IGNITE
„Najwięcej dowiadujemy się o ludziach właśnie wtedy, kiedy czasy są ciężkie".Charakter kształtuje człowieka. Wiadomo to nie od dziś. Ale on nie bierze się znikąd. Musimy go zbudować samodzielnie, bo przecież nikt nam w tym nie pomoże.
My kształtujemy siebie.
Charakter powinien być stały. I jest. Choć czasami przybiera nowy kształt. Ale nie sam z siebie. Przez wydarzenia. Ważne, niezwykle istotne chwile, które układają naszą wewnętrzną układankę, wreszcie ukazując jej rozwiązanie.
Julia Ferrars. Siedemnastoletnia dziewczyna, która całe życie nienawidziła siebie, dzisiaj jest inna. Zmieniła się. Uformowała swój charakter. Odkryła swoje prawdziwe „ja". Teraz stoi u boku Warnera - człowieka, któremu wcześniej nie potrafiła zaufać. I jest gotowa. Gotowa, by zniszczyć Komitet Odnowy. Nigdy wcześniej nie była tak silna.
Zmiany. Wszędzie zmiany. To, co Pani Mafi robi z czytelnikiem, jest wprost niezwykłe. Wkradła się do mojego umysłu, zasiała tam myśli, których kurczowo się trzymałam, a i tak zmieniłam zdanie, gdy tylko dotknęłam pierwszych kart „Daru...". Wzięła moje serce do ręki i po prostu je zniszczyła. A ja teraz, zaraz po przeczytaniu, zastanawiam się tylko: jak mam żyć?
Adam. Zacznę od niego, bo nie daje mi spokoju. I jedyną rzeczą, którą chcę napisać jest to, że cofam wszystko. To, że tak bardzo go lubiłam. Bo tak, jak mówiłam, autorka się mną zabawiła. Zmiażdżyła mi serce, zmieniając go w takiego idiotę. Nie mam nic więcej do dodania.
Julia nie jest już tą samą dziewczynką, która cicho siedziała w kącie i robiła wszystko, byleby tylko nikogo nie dotknąć, nie zranić. A teraz? Nie cofa się przed niczym. Jest silna i pewna siebie. I to mi się w niej tak ogromnie podoba. A jeszcze bardziej podoba mi się to, że istnieje osoba, która winna jest tej przemianie.
Brawa. Ogromne brawa dla Warnera!
A skoro już o nim mowa... To „skarbie", którym za każdym razem raczył Julię, było tak słodkie, tak doskonałe, że słyszałam, jak odbija się w głębi mojego umysłu niczym echo. Uwielbiam go! Czułam to. Czułam, że powiem to właśnie po lekturze tej części. Już w „Sekrecie..." skradł moje serce, ale ja wciąż rozpaczliwie trzymałam się tego małego skrawku nadziei, że może jednak Adam oprzytomnieje, zmądrzeje. Ale wiem też, że w głębi duszy wiedziałam, że tak będzie. A to wszystko dzięki autorce, która splotła moje życie z życiem Julii i sprawiła, że ten przełom nastąpił. I jeśli naprawdę można zakochać się w bohaterze literackim, to ja zdecydowanie wpadłam po uszy.
Iii... Kenji! Bez niego ta książka straciłaby na wartości. Wiele razy ocierałam łzy po niekontrolowanych wybuchach śmiechu. Dialogi z jego obecnością są tak rozbrajające, tak przesiąknięte humorem, że nie da się go nie lubić. Ba! Nie da się go nie KOCHAĆ! I gdybym mogła rozłamać moje serce na pół, to właśnie temu bohaterowi powierzyłabym tę drugą część.
„Dar Julii" jest niewątpliwie cudownym zakończeniem tej genialnej trylogii. I śmiem twierdzić, że właśnie dorównał „Delirium", które widnieje na pierwszym miejscu mojej listy ulubionych serii. To oryginalna historia - co, pragnę zaznaczyć, nie jest prostym w tych czasach - która kryje w sobie ważne wartości, a nie, jak twierdzi wielu, jest tylko kolejną mdławą książką dla nastolatek. To już kwestia postrzegania. Powieść bierze czytelnika w ramiona i tuli do snu przez cały czas czytania, a jej wspomnienie pozostaje jeszcze długo. I ze mną pozostanie.
I Boże, chciałabym tak pisać. Tak prawdziwie, szczerze, z tak wielkim wyczuciem. Porównania w tych książkach są niesamowite. Brak mi słów, żeby napisać cokolwiek więcej. Czuję się, jakby właśnie ktoś pozbawił mnie liter. Jakby ktoś odebrał mi zdania.
O tak, na pewno ktoś ukradł mój osobisty słownik.
I po tych wszystkich emocjach, które dane mi było przeżyć, na usta ciśnie mi się jedynie jedno słowo. Tak proste, błahe, ale jedyne na jakie mnie teraz stać.
Dziękuję.
Dziękuję Pani Mafi za wspaniałych bohaterów. Za Julię, za Aarona, za Kenjiego, za Jamesa, no i za Adama (mimo wszystko).
Dziękuję za całą paletę uczuć, które towarzyszyły mi podczas czytania.
Dziękuję za to, że napisała te książki.
I dziękuję, po prostu dziękuję za wszystko.
Recenzent: Dominika Ciura
Trzeci tom bestsellerowej serii o losach Julii, która podbiła serca czytelników na całym świecie.
„Jestem klepsydrą.
Siedemnaście lat przesypało się przeze mnie i pogrzebało mnie w mym własnym wnętrzu. Czuję, że mam zrośnięte, ciężkie od piasku nogi, umysł przepełniony ziarenkami wahania i niedokonanych wyborów, tracę cierpliwość, w miarę jak czas przecieka mi przez ciało.
Mała wskazówka poklepuje mnie na raz, dwa, trzy i cztery, szepcząc:
dzień dobry, wstawaj, rusz się,
obudź się
obudź się”
Julia już wie, że tylko ona może zatrzymać Komitet Odnowy. Ale aby go pokonać, potrzebuje pomocy kogoś, komu nigdy nie potrafiła zaufać – Warnera. Podczas współpracy z nim przekona się, że nie wszystko, co wie o nim i o Adamie, jest prawdą.