O przeznaczeniu, błędach i kolejnych szansach
Nie ma na świecie wielu ludzi takich jak on, obdarzonych Pamięcią, będących świadomych tego, że żyli już wiele razy w różnych wcieleniach, zmieniając tylko ciała, a zachowując swoją duszę. Miewają sny zawierające wspomnienia z poprzednich istnień, dziwne nawyki i przyzwyczajenia, czują przywiązanie i tęsknotę za osobami, których nigdy nie spotkali. Jednocześnie nie podejrzewają nawet, z czym to wszystko jest związane, że elementem łączącym te zdarzenia jest nieśmiertelność wewnętrznego „Ja", które na przestrzeni wieków pozostaje niezmienne. Niektóre dusze są zupełnie nowe, po raz pierwszy egzystują na tym świecie, by potem z niego odejść. Inne żyją od tysięcy lat. Część z nich dokładnie pamięta swoje poprzednie wcielenia, rodziny i śmierci. Nie ma ich wiele, może kilka na całym świecie. Należy do nich Daniel.
Chłopak urodził się w VI wielu w Afryce Północnej, a w każdym razie to jego pierwsze wspomnienie, bo niewykluczone, że istniał już wcześniej. To wtedy zobaczył ją po raz pierwszy. Popełnił straszny błąd, którego miał żałować przez całą wieczność. Ta dziewczyna, której imienia nawet nie znał, nadała przyszłości sens. Nie spotykał jej często, kilka razy w ciągu ponad tysiąca lat. Ale zawsze była w jego sercu: kochał ją, tęsknił, szukał. Mimo to nigdy nie mogli być razem. Może nie byli sobie pisani? Może los tak właśnie chciał, by za każdym razem, gdy ją odnalazł musiał odejść?
„Nigdy i na zawsze" to powieść łącząca w sobie elementy fantastyki i romansu paranormalnego. Autorką jest Ann Brashares, której seria „Stowarzyszenie wędrujących dżinsów" zyskała dużą popularność, została nawet zekranizowana.
Głównymi tematami poruszanymi w powieści jest reinkarnacja i trwające od wieków, niezmienione ani osłabione przez upływający czas, uczucie między dwojgiem ludzi. Fabuła skupia się zarówno na teraźniejszości, w której żyją Daniel i Lucy, jak i przeszłości, gdzie opisywana jest wcześniejsza historia bohaterów. Współcześnie nastolatki uczęszczają do szkoły w Wirginii, szybko dorastają zmieniając się w młodych ludzi wiodących własne życie, a ich drogi się rozchodzą. Tymczasem czytelnik zostaje wprowadzony do minionych czasów, począwszy od VI wieku naszej ery, czyli początku tej opowieści, której główną istotą jest miłość, bo to ona łączy te wydarzenia, nadaje im sens i znaczenie.
„Część niebezpieczeństwa tkwiącego w tak długim życiu ze świadomością, że będzie się wracało bez końca, polegała na ciągłym odkładaniu życia na potem, aż w końcu w ogóle przestawało się żyć. Dlatego, że zawsze można było zacząć od nowa. Dopóki mogło się żyć, tak naprawdę nigdy się nie żyło. Póki i tego się nie zmarnowało."
Bardzo podobał mi się sposób, w jaki pisarka zabiera nas do zamierzchłych epok i kreuje świat. Nie skupia się na realiach historycznych na tyle, żebyśmy poczuli się nimi przytłoczeni i znudzeni, za to wspaniale „maluje" rzeczywistość. Dzięki jej zabiegom czułam, jakbym naprawdę znalazła się w tych wszystkich miejscach, mogłam je zobaczyć na własne oczy. Jeszcze te niezwykłe historie snute przez pisarkę dodawały całości kolorytu. Zrobiły na mnie wielkie wrażenie, zauroczyły bardziej niż wydarzenia rozgrywające się współcześnie. Gwieździsta noc na pustyni, morskie podróże po świecie, historia dziewczyny, która miłość swojego życia odnalazła w rannym żołnierzu znajdującym się pod jej opieką - podczas lektury czułam wszechobecną magię, wprowadzającą w nastrój godny obecnej na kartach powieści wielkiej miłości.
Bohaterów w powieści nie mamy wielu: dwoje głównych, czyli Lucy i Daniel oraz kilku pobocznych. Mimo ich małej liczby mają dobrze zarysowane sylwetki i indywidualne cechy, nie są nudni i nijacy. Dzięki braku natłoku postaci, możemy dokładnie poznać ich charaktery, przyjrzeć się zmianom zachodzącym w nich na przestrzeni czasu, zgłębić ich bagaż doświadczeń, sposób postrzegania, uczucia. Bardzo polubiłam Bena, z którego ust wyszło tyle mądrych słów. Przywodził mi on na myśl Mistrza, który żyje od zawsze, widział wszystko, nigdy się nie myli i nic go nie może zdziwić. Każda postać jest inna, wyraźnie zarysowanych jest u niej tylko kilka cech, dzięki czemu postrzegamy ją jako ich ucieleśnienie, w określony sposób.
W „Nigdy i na zawsze" występuje narrator wszechwiedzący, gdy mowa o wydarzeniach współczesnych, które poznajemy jednak z perspektywy Lucy albo Daniela. Natomiast jeśli chodzi o opowieści z przeszłości, raczy nas nimi chłopak, jako ich główny uczestnik. Zwykle występuje w nich także Lucy, odgrywając niepoślednią rolę.
Co do kwestii języka powieści, nie jest on zbyt skomplikowany, nie znajdziemy w nim archaicznego słownictwa czy trudnych, niezrozumiałych wyrazów. Natomiast styl jest dość rozbudowany, tekst zawiera wiele porównań, metafor, przemyśleń, przy czym te ostatnie są niekiedy dość skomplikowane i trzeba się dokładnie wczytać, by pojąc ich sens. Są to rozważania Daniela, przy których nie zawsze, ale czasem miałam wrażenie „przerostu formy nad treścią", bo co za dużo to niezdrowo. Było jednak sporo trafnych wywodów, które spodobały mi się i dały do myślenia.
Powieść nie może pochwalić się wartką akcją, która wciąż trzymałaby nas w niepewności, zaskakiwała i często zmieniała bieg zmierzając do emocjonującego punktu kulminacyjnego, bo nie był on taki znowu „kulminacyjny". Mnie przynajmniej nie zaskoczył i myślę, że mógłby wyglądać inaczej. Zakończenie także nie do końca mnie usatysfakcjonowało, choć może tak jest lepiej. Sądzę jednak, że brak szybkiej akcji rekompensują piękne i intrygujące historie z przeszłości zakochanych.
Okładka książki jest zachwycająca i robi wrażenie. Dokładnie odzwierciedla tę magię, która znajdziemy na stronicach powieści, a pomysł, by zobrazować na niej jedną z historii bohaterów był trafny. Okładka jest sporym atutem i myślę, że w dużej mierze to właśni ona przyciąga czytelników.
Reasumując, „Nigdy i na zawsze" to książka warta przeczytania. Nie wiem, czy przypadłaby do gustu wielbicielom wartkiej i porywającej akcji, bo takiej tu nie znajdą. Sądzę jednak, że spodoba się osobom lubiącym czytać niezwykłe historie opowiadające o wielkiej miłości, pełnej poświęcenia, wytrwałości, niczym niezachwianej. O przeznaczeniu, które stawia na swojej drodze dwojga ludzi, by złączyć ich ze sobą na zawsze. O błędach, które popełniamy i dostawaniu kolejnej szansy, by owe błędy naprawić. Polecam!
Recenzent: Kamila Urbańczyk
Historia miłości przekraczającej granice czasu
Żyję od ponad tysiąca lat. Umierałem niezliczoną ilość razy. Zapomniałem, ile dokładnie. Zakochałem się i moja miłość trwa nadal. Ciągle szukam swojej ukochanej. Ciągle ją pamiętam. Noszę w sobie nadzieję, że pewnego dnia ona też mnie sobie przypomni.
Magiczna opowieść o szansach, jakie otrzymujemy od losu, i o tym, że nie można odkładać życia na później. Historia miłości przekraczającej granice czasu. Książka, która przywraca wiarę w przeznaczenie, w to, że na każdego z nas gdzieś ktoś czeka.