Niebanalna, zapadająca w pamięć
Wyobraź sobie, że żyjesz w odosobnieniu. Ludzie boją się ciebie, kiedy pojawiasz się na horyzoncie, odwracają wzrok. Rodzice dawno już się ciebie wyrzekli, w szkole wytykano cię palcami, uznawano za potwora. Od kilkunastu tygodni z twych ust nie padły żadne słowa, bo zwyczajnie nikt nie chciał cię wysłuchać. Przez 264 dni nie udało ci się nikogo dotknąć - każdy, kto kiedykolwiek o tobie słyszał, jest przerażony myślą, iż mógłby poznać twój dotyk. Bo jest on twoim darem, ale też przekleństwem.
Julia Ferrars ma zaledwie siedemnaście lat, a za sobą już wiele przykrych doświadczeń. Rodzice pozbyli się córki, przestraszeni jej niezwykłą umiejętnością. Szkolni znajomi rzucali w nią kamieniami, przezywali od dziwadeł. Ludzie na ulicy, zauważając ją, w pośpiechu przechodzili kilkanaście metrów dalej. Komitet Odnowy wysłał ją do szpitala psychiatrycznego. W odosobnieniu spędziła już tyle czasu, że niemalże zapomniała, jak to jest powiedzieć coś na głos. Żyje z dnia na dzień, zamknięta w niewielkim pokoiku, mając za towarzystwo jedynie wspomnienia o powieściowych przyjaciołach. Czas spędza, bijąc się z myślami i przelewając wszelkie emocje i przemyślenia na papier. Do czasu. Bo ni stąd, ni zowąd, zostaje jej przydzielony współlokator - Adam, który diametralnie odmienia jej życie.
Tytułowy dotyk, magiczna moc Julii, jest niebezpieczna i, wykorzystana przez niewłaściwych ludzi, może przynieść wiele szkód. Tytułowa bohaterka uznaje ją za swoje przekleństwo, Komitet Odnowy - za pożądaną, potrzebną do stworzenia idealnego świata, siłę. Przez swoją ponadprzeciętną umiejętność dziewczynę w życiu spotkało wiele nieprzyjemnych sytuacji, które odbiły swe piętno na psychice Julii. Bardzo długi czas spędziła, egzystując w zamknięciu, ma zatem spore kłopoty z przystosowaniem się do względnie normalnego życia wśród ludzi. Wszelkie rozterki, dylematy i refleksje głównej bohaterki autorka przedstawiła naturalnie, napełniając opisy uczuć Julii mnóstwem emocji, a tym samym czyniąc bohaterkę nie postacią papierową, lecz niemalże człowiekiem.
Świat, który w swej powieści wykreowała Tahereh Mafi, nie jest tak okrutny jak Panem z "Igrzysk śmierci", abstrakcyjny jak Reverie z "Przez burze ognia" ani nieustannie kontrolowany pod każdym względem, niczym w "Delirium". Do idealnego miejsca do życia jednak mu daleko. Rośliny nie rosną. Ludzie głodują. Zwierzęta wymierają. Wszelkie niebezpieczne incydenty są skutecznie tuszowane przez władze. Osierocone dzieci mieszkają w specjalnie wydzielonych dzielnicach, zdane na łaskę lub niełaskę urzędników państwowych. W tym świecie nikomu nie można ufać, każdy może okazać się zdrajcą, działającym wyłącznie dla własnej korzyści.
Autorka pisze znakomicie, stylizując język powieści na poetycki, umieszczając gdzieniegdzie sporo błyskotliwych metafor i spostrzeżeń. W "Dotyku Julii" zastosowała ciekawy zabieg: wiele przekreśleń, mających na celu przedstawienie wewnętrzne dylematy bohaterki, wybór między tym, co myśli naprawdę, a słowami, które w danym momencie są stosowne do sytuacji. Zgodnie z zamysłem autorki, interpunkcja i segmentacja tekstu czasem rządzą się własnymi prawami. Choć niekiedy wytrącało mnie to z rytmu, w żadnym wypadku nie utrudniało lektury, a jedynie budziło mój podziw dla tak oryginalnego pomysłu. Chapeau bas po raz pierwszy!
Miałam pewne obawy co do "Dotyku Julii". Nierzadko zdarzało się, że książka o przepięknej okładce kryła, no cóż, nieciekawą, sztampową, beznadziejną wręcz treść. Jednak zaryzykowałam, przeczytałam i zupełnie nie żałuję. Bo powieść Tahereh Mafi to pewien powiew świeżości, historia Julii jest niebanalna, zapadająca w pamięć, wzbudzająca różne emocje. Przymierzając się do lektury, byłam pewna, że autorka stworzyła - jak w 95% powieści tego typu - trójkąt miłosny. I w pewnym stopniu miałam rację. Jednak wątek romantyczny w "Dotyku Julii" nie trąci banałem, nie irytuje, nie wydaje się wymuszony, jest natomiast kolejnym przejawem oryginalności tejże książki. Główna bohaterka wcale nie staje przed trudnym wyborem: chłopak A vs. chłopak B. Prawdziwie zakochana jest w jednym z nich, a sama chociażby myśl o tym drugim przyprawia ją o mdłości. Chapeau bas dla autorki po raz drugi!
Zakochałam się w tej książce, przyznaję bez bicia. Autorce wielokrotnie udało się mnie zaskoczyć, sprawić, bym kolejne kartki przewracała niemalże z prędkością światła, wstrzymywała oddech w momentach pełnych dynamizmu, a potem mogła odetchnąć z ulgą. Jestem zachwycona ciekawym pomysłem na powieść, perfekcyjnym wykreowaniem bohaterów i lekkim piórem Tahereh Mafi. Jeżeli jej literacki debiut okazał się tak wspaniały, to jestem pewna, że autorka jeszcze niejeden raz mnie zaskoczy i kolejne jej książki także będę mogła zaliczyć do grona moich ulubionych. Chapeau bas po raz trzeci! Autorka definitywnie "kupiła" mnie tą powieścią.
Recenzent: Natalia Skorupa
Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija
„Nie możesz mnie dotknąć - szepczę.
Kłamię - oto, czego mu nie mówię.
Możesz mnie dotknąć - oto, czego nigdy nie powiem.
Proszę, dotknij mnie - oto, co chcę powiedzieć”.
Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija.
Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha.