O szmuglowaniu dywanów i kolacji na koszt sycylijskiej mafii
Jak do tej pory Manna i Maternę lubiłam oglądać i słuchać. Od teraz lubię ich też czytać! "Podróże małe i duże" zadziałały na mnie jak idealny rozweselacz - antidotum na syndrom późnozimowego zniechęcenia i obniżonego nastroju.
Ze wszystkich gatunków literackich, "Podróże małe i duże" są przede wszystkim książką podróżniczą - nie ma tu żadnego zaskoczenia. Do wysnucia takiego wniosku zachęca i tytuł, i treść, i bogaty materiał fotograficzny dokumentujący wyjazdy. Książka autobiograficzna i biograficzna - to już może mniej oczywista klasyfikacja. Poza tym, że każdy z autorów pisze o sobie i swoich przeżyciach ze wspólnie odbywanych podróży, Mann pisze o Maternie, a Materna o Mannie. Książka Materny i Manna może być też odbierana jako książka historyczna, ponieważ opowiada o "stawaniu się światowcem" w niełatwych czasach komunizmu. Osobom takim jak ja, które nie pamiętają życia bez paszportu, jeansów, pomarańczy przez cały rok i możliwości swobodnego podróżowania po prawie całym świecie "Podróże małe i duże" mogą przypomnieć historie opowiadane przez rodziców albo starszych znajomych.
Właśnie ten ostatni wątek, czyli podróżowanie na przekór wszystkiemu, najbardziej ujął mnie w książce M&M. Mimo że już w tamtych czasach byli oni rozpoznawalni i popularni, nie cały świat stał przed nimi otworem. Na drodze do ich podróżniczego spełnienia stało nie tylko państwo i Wielki Brat, ale też ograniczenia finansowe, strach przed lataniem, nieoczekiwane zmiany scenariusza podróży, dziwne przypadki i nieoczekiwane zwroty akcji, a nawet... uporczywe zapalenie spojówki!
Nie da się jednak w "Podróżach małych i dużych" odnaleźć płaczliwego, oskarżycielskiego lub żałosnego tonu skargi. Mann i Materna w typowy dla siebie, delikatnie złośliwy i ironiczny, ale jednocześnie dżentelmeński sposób wciągają w opowieści z kolejnych podróży, przerywają sobie wzajemnie, dodają szczegóły do opowiadanych anegdot - można poczuć się tak, jakby siedziało się z nimi w jednym pokoju i słuchało opisu wrażeń z niedawnego wyjazdu. Trudne czasy i przeszkody jeszcze bardziej wyraziście, bo na zasadzie kontrastu, ukazują ich radość z podróżowania i niesamowitą ciekawość świata, a także otwartość i umiejętność znalezienia się w każdej sytuacji, nawet jeśli w grę wchodzi szmuglowanie dywanów, handel wymienny papierosami lub zjadanie obiadu na rachunek sycylijskiej mafii. Mannowi i Maternie żadna sytuacja nie jest straszna!
Książka "Podróże małe i duże" czyta się właściwie sama. Świetne wydanie, oryginalny jak na polskie wydawnictwo layout, inteligentnie zabawny język i osobiste zdjęcia z czasem absurdalnymi podpisami sprawiają, że palce dosłownie przyklejają się do rogów kartek i każą przewracać je w nieskończoność (albo raczej w skończoność, którą jest strona 271) i mimo że momentami osobowości autorów przyćmiewają urok opisywanych przez nich miejsc, w przypadku Manna i Materny stanowi to tylko wartość dodaną.
Recenzent: Monika Naczk
Podwójna dawka humoru - najzabawniejsze podróże Manna i Materny
Prywatne wspomnienia duetu, który stworzył niezapomniane programy, m.in. "MdM", "Za chwilę dalszy ciąg programu" i "M kwadrat". Absurdy PRL-u oraz niewiarygodne historie, które choć prawdziwe, brzmią jak wymyślone przez satyryka. Opowieści z czasów, gdy podróż „Stefanem Batorym” otwierała bramy wielkiego świata.
Jak autorzy zostali potraktowani przez sycylijską mafię?
W jaki sposób wprowadzili cła na plastikowe dywany?
Na co prawdziwi mężczyźni wydają pieniądze w Acapulco?
Po bestsellerowym RockMannie kolejna książka, która wzrusza jak wspomnienia z młodości, a śmieszy bardziej niż niejedna komedia.