Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Gry wojenne. Patton, Monty i Rommel

Od nich zależały losy II wojny

Temat drugiej wojny światowej jest brany na warsztat przez wielu autorów. Jednak wielu nie wychodzi poza stereotypy lub powiela to, co zostało już napisane w przeszłości. Biografie ówczesnych dowódców to książki liczone w setkach tytułów. Czy można jeszcze napisać coś, co wcześniej nie byłoby przytoczone? Czego nie pokazano w filmach dokumentalnych bądź na dużym ekranie? Czy można odkryć jakąś "sensację" i zaskoczyć odbiorcę? Okazuje się, że można interesująco przedstawić ludzi, od których zależało losy II wojny światowej i to nie tych zapomnianych, ale tych ciągle pamiętanych.

 

Może nie trzeba szukać rewelacji, ubarwień tylko wystarczy spojrzeć z innej perspektywy na bohaterów tamtych lat, by dać czytelnikowi ciekawą i wciągającą lekturę. "Gry wojenne" to portret trzech generałów - Montgomery'ego, Pattona, Rommla. Kolejność nazwisk jest przypadkowa, bo każdy nich odegrał najważniejszą rolę życia w okresie 1939-1945. Nawet ponad sześćdziesiąt lat po zakończonych walkach ich nazwiska nadal są pamiętane i to nie tylko przez historyków. Wnieśli ogromny wkład w dziedzinie taktyki i prowadzenia działań wojennych.


Patton i Montgomery byli wrogami Rommla i odwrotnie; dwóch pierwszych było nawet w opozycji do siebie wzajemnie, jednak podziwiali swój kunszt wojenny, chociaż nie szczędzili sobie złośliwości. Każdy z nich był przekonany o swoim geniuszu strategicznym, ale wiedział, że jego przeciwnik też taki ma. Opisując takich ludzi łatwo popaść w patos i powielać już napisane słowa, jednak autorowi "Gier wojennych" udało się uniknąć nadmiernie poważnych tonów, w zamian zaproponował czytelnikowi portret odbrązowiony, i to potrójny, ukazujący wady, zalety i to nieuchwytne "coś", co sprawiło, że są tematem tak wielu książek, filmów i opracowań po dzień dzisiejszy.


Amerykanin, Brytyjczyk i Niemiec, wszyscy trzej do szpiku kości byli żołnierzami, każdy z nich ukończył prestiżową dla swojego kraju uczelnię wojskową, ukształtowani według podobnych zasad. Jeżeli do tego dodać całkowicie odmienne charaktery i niezachwianą pewność siebie uzyskamy w efekcie nieprzeciętnych dowódców, dla których polem do popisu była arena działań II wojny światowej. Ich sceną była Europa i Afryka, gdzie nieraz spotykali się w walce, a zwycięstwo ważyło się zawsze do ostatniej chwili. Jednak oprócz bycia generałami, byli także, a może przede wszystkim, ludźmi i w "Grach wojennych" nie zapomniano o tym. Ta książka to nie tylko anegdoty, sięga ona głębiej - do ich życia zawodowego i prywatnego. W ten sposób zamiast pomnika ze spiżu lub granitu dostajemy wielowymiarowy obraz, z różnymi czasem odcieniami tego samego koloru, by zaraz zauważyć silne kontrasty. Nawet stereotypy są przestawione w żywszych lub bardziej stonowanych barwach - amerykański kowboj, angielski służbista i niemiecki oficer - te symbole zostały odkurzone i ukazane w nowym świetle.


Co łączy trzech generałów? Może to, że na początku swojej drogi ku generalskim gwiazdkom nie zapowiadali się na to, jednak szybko zauważono ich zdolności przywódcze, ogromną ambicję i upór, by osiągać założone cele. I wojna światowa była dla nich pierwszym sprawdzianem wiedzy nabytej w szkołach wojskowych, ale bardziej raczej próbą charakterów i zaczątkiem ich późniejszych karier. Cechy, które podczas kolejnej wojny pozwoliły im osiągać zwycięstwa, uwidoczniły się już w latach 1914-1918.


