Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Pochwała macochy

Lubisz podglądać?

Nie, nie czytaj tej książki! - właściwie dlaczego NIE? W ten sposób myślałem, gdy Pochwała macochy wpadła mi w ręce. Efekt był taki że zostałem schwytany w pułapkę zastawioną przez autora. Zostałem podglądaczem. Nie czułem się w tej roli komfortowo, ale owładnięty fascynacją nie potrafiłem przestać śledzić losów (fantazji) bohaterów książki. Dlaczego jest to tak wciągające? Ponieważ Llosa daje nam dostęp do świata który w normalnej sytuacji byłby dla nas niedostępny. Nie chodzi tylko o to że jest on wyuzdany, perwersyjny, rozpasany. Przedstawiane sceny są równie pociągające jak dona Lukrecja, wyrafinowane jak don Rigoberto i niejednoznaczne jak cherubinek / antychryst Fonsito. Powiedzieć, że odkrywamy w nim „sekrety alkowy" to za mało. Przede wszystkim chodzi o t, że jest to świat wybitnie wewnętrzny, a tutaj mamy niepowtarzalną okazję go podejrzeć.
Muszę jednak uprzedzić, że nie dla wszystkich to, co zobaczą okaże się „łatwe do przełknięcia".

Nie, nie czytaj tej książki! - odważ się, Vargas Llosa nie zaciągnął zasłon w oknie domu Don Rigoberta, wystarczy przez nie patrzeć.

Recenzent: Rafał Świerczyński

Mario Vargas Llosa

Pochwała macochy

Tłumaczenie: Carlos Marrodan Casas

"Ciotka Julia i skryba" to czysta rozpusta, ale "Pochwała macochy"... Nie, nie czytaj tej książki!

Skandal.
Tę powieść powinno się spalić.
Nie czytaj jej. Odłóż z powrotem na półkę.
Jest zbyt rozpasana, perwersyjna i wyuzdana. Mario Vargas Llosa musiał pisać tę książkę z uśmieszkiem wyrafinowanego oszusta, którego nic tak nie cieszy, jak naciąganie czytelnika. W samym środku gęstego od namiętnych uniesień małżeńskiego życia don Rigoberta i doňi Lukrecji, tkwi niewinne pacholę. Mały Fonsito, syn z pierwszego małżeństwa don Rigoberta, nie ma co konkurować o względy ojca z piękną kobietą o ponętnych kształtach, jakimi natura hojnie obdarzyła szczęśliwą pannę młodą. Niewinność dziecka tłamszona jest przez moralną rozwiązłość rodziców.
A może dziecko wcale nie jest dzieckiem, a niewinność ma zbyt wiele wspólnego z rozwiązłością?
Kto tu właściwie jest krętaczem...
Foncito, Rigoberto, Lukrecja czy Mario Vargas Llosa?

A może jednak czytelnik, skoro sięga po powieść, której nie powinien czytać?