Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Śmierć w Breslau

Mroczny Wrocław

„Śmierć w Breslau", to pierwsza książka z serii czarnych kryminałów o Eberhardzie Mocku. Akcja powieści rozpoczyna się we Wrocławiu, w maju 1933 roku. W pociągu relacji Berlin - Wrocław zostaje znalezione zmasakrowane ciało młodziutkiej baronówny Marietty von der Malten. Wokół zwłok pełzają czarne, ruchliwe skorpiony pustynne, a na ścianie salonki widnieje napis z "wersetami śmierci". Zastępca szefa Wydziału Kryminalnego Prezydium Policji, radca Eberhard Mock, wyrwany z ramion dwóch prostytutek jedzie na miejsce przestępstwa. Wraz z nim śledztwo ma prowadzić wskazany przez ojca zamordowanej, barona von der Maltena, policjant z Berlina, Herbert Anwaldt.

 

No i się zaczyna. Mroczna kryminalna zagadka musi być rozwiązana. Mock ma świadomość, że znalezienie mordercy wpłynie korzystnie na jego awans.

 

Całkowicie wsiąkłam w klimat przedwojennego Breslau do tego stopnia, że podczas lektury nie raz i nie dwa zapachniało mi tłustym, ciężkim śląskim jedzeniem, a przed oczami miałam golonkę z kapustą i żeberka w gęstym sosie. Główny bohater budzi mieszane uczucia. Oddaje się igraszkom w salonie madame le Goef, ma niejasne powiązania z ludźmi z marginesu. Mockowi się nie odmawia. Niejeden bandyta ma wobec "dobrego wujka Eberharda" dług wdzięczności, a on na nich "haka".

 

Mock to bohater z krwi i kości, na pewno nie w rodzaju "dobry glina". Nie cacka się z nikim, stosuje różne (nie zawsze legalne) metody, by uzyskać potrzebne informacje. Ma powiązania z kryminalnym półświatkiem i niechlubną przeszłość.

 

Anwaldt natomiast, za kołnierz nie wylewa, na szczęście Mock działa na niego uspokajająco. Między mężczyznami rodzi się coś na kształt przyjaźni i tym samym Mock udowadnia, że stać go jednak na ludzkie odruchy. Trudno go jednoznacznie określić. Z jednej strony miłośnik literatury starożytnej, niedoszły filolog klasyczny, z drugiej bezwzględny, mogący zrobić wiele dla szybkiego awansu człowiek.

 

Z mojej strony duży szacunek dla autora za ciekawe tło historyczne i realia topograficzne Wrocławia z lat trzydziestych. Widać, że Krajewski wie, o czym pisze. Mroczny, czarny klimat międzywojennego Breslau wciąga. Autor przedstawił Wrocław, jako miasto kryminalnych półświatków, mamy tu początki Hitlera i jego rodzącej się chorej wizji świata, panoszące się gestapo, spacerujące po ulicach prostytutki, ponure knajpy, w których aż ciemno od papierosowego dymu i wplecioną w tło zagadkę kryminalna mającą swój początek w czasach zakonu jezydów.


To lektura dla tych, którzy nie boją się zajrzeć w ciemne i niebezpieczne zaułki międzywojennego Wrocławia, którym nie straszne pełzające w rozpłatanych brzuchach skorpiony. Miłośnicy czarnego kryminału z elementami horroru, to coś dla was.

 

 

 


Recenzent: Ewa Ziółkowska

Książka, która stworzyła Mocka.

Wrocław, maj 1933 roku. Wstrząsająca zbrodnia. Z masakrowane zwłoki dwóch kobiet. Tajemnicze zdanie napisane krwią ofiar. I wszędzie skorpiony. Idealna sprawa dla Eberharda Mocka.

W mrocznym i posępnym Wrocławiu, gdzie w każdym zaułku złodzieje i mordercy czekają na ofiarę, rządzi przemoc i korupcja. Wysoko postawieni notable oddają się hazardowi i rozpuście, przekupna policja walczy o władzę. W mieście zarażonym doktryną hitlerowską pewien komisarz gustuje w dość nietypowej rozrywce. Grywa w szachy (według własnych zasad) z pięknymi roznegliżowanymi pannami. To Mock, którego z domu rozkoszy może wyciągnąć tylko kolejna zbrodnia.

Marek Krajewski – pisarz, tłumacz, filolog klasyczny. Jest auto - rem bestsellerowych powieści kryminalnych, m.in.: Koniec świata w Breslau, Dżuma w Breslau i Głowa Minotaura, oraz najnowszej – Erynie. Jego książki ukazały się w dwunastu krajach. Jest laureatem m.in. Nagrody Wielkiego Kalibru, Nagrody Prezydenta Wrocławia, Paszportu „Polityki”.