Numer jeden tego roku - powieść o sztuce, dojrzewaniu i miłości
Jak najlepiej określić tę książkę? Z pewnością jest skomplikowana, oryginalna i bardzo odważna. Niech nie zmyli was młodzieżowa okładka czy opis, który sugeruje, że będzie to lektura dla młodszych czytelników. Nie. To książka dojrzała, poruszająca kwestie rodziny, własnej tożsamości, poczucia winy i tego, jak sobie z nim radzić. Jest pełna emocji. Bohaterami są Jude i Noah, a więc emocje są zwielokrotnione, widzimy dwa skrajnie odmienne punkty widzenia i równie podobne... Wcale nie przesadzę, gdy napiszę, że jest to moje odkrycie tego roku.Jude to popularna, odważna i wygadana dziewczyna. Bardzo ładna, jest duszą towarzystwa, ale mimo to wciąż kłoci się ze swoją mamą. Zazdrości swojemu bratu bliskich relacji z matką. Noah jest jej całkowitym przeciwieństwem - cichy, zamknięty w sobie, wycofany, pochłonięty malarstwem. Bliźnięta, a jednak tak różni - oboje popełniają wiele błędów, Jude musi żyć ze świadomością tego, co zrobiła bratu, a Noah nagle udaje kogoś, kim nigdy nie chciał się stać. Oboje się pogubili i nagle muszą zacząć walczyć o swoje marzenia, miłość i rodzinę.
Jandy Nelson stworzyła powieść tak różnorodną, tak bliską sercu i emocjonalną, że nie sposób się od niej oderwać. Tak samo jak Noah, autorka maluje nam w głowie obrazy. Piękne refleksje na temat sztuki i jej odczuwania. Nigdy nie czytałam książki, gdzie z taką pasją pisze się o twórczości artystycznej. I nie są to nudne rozprawki o metodach malowania - miłość do sztuki wylewa się z tej pozycji, inspirując czytelnika do spojrzenia na świat nieco inaczej, bardziej kolorowo, uważniej. Ujęło mnie to, że bohaterowie zwracają uwagę na wnętrze, analizują ludzkie myśli, rzeczywiście patrzą - szczegóły są tutaj bardzo ważne.
Autorka podejmuje się wielu trudnych tematów, tym bardziej biorąc sobie za bohaterów nastolatków. I chyba po raz pierwszy nie poczułam, że pisarz przesadził - zwykle czytając nieco bardziej dramatyczne książki, szczególnie w klimacie młodzieżowym, mam serdecznie dosyć wylewającego się z nich patosu i melodramatów. Czasami jest tego zbyt dużo. A tutaj naprawdę się przejęłam, wczułam w sytuację postaci i przeżyłam ich historię. Przede wszystkim wielkie brawa dla Nelson za tak otwarte poruszenie wątku homoseksualizmu i to, jako jednego z głównych. Trafnie, mądrze, bez infantylności i uprzedzeń.
Książka podzielona jest na dwie różne narracje, zaczynamy od Jude, która jest naszą teraźniejszością, a w kolejnym rozdziale cofamy się o kilka lat w tył - wówczas narratorem jest Noah.
W „Oddam ci słońce" podoba mi się wszystko, od pięknej, barwnej okładki, po poetycki tytuł, który cały czas mnie w jakiś sposób rozwala, tym bardziej że teraz wiem, do czego konkretnie się odnosi. Trafił do mnie zabieg ukazania dwóch perspektyw, choć przyznam się, że lepiej czytało mi się o Jude, może przez kobiecą solidarność. Jednakże jest bardzo ciekawe, jak autorka snuje historię, nie jako jedną całość, ale fragmentami, tak, że musimy złożyć ją niczym puzzle - nie jest to jednak rozpraszające, książkę czyta się bardzo płynnie, a części układanki same wpadają na swoje miejsce.
Metafory, przysłowia, przesądy - piękny język, dawno nie zachwycałam się po prostu stylem, użytym słownictwem przez pisarza, tym, jak poetycko można napisać książkę, a zarazem czytanie jej jest przyjemnością. Ujął mnie watek miłosny, nieco zwariowany, ale również bardzo romantyczny, skomplikowany i szczery.
Jude i Noah są niesamowici, pełni sprzeczności, mający w sobie wiele dobra, ale też popełniający błędy - przez co stają się bardzo ludzcy, jeszcze mocniej można się z nimi identyfikować. Duży plus za kreację postaci, także tych mniej znaczących - jestem pod ogromnym wrażeniem.
„Oddam ci słońce" jest powieścią uniwersalną, która ma w sobie tyle różnych wątków, że trafi do każdego, nawet najbardziej wybrednego czytelnika. Czasami się czyta i od razu wie, że ta powieść jest właśnie perełką i będzie się ją jeszcze długo przeżywać, że nie da się ot, tak, odłożyć jej na półkę i zapomnieć. Cały czas jestem pod wrażeniem tej historii, obrazowości opisów, tego, że do ostatniej chwili trwałam w napięciu i martwiłam się, jakie Nelson wymyśliła zakończenie. Postaci nagle ożywają - nie są tylko papierowymi bohaterami, pełnymi schematów - stają się bliscy, swoją oryginalnością i charyzmą wychodzą poza książkę i nie zdziwię się, gdy usłyszę, że ktoś będzie chciał tę powieść przenieść na wielki ekran. Dzięki tej pozycji na chwilę oderwałam się od mojej rzeczywistości i poczułam prawdziwą magię literatury.
„Oddam ci słońce" to trochę szalona, niewiarygodnie oryginalna i autentyczna książka. Pełna przeróżnych emocji, od szczęścia, miłości, po żal, gorycz, niezrozumienie i samotność. Rozśmiesza, ale także wzrusza. Szczerze polecam każdemu!
Recenzent: Gabriela Rutana
Co sprawia, że człowiek mówi coś zupełnie innego, niż chciałaby powiedzieć każda komórka jego ciała?
Bliźnięta Noah i Jude od zawsze stanowiły jedność. Byli utalentowani artystycznie, łączyła ich miłość do sztuki, mieli niepohamowaną wyobraźnię i... skomplikowane charaktery. Ona – zbuntowana, odważna, popularna, ale niedoceniana przez matkę. On – uczuciowy, skryty, nieumiejący dopasować się do oczekiwań ojca. Oboje wyjątkowi. Oboje tak samo pragnący miłości i akceptacji.
Z czasem zazdrość, niepewność, strach i niedopowiedzenia piętrzą się i tworzą między rodzeństwem mur. Jedno rozdarte serce pociąga za sobą kolejne – Jude rani brata, a Noah ukochanego. Czy dotarcie do momentu, w którym coś rozdzieliło brata i siostrę, pozwoli im ponownie stać się jednością?
„Oddam ci słońce” to coś więcej niż historia o twórczym rodzeństwie, o nastolatkach pełnych gniewu i niezrozumienia. To także opowieść o tym, jak odnaleźć własną tożsamość, dojrzeć, nauczyć się kochać – także samego siebie.
"Piękna historia bliskiego sobie rodzeństwa, które stało się nagle dwoma planetami znajdującymi się lata świetlne od siebie. Wzruszająca, bolesna, zabawna, słodka – mieszanka wybuchowa na prawie 400 stronach."
/Karolina Skrzypska, @cotozaksiazka/
"„Oddam ci słońce” jest jak plaster na złamane serduszko. Jak ciepły kocyk w deszczowy dzień. Jak słoiczek miodu. To absolutnie najbardziej urocza książka, jaką ostatnio przeczytałam: pełna miłości i ciepła historia o dorastaniu, pragnieniu akceptacji i odkrywaniu samego siebie."
/Kinga Słomiany, @poczytajki_kingi/
"Wyjątkowa historia – smutna, a jednak dająca nadzieję. Magiczna za sprawą wspaniałego języka, masy ciekawostek i wyobraźni autorki. Zaznaczyłam wiele naprawdę pięknych zdań, na wspomnienie niektórych scen zawsze się uśmiecham. Napisać taką książkę to sztuka. Z czystym sumieniem mogę polecić tę opowieść."
/Patrycja Siemek, @purpleribbon/