rodziny, która mieszkała w Polsce, możemy powiedzieć, że tak naprawdę Anne nie miała aż tak bardzo źle, ponieważ ona i jej najbliżsi znaleźli schronienie w oficynie, podczas gdy ich przyjaciele ginęli, bo takowej pomocy nie dostali.
Anne zdaje się zdawać sobie sprawę ze swojego szczęścia, ale wielokrotnie go nie doceniać. Rozumiem, że pomimo wszystko warunki w oficynie nie były wspaniałe. Dochodziło do niemal codziennych konfliktów pomiędzy rodziną Franków a van Daanów. Przebywanie tak wybuchowych charakterów w jednym miejscu przez ponad dwa lata nie należało do rzeczy najłatwiejszych. Dla samej Anne najbardziej uciążliwe było ciągłe siedzenie w czterech ścianach. Nie mogła wyjść na zewnątrz, nawet o tym nie śmiała myśleć, bowiem tam czekałaby ją pewna śmierć. Nie mogła skakać, głośno się zachowywać, gdyż ściany miały uszy. Wielokrotnie zdarzały się sytuacje, w których godzinami musiała siedzieć bez ruchu i z obawą, że sam jej oddech może sprowadzić niepożądanych gości.
Mimo tak wielu ograniczeń, z jakimi zmagała się Anne okazało się, że nawet w najmroczniejszych czasach można znaleźć miejsce na ludzkie odruchy, takie jak miłość do drugiego człowieka. Ważną nauką, jaką ta trzynastoletnia dziewczynka chce nam przekazać, to cieszenie się z niewielkich rzeczy, które choć tak maleńkie dają chwilę ukojenia, ucieczki od rzeczywistości, która sprawia nam tyle bólu.

Dzięki "Dziennikowi" dowiadujemy się jak "więźniowie" oficyny gospodarują swój czas. Wbrew pozorom podczas II wojny światowej istnieli jeszcze ludzie, którzy posiadali cechy człowieka. Tak było w przypadku osób, które odważyły się ukrywać Żydów. Anne i jej współdomownicy mogli liczyć na ich pomoc, mieli do nich zaufanie. W dodatku starali się umilać im czas, aby nie był ona zmarnowany. Organizowali lekcje, dostawali książki, artykuły spożywcze. Naprawdę, nie było w ich przypadku aż tak źle. Jednak coś nie dawało cieszyć się bezpieczeństwem. Coś wisiało w powietrzu. Nikt nie mógł czuć się w pełni bezpiecznie i swobodnie. Mieli świadomość tego, że tak naprawdę w każdej chwili mogą wejść gestapowcy i jednym strzałem w głowę pozbawić ich wszystkiego.

Zanim zaczniecie czytać tę książkę musicie mieć świadomość tego, że Anne była dzieckiem, które w czasie okupacji niemieckiej przemienia się w dojrzałą kobietę, zdaje się wydawać, że zbyt szybko. W sytuacji, w jakiej się znalazła, musiała bardzo szybko dorosnąć i porzucić beztroski świat, jaki znała i w którym czuła się szczęśliwa. Samej jej zapiski o tym świadczą. Gdy dobrze się wczytacie, zauważycie jak Anne wielokrotnie po upływie czasu zmienia swoje podejście i swój sposób myślenia. Jak dla mnie najbardziej tragicznym punktem całego "Dziennika" była ta niezwykła chęć Anne do życia. Miała nadzieję, że wojna wreszcie dobiegnie końca. Tak bardzo tego chciała. Planowała, co będzie robić, gdy to piekło odejdzie w niepamięć. Ale najbardziej marzyła o tym, aby być po prostu wolna. Poczuć promienie słońca na policzkach, poczuć, że ma nogi i że może dzięki nimi iść, gdzie tylko chcę. Mając świadomość tego jaki koniec spotka Anne, czytelnik wchodzi w stan przygnębienia, które towarzyszy jeszcze długo po skończeniu całej książki. Wystarczy jedno moje spojrzenie na okładkę i na twarz Anne, a to wszystko wraca. Najbardziej zabolało mnie końcowe zdanie umieszczone na ostatniej stronie książki: "Tu kończy się dziennik Anne".

Ojciec Anne przeżył wojnę i założył fundacje, która czuwa nad rozpowszechnieniem cudem ocalonego dziennika córki. Od 2013 roku Fundacja im. Anne Frank współpracuje z Fundacją UNICEF, dzięki temu dochody ze sprzedaży zapisków Anne zostają przekazane na cele walki o praw dzieci na całym świecie.

Mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi za złe tego, że nie wystawiłam ostatecznej oceny tej książki. Nie mam nawet takiego prawa oceniać tego, co działo się w sercu tej dziewczynki. Chcę was jedynie bardzo mocno zachęcić do przeczytania tej książki. Wiem, że będzie to dla was trudna pozycja, bo czytanie o cierpieniu nigdy nie jest łatwe. Jednak Anne bardzo chciałaby, aby jej "Dziennik" przeczytało jak najwięcej osób. W końcu od początku taki był cel jej działań. Pozwólmy przetrwać pamięci o Anne, aby trwała ona jak najdłużej. Za każdym razem, gdy ktoś czyta opis jej życia, ona zapewne uśmiecha się tam, gdzie teraz jest. Bardzo chciałabym, aby właśnie tak było. Nawet nie wiecie, jak bardzo cierpię, gdy o niej myślę. Gdy myślę o bezsensownej wojnie i jak bardzo chciałabym, żeby ona nigdy nie miała miejsca.


Recenzent: Czarny Kruk

Anne Frank

Dziennik Anne Frank

Tłumaczenie: Alicja Oczko

Jedna z najważniejszych książek XX wieku napisana przez nastolatkę.
Trwa druga wojna światowa. W centrum Amsterdamu, w niewielkim mieszkaniu ukrywają się Żydzi. Wśród nich trzynastoletnia Anne Frank, która pisze dziennik.
O codziennym życiu swojej rodziny i znajomych opowiada wyimaginowanej przyjaciółce Kitty. Z pozoru niewiele znaczące notatki dziewczynki stają się przejmującym zapisem ponad dwóch lat życia w ukryciu. Strach przed ujawnieniem kryjówki przeplata się z próbą prowadzenia normalnego życia, w którym nie brakuje sporów, ale i drobnych radości.
Ostatni list do Kitty został opatrzony datą 1 sierpnia 1944 roku. Trzy dni później mieszkańcy kryjówki zostają aresztowani, a następnie przetransportowani do obozu koncentracyjnego.