U Pattona była to obecność wśród żołnierzy, bycie w samym środku wydarzeń, reagowanie na bieżąco na przebieg działań, Montgomery doceniał pracę sztabową i dokładne planowanie, a Rommel był uczestnikiem błyskawicznych i zmasowanych ataków w miejscu, gdzie przeciwnik się tego nie spodziewał.


Dwadzieścia lat później te doświadczenia pozwolą im zwyciężać tam, gdzie inni będą się poddawać. Już wtedy zaobserwowano, że oni nie wykonywali tylko rozkazów, raczej byli ich źródłem i wyciągali wnioski z tego, co działo się na ich oczach. Wydarzenia geopolityczne lat dwudziestych i trzydziestych także kształtowały tych trzech mężczyzn. Dojście do władzy Adolfa Hitlera, kryzys ekonomiczny, wzrost ruchów autonomicznych, w tych wszystkich wydarzeniach brali udział i to aktywny. Dowodzili tłumieniem zamieszek, tworzyli zręby nowoczesnych armii i doskonalili swoje umiejętności taktyczne. Jednak sprawdzian ich umiejętności i charakterów dopiero nadchodził, II wojna światowa właśnie się rozpoczynała, a wraz z nią chwała, sława i gorzki koniec marzeń.


Dla Rommla wstępem były działania w Europie, ale dopiero w Afryce mógł rozwinąć skrzydła tak, jak tego pragnął i udowodnić słuszność swoich tez. W 1940 r. Montgomery poniósł klęskę, chociaż jego taktyka sprawdziła się. A Patton nie mógł się doczekać się, kiedy będzie w ogniu walki. Jednocześnie ujawniały się też wady generałów - nie branie pod uwagę opinii innych, trwanie przy własnym zdaniu za wszelką cenę.


„Gry wojenne" dają czytelnikom portret trzech wybitnych generałów, w którym dokładnie przedstawiono ich sylwetki w kluczowych momentach przez porównanie. Autor zawarł coś jeszcze - kulisy propagandy brytyjskiej, amerykańskiej i niemieckiej. To właśnie dzięki niej o jednych pamiętamy do dziś, a inni giną w mrokach dziejów, chociaż ich zasługi były równie doniosłe. Charakterystyki przedstawionych generałów były symbolami, z którymi mieli nie tylko utożsamiać się żołnierze, ale i społeczeństwo. Terry Brighton pokazał Montgomery'ego, Pattona i Rommla wielowymiarowo - jak postrzegano ich oficjalnie i prywatnie, jak widziała ich rodzina, zwierzchnicy i podwładni oraz także jak widzieli się wzajemnie. Ta potrójna biografia jest równie interesująca jak fakty, które przytacza, ale nie interpretuje - to jest pozostawione czytelnikowi.

 

 


Recenzent: Katarzyna Pessel

Starcie trzech największych dowódców II wojny światowej

Przyszłość Europy zależała od wyniku ich gry. Patton, Montgomery i Rommel - tytani wojny pancernej i militarni geniusze. Gdyby postawić ich na jednym ringu, polałaby się krew.

Gry wojenne to książka o zaciekłej rywalizacji trzech wielkich dowódców. Od pancernych rajdów po pustynnym piachu, przez inwazję na zbyt małą dla tej trójki Sycylię aż do kulminacyjnego starcia na plażach Normandii - stawką jest wygranie wojny. Terry Brighton pokazuje, jak historia i losy całych armii zależą od emocji i wielkich ambicji charyzmatycznych dowódców.

Patton o Rommlu: „Obie armie mogłyby się nam przypatrywać. Ja strzelałbym do niego, on do mnie. Gdybym go zabił, zostałbym mistrzem. Ameryka wygrałaby wojnę".

Rommel o Montym: „Montgomery to fachowiec. Nigdy nie popełnił poważnego błędu”.

Monty o Pattonie: „Mam nadzieję, że Patton zamiast się ciągle przechwalać, zacznie działać”.

Patton o Montym: „Mały, zarozumiały Angol (...); w każdej chwili mogę pokonać w walce tego małego pierdołę”.