Kto może pojąć, niech pojmuje
W każdym tygodniu na świecie ukazuje się niezliczona ilość książek. Jest niemal rzeczą pewną, że o znakomitej większości nigdy nie będzie nam dane usłyszeć. Najgłośniejsze z nich, opatrzone przez wydawców na czerwono krzyczącym słowem „bestseller", zostaną najprawdopodobniej zapomniane po kilku, kilkunastu albo kilkudziesięciu latach. Znikomy ułamek, tak znikomy, że z punktu widzenia statystyki nie warto o nim mówić, przejdzie do historii literatury. Pośród tego całego książkowego chaosu, aż chciałoby się kogoś zapytać: co czytać? Kilka lat temu takie właśnie pytanie zadała Zbigniewowi Mentzlowi Beata Kęczkowska. Za odpowiedź wystarczyłaby przykładowa lista jego lektur (a były to między innymi: „Katalog składowy, komis, hurt Gebethnera i Wolfa na rok 1947", „Nil.Życiorys rzeki" Emila Ludwiga, „Mistrzowie rynków finansowych" Jacka D. Schwagera, „Świat jest płaski. Krótka historia XXI wieku" Thomasa L. Friedmana, „Moi wariaci" Vittoria Andreoliego, „Zasady tańca klasycznego" Agrypiny Jakowlewny Waganowej, „Przędziwo Jolanty" Jana Dobraczyńskiego, „Reduta słowa. Kulisy dwu likwidacji Teatru Rapsodycznego w Krakowie" Mieczysława Kotlarczyka czy „Zielone piekło. Z przeżyć w puszczy brazylijskiej" Zbigniewa Zaniewickiego).
„W ogóle nie ulegam modom czytelniczym" - mówi Mentzel - „toteż na pytanie: co czytać? odpowiadam: czytajmy, co tylko chcemy, co nam się podoba, co nam sprawia przyjemność. Książki stare i najstarsze. Książki nowe i najnowsze. Czytajmy. Czytajmy po swojemu." Od czasu, kiedy wziąłem sobie do serca jego słowa, nie pochłaniam lektur z niepokojem, z pośpiechem, żeby zaliczyć wszystkie dostępne pozycje. Czytam po swojemu. Niemniej jednak, podobnie jak Pilch, sięgam często po klasyków. I niemal zawsze w takim wypadku doświadczam stanu, o którym pisał Jorge Luis Borges: „Klasyczną nie jest książka posiadająca taki lub inny walor; jest nią książka, którą z najrozmaitszych powodów, pokolenia ludzi czytają z założoną z góry pasją i tajemniczą lojalnością." Dobrze się stało, że Wydawnictwo Znak opublikowało 50 książek na 50-lecie Znaku. Każda bowiem z tych książek gwarantuje czytelnikowi jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne doznania. Każdą z tych książek czytały i czytają pokolenia ludzi „z założoną z góry pasją i tajemniczą lojalnością". Tym samym każdą z tych książek można nazwać klasyczną. Pośród nich znalazła swoje miejsce „Sonata Kreutzerowska" Lwa Tołstoja w tłumaczeniu Marii Leśniewskiej. Tołstoj, zainspirowany muzyką Beethowena, komponuje swoje własne dzieło, a kiedy je upublicznia, dokonuje czegoś, co można by porównać do przysłowiowego wetknięcia kija w mrowisko. „Było to wczesną wiosną. Jechaliśmy drugi dzień. Do wagonu wchodzili i wychodzili pasażerowie jadący niezbyt daleko, ale trzy osoby jechały tak samo jak ja od stacji początkowej: nieładna i niemłoda pani o zmęczonej twarzy, paląca papierosy, w palcie o męskim kroju i w czapce, jej towarzysz, rozmowny mężczyzna około czterdziestki, z porządnymi nowymi rzeczami, oraz trzymający się na uboczu niewysoki jegomość o gwałtownych ruchach, jeszcze nie stary, lecz o przedwcześnie chyba posiwiałych kędzierzawych włosach i niezwykle błyszczących oczach, szybko przeskakujących z jednego przedmiotu na drugi." Tak rozpoczyna się opowiadanie, którego cała akcja rozgrywa się w wagonie pociągu. To właśnie ów „niewysoki jegomość o gwałtownych ruchach", Wasilij Pozdnyszew, opowiada narratorowi własną historię, z której dowiadujemy się o jego młodości, narzeczeństwie, życiu małżeńskim, rodzinnym i czynie, którego dokonał na własnej żonie jako odwet za rzekomą niewierność i romans ze skrzypkiem Truchaczewskim. Temat stosunków damsko-męskich przewija się nie tylko w „Sonacie", lecz także w sztandarowych dziełach Tołstoja.
W „Wojnie i pokoju" Natasza Rostowa, będąc po słowie z księciem Andrzejem Bołkońskim, daje się zwieść Kuraginowi. W „Annie Kareninie" tytułowa bohaterka ucieka od męża w objęcia Wrońskiego. Dlaczego te kobiety okazały się niewierne? Bo były złe? Można wznieść barykady. Po jednej stronie ustawić tych, którzy krzyczą: „Nie miałem z nią lekkiego życia. Mówiła - kocham - lecz słowa jej jak czek bez pokrycia. Miałem być tylko ja, miało być z nią tak fajnie. A za plecami mymi odwiedzała obce stajnie.
Bo to zła kobieta była." (Sł. J. Drażewski) Po drugiej stronie zaś te, które szepczą: „Nikt dzisiaj nie wręczył mi kwiatów, nie pocałował w rękę, składając lekki ukłon, nie objął ramieniem, nie przytulił, nie wyszeptał marzeń." (Z pamiętnika narkomanki.) Jak rozumieć pogląd Pozdnyszewa, że kobiety mszczą się na mężczyznach, którzy traktują je tylko jak obiekt pożądania? Że cały luksus życia jest wynikiem nacisku kobiet? „Policz pan wszystkie fabryki" - mówi tenże. „Ogromna ich część wyrabia bezużyteczne ozdoby, powozy, meble, drobiazgi dla kobiet. Miliony ludzi, pokolenia niewolników giną w nieludzkim trudzie w fabrykach tylko dla zaspokojenia kobiecych zachcianek. Kobiety jak królowe trzymają dziewięć dziesiątych rodzaju ludzkiego w jarzmie niewolnictwa i znojnej pracy. A wszystko dlatego, że je poniżono.(...)I oto mszczą się oddziaływaniem na nasze zmysły, łowieniem nas w swoje sieci. Tak, wszystko się stąd właśnie bierze. Kobiety uczyniły z siebie takie narzędzie oddziaływania na zmysły, że mężczyzna nie może spokojnie się wobec nich zachować. Ledwo mężczyzna zbliży się do kobiety, wnet popadnie pod jej odurzający wpływ i oszaleje. Dawniej też czułem zakłopotanie, trwogę na widok wyfiokowanej damy w sukni balowej, ale teraz po prostu się boję, widzę w tym po prostu jakieś niebezpieczeństwo dla ludzi, jakieś bezprawie i gotów jestem wołać policjanta, wzywać pomocy przed nimi, żądać zabrania, usunięcia niebezpiecznego obiektu." Wątek pożycia płciowego, zakochania, miłości, nienawiści, zazdrości stanowi główny nurt „Sonaty Kreutzerowskiej". Jest ona jednym wielkim życiowym wołaniem, pytaniem o miłość, które Tołstoj stawia każdemu, świadomie prowokując do zabrania głosu w odwiecznej sprawie rodzaju ludzkiego. Książkę polecam szczególnie tym, którzy już wszystko na temat miłości wiedzą. Tym, którzy twierdzą, że jej nie ma, że chodzi tylko o zbliżenie ciał. I tym, którzy zazdroszczą. Podstawnie czy bez. Którzy snują jakiekolwiek podejrzenia. I życzę aby po lekturze przypomnieli sobie kilka prawd:
„Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej twierdzą, że nigdzie nie ma miłości szczęśliwej. Z tą wiarą lżej im będzie żyć i umierać." (Wisława Szymborska)
„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą." (Mt 7, 1-2)
„Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień." (J 8,7)
„Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje..."(1Kor 13, 4-8)
„I my robimy to samo - myślał Niechludow - żyjąc w niedorzecznym przekonaniu, że sami jesteśmy gospodarzami naszego życia, że jest ono nam dane dla naszej rozkoszy. A przecie, rzecz oczywista, to zupełnie niedorzeczne. Przecież jeśli znaleźliśmy się tutaj, to stało się to za czyjąś wolą i w jakimś celu. A my postanowiliśmy, że żyjemy tylko dla własnej przyjemności, więc, rzecz jasna, że jest nam źle, tak jak będzie źle robotnikowi, który nie spełnia woli gospodarza. Te przykazania wyrażają wolę gospodarza. Niech więc tylko ludzie wypełnią te przykazania, a na ziemi nastanie królestwo boże i ludzie osiągną najwyższe szczęście, jakie osiągnąć są zdolni. Szukajcie naprzód królestwa bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam przydane. A my szukamy wszystkiego innego i, oczywiście, nie możemy znaleźć." (ze „Zmartwychwstania" Tołstoja)
„Kto może pojąć, niech pojmuje!" (Mt 19,12)
Recenzent: Kucz Robert
Kiedy podróżuje się pociągiem, można usłyszeć niejedną historię
Ta historia wydarzyła się naprawdę.
Zakochanie. Ślub. Oszustwo. Gra uczuć. Miłość. Nienawiść. Zazdrość. Obłęd. Morderstwo.
To kolejne etapy, które przechodzi bohater Tołstoja, Pozdnyszew. Na samym końcu pozostaje mu rozdrapywanie ran z przeszłości i spowiedź przed nieznajomym w rozpędzonym pociągu.
Sonata Kreutzerowska w wykonaniu bohaterów Tołstoja staje się mroczną opowieścią o rodzącym się szaleństwie, małżeństwie i cynicznej grze między kobietą a mężczyzną.
Seria 50 na 50. 50 książek na 50-lecie Znaku
Przedstawiamy najlepszy przewodnik po świecie literatury.
Wybitni autorzy, ważne dzieła. Książki zarówno dobrze znane, jak i niesłusznie zapomniane. Kultowe, prowokacyjne, klimatyczne i refleksyjne.
Seria 50 na 50 to książki, które po prostu trzeba znać.