Nie wszystko złoto, co się świeci, a może jednak?
Anna Wintour określiła książkę "Bajecznie bogaci Azjaci" mianem kąśliwie zabawnej, natomiast Jackie Collins nazwała debiut Kevina Kwana oryginalnym i porywająco śmiesznym. Czy zgadzam się z tymi określeniami - w dużej mierze tak.Jest to książka, która jest na pewno bardzo oryginalnym materiałem, nie wiem jak w innych krajach, ale na pewno na polskim rynku wydawniczym. Jest to także wyjątkowa dawka humoru w sam raz na lato. Kevin Kwan nie ucieka się do sztampowych żartów i zużytych tropów. To, co śmieszy w „Bajecznie bogatych Azjatach", to przerysowane postacie i wydumane sytuacje, to rzeczywistość, która jeśli istnieje, jest zupełnie obca polskiemu czytelnikowi, to świat, który pociąga swoją niedostępnością, jednocześnie wprowadzając nas w osłupienie, jak tym ludziom cokolwiek może się nie podobać.
Od pierwszej strony podążamy śladami Rachel Chu (nie z tych Chu od plastików!), która postanawia pojechać na wakacje ze swoim chłopakiem Nickiem, by poznać jego rodzinę i wziąć udział w najważniejszym wydarzeniu lata singapurskiej society - ślubie Colina Khoo. Co ją spotka w tym gwarnym mieście i jak zostanie przyjęta wśród snobowatych Azjatów dowiemy się z trzyczęściowej opowieści przeplatanej uchylaniem rąbka tajemnicy o tym jak na prawdę żyją prawdziwie bogaci Azjaci, czyli rozdziałami poświęconymi kolejnym członkom rodziny Nicka Younga.
Książkę czyta się bardzo dobrze, choć polecam czytanie dłuższych fragmentów naraz, by nie zgubić wątków. Czy jest w istocie oparta na faktach - nie wiem, ale jeśli nie, to Kevin Kwan świetnie imituje tę rzeczywistość. Jedyna kwestia, jaka mnie rozczarowała w tej powieści, to zakończenie, które sprawią wrażenie, jak gdyby brakło autorowi pary lub narastające emocje i oczekiwania były tak wielkie ze strony czytelnika, że te dość oczywiste rozwiązania kończące różne wątki po prostu ich nie wytrzymują.Podsumowując - książkę polecam, bo jest zabawna i ciekawa, a świat w niej przedstawiony wzbudzi w nas zazdrość, które nie powstydziłby się nawet Otello.
Recenzent: Dominika P.
Gdy Rachel Chu przyjęła zaproszenie Nicka, by spędzić wakacje w jego rodzinnym Singapurze, cieszyła się, że wreszcie pozna jego bliskich. To przecież normalna kolej rzeczy: kochają się, mieszkają razem w Nowym Jorku, jest im ze sobą dobrze. Kto wie, może za jakiś czas zostanie jego żoną?
Nick zapomniał jej jednak powiedzieć o pewnym drobiazgu… a może raczej o kilku. Otóż: jego rodzina mieszka w bajecznym pałacu z ogrodem wielkości całej dzielnicy, lata prywatnym odrzutowcem, w którym mieści się ajurwedyjskie studio jogi i spa, przyjaźni się z królami, a Nick – tak się składa – uchodzi na najlepszą partię w Singapurze, na którą ostrzą sobie wypielęgnowane pazurki wszystkie tamtejsze bogate damy. Oj, będzie się działo!
Myślicie, że bogatych ludzi widzieliście w Dynastii? To nic nie widzieliście! Opisane przez Kevina Kwana bogate rody z Chin, Singapuru czy Tajwanu to istna Dynastia na sterydach: wszystko jest tu lepsze, większe i droższe. I jak w takiej scenerii ma sobie poradzić biedny, choć bardzo inteligentny Kopciuszek?