Oni decydowali o losach wojny
"Gry wojenne" opowiadają historię trzech nadzwyczajnych osobowości, a zarazem dowódców o kluczowym znaczeniu dla wysiłków wojennych Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec. O przebiegu i wyniku wojny decydowały wybuchy pasji w ich wzajemnych relacjach oraz błyskotliwe popisy bitew pancernych.Książka zaczyna się cytatami odnoszącymi się do opisywanych bohaterów. Zostały one bardzo dobrze dobrane - świetnie wprowadzają w klimat panujący w dalszych częściach tekstu.
Pozycja podzielona jest na trzy części, których końce wyznaczają główne fazy wojny. Pierwsza kończy się na zwycięskim dla Niemców Blitzkriegu na zachodzie, druga dotyczy kampanii afrykańskiej i włoskiej, a trzecia - okresu od lądowania aliantów w Normandii do końca wojny.
Począwszy od krótkiej historii młodości poznajemy karierę każdego z bohaterów, a według autora, to waśnie pierwsze wojenne doświadczenia miały wpływ na późniejsze poczynania generałów. Terry Brighton ukazuje różnice i podobieństwa, jakie łączyły te postacie.
Bernard Montgomery, George Patton i Erwin Rommel przyszli na świat w rożnych latach, między rokiem 1885 a 1891, ale w tym samym miesiącu, listopadzie. Wszyscy trzej byli zodiakalnymi Skorpionami. I wszyscy trzej potrafili kąsać. Byli aroganccy, szukali rozgłosu i mieli wady, ale przede wszystkim odznaczali się geniuszem w dowodzeniu ludźmi i niezrównanym entuzjazmem do walki. Każdy patrzył na wojnę przez pryzmat własnych ambicji i rywalizacji z innymi. Ich nienawiść i wojenna rywalizacja, pomieszana z podziwem i zazdrością doszła tak daleko, że Montgomery miał na ścianie portret "Lisa pustyni", jeden z jego psów wabił się Rommel, zaś Patton wyobrażał sