O psychiatrach, psychologach i innych psychol
Znak, że zanosi się na lekturę przyciągającą mężczyzn w kryzysie i perwersyjnych szaleńców. Cóż takiego odkryłem? Błąd. Nakryłem autora Znaku na kreśleniu sceny z odmłodzonym archetypem Onana Barbarzyńcy, fenomenie wnikliwie zanalizowanym i opisanym (a dostępnym także w przekładzie na polski) tylko przez Thomasa Waltera Laqueura w monografii "Samotny seks. Kulturowa historia masturbacji". I pomyśleć, że to tylko skromny wycinek psychofarsy... Niekoniecznie bardziej przewrotnej i perfidnej niż "Przygoda fryzjera damskiego" Eduarda Mendozy, ale prostszej w odbiorze, a dzięki temu zabawniejszej niż wiele pseudointelektualnych komedii Woody'ego Allena, w których szczytem możliwości dyskursywnej wyobraźni i wysmakowanego erotyzmu jest wymienianie w dialogach nazwiska Barthesa.Może trudno uwierzyć zakompleksionym i uprzedzonym, że jeszcze nie całkiem zlaicyzowany Znak wydał tak odważną, bezpretensjonalną prozę środka, ale krakusom z pewnością należy się szacuneczek! Zaryzykowali wiele, nawet widok KU*** na 63. stronie, jednak było warto. Bo od tej "wariackiej powieści", jak głosi tekst na okładce, nie można się oderwać. Autor tak zręcznie serwuje rozrywkę i działa terapeutycznie: na skołatane nerwy, okazjonalne załamki czy podsycany tabloidami pismowstręt. Zamiast poradników i farmakologicznych leków na całe zło tego świata, polecam rzucić się na ten kawałek pro/męskiej prozy - z niezłymi jajami we wszystkich jedenastu odsłonach.
Warto (do)powiedzieć, kim jest autor zakręconej psychostory. Rodrigo Muñoz Avia (1967) uzyskał dyplom magistra filozofíi (na przyzwoitym Uniwersytecie Complutense w Madrycie), ale więcej pożytku mają z dziennikarza, scenarzysty i pisarza czytelnicy jego powieści - dla dorosłych i dzieci. Ten autor popularnej, a czasem iście wariackiej prozy zyskał sobie przychylność zarówno rodzimych krytyków (czego dowodzą nominacje do kilku cenionych nagród, w tym Alfaguara), jak i czytelników.
Powieść Avii koresponduje z coraz liczniejszymi i mocniej obecnymi ostatnio w Polsce książkami o tacierzyństwie, współczesnych wizjach ojcostwa. Ostatnimi czasy wydano kilka zmagających się z tematem lub posiadających wątki maskulinistyczne powieści: "Plac zabaw" Marka Kochana, "Biało-czerwonego" Dawida Bieńkowskiego, "Raz. Dwa. Trzy" i "Kołysankę dla wisielca" Huberta Klimko-Dobrzanieckiego, "Flautę" Adama Pluszki. Do tego ukazały się książkowe wersje blogów polskich ojców-głów rodzin: Wawrzyńca Prusky'ego ("Jędrne kaktusy") i Roberta Kucharskiego ("Normalna Polska Rodzina"). Historia "O psychiatrach, psychologach i innych psycholach" okazuje się jednak pozycją osobną na tle wyliczonych. Nie najbliżej Hiszpanowi do popu z "Przejrzeć facetów" Bartka Świderskiego (o męskości, głównie retroseksualnej), niedo(pod)róbki Nicka Hornby'ego, czyli Johna O'Farrella ("Najlepsze dla mężczyzny") ani wyszukanego literacko zbioru opowiadań "O rodzicach i dzieciach" Emila Hakla czy powieści "Jak Bóg przykazał" Niccola Ammanitiego (autor i główny bohater Czytelmanii 2008). Ale - całe szczęście - daleko do nieokiełznanego przez redaktorów, dojmującego wylewnością i probabskim gadaniem "Dziennika ciężarowca" Tomasza Kwaśniewskiego, dziennikarza "Gazety Wyborczej" i skończonego bloggera. Ostatni raz tak dobrze się bawiłem (oddany jeszcze "cudzosłownej" refleksji) przy słuchaniu/czytaniu "Barbary Radziwiłłówny z Jaworzna-Szczakowej" Michała Witkowskiego i jazdy z Christophera Wilsona "Balladą o Lee Cottonie".
Recenzent: Tomasz Charnas
Cześć. Nazywam się Rodrigo. Rodrigo Montalvo Letellier. Przed wizytą u psychiatry byłem człowiekiem szczęśliwym. Teraz jestem dyslektykiem, miewam obsesje i depresje i owabiam się śmierci, to znaczy obawiam się śmierci.
Czy Rodrigo, właściciel szczekającego kota Arnolda, ojciec dwojga dzieci o osobowościach pancernika i geparda, rzeczywiście potrzebuje terapii? Tak twierdzi jego szwagier, psychiatra, który ma dwie prawdziwe pasje: czyszczenie dna basenu oraz poranne koszenie trawy przed domem (tej drugiej czynności oddaje się namiętnie przynajmniej dwa razy w tygodniu). Chcąc nie chcąc, Rodrigo wpada w objęcia psychiatrów, którzy z uporem - nie przymierzając - maniaka odkrywają u niego coraz to nowe, niepokojące objawy...
Powieść Muñoza Avii jest zabawniejsza niż komedie Woody Allena i bardziej przewrotna niż Przygoda fryzjera damskiego Mendozy.
To prawdziwa terapia przez śmiech.