Jak skończyła się wojna
Po serii "Jutro" nie spodziewałam się, że autor pokusi się o rozpoczęcie następnej, wyjaśniającej to, co się działo po tym wszystkim. Od momentu, kiedy Ellie wróciła na swoją farmę, nie wydarzyło się nic dziwnego. Ale kiedy została sama, stając się jednocześnie matką i siostrą - nikomu nie było już do śmiechu.
Można powiedzieć, że wojna się skończyła. Tymi słowami niczego nie zdradzam, taki jest pełny tytuł pierwszej części serii. Jednak, co z tego, że po wojnie pozostały tylko wspomnienia, skoro ludzie nadal umierają i są przetrzymywani przez wrogich żołnierzy? Co z tego, kiedy prawowitym właścicielom zostają odebrane najlepsze ziemie i dane osobom, które nie znają się na uprawie roli? Niestety, życie nikogo nie rozpieszcza. Książkowa wojna na zawsze pozostawi trwały ślad w Australii i niczym nie będzie można go zatrzeć.
Nie będę opisywała fabuły, ponieważ musiałabym opowiedzieć o wszystkim. Poznanie treści leży już w waszych rękach, kiedy zdecydujecie się sięgnąć po tę powieść.
Nie potrafię do końca określić, o czym jest ta książka. Autor stworzył wiele wątków, które na dobrą sprawę nie są wcale ze sobą połączone i wygląda na to, że początek nowego życia właśnie się rozpoczął.
Ellie zmieniła się. Nie potrafi już normalnie funkcjonować, skupić się na szkole i nauce, obowiązkach domowych czy spotkaniach z przyjaciółmi. Na każdy dźwięk się budzi, wszędzie szuka podstępu i boi się nawiązywać nowe kontakty. Dodatkowo taka codzienna rutyna zaczyna ją nudzić i pragnie szukać mocnych wrażeń. Na szczęście ma taką okazję, więc nie naraża swojego życia dobrowolnie zostawiając małego Gavina samego. Los po wojnie jej nie oszczędził, chociaż w jej wypowiedziach autor wielokrotnie zaznaczał, że wcale nie oczekiwała specjalnego traktowania. Jednak zawsze przychodzi taki moment, w którym każdy potrzebuje pomocy.
Jednak nie tylko Ellie zmaga się z problemami powstałymi podczas wojny, a także po niej. Wszyscy oprócz Fi musieli szybko wydorośleć i stać się dorosłymi skazanymi na pracę, zarobki. Dla przykładu Lee zaczął być odpowiedzialny.
Fabuła jest skonstruowana na zasadzie krótkich historii, które dopiero z czasem zaczęły nabierać jakiegoś sensu. Na początku wszystko nudzi, zazwyczaj mam takie odczucie, kiedy sięgam po książki Marsdena. Jednak po przejściu kilkunastu stron akcja rusza do przodu. Tak się również stało w "Kronikach Ellie". Autor nie zawiódł. Muszę przyznać, że seria choć rozciągnięta w czasie - podoba mi się coraz bardziej. Zastanawiam się tylko, kiedy będę miała dość i porzucę Ellie nigdy do niej nie wracając.
Recenzent: Agnieszka Bielecka
Główna bohaterka serii "Jutro" powraca!
Wojna się skończyła, ale walka trwa nadal.
Liczyliśmy na spokój. Ale kiedy opadł bitewny kurz okazało się, że teraz o wiele trudniej rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Przekonałam się też na własnej skórze, że nasze czyny przynoszą czasem konsekwencje, których nie da się przewidzieć – i którym nie jesteśmy w stanie zapobiec…
Acha. Jest jeszcze Lee. Coś się między nami wydarzyło. Coś, co zmieniło mnie na zawsze…
Książki Johna Marsdena to fenomen. Powieści o grupie nastolatków, którzy walczą z tajemniczym wrogiem atakującym Australię otrzymały kilkadziesiąt nagród w Australii, Stanach Zjednoczonych, Szwecji i Niemczech. W USA znalazły się na liście najlepszych książek dla młodzieży, a w Szwecji na pierwszym miejscu na liście książek polecanych przez nastolatków. W Polsce również stały się bestsellerami.
Jeśli staniesz do walki, możesz wygrać albo przegrać. Jeśli nie będziesz walczyć, przegrasz na pewno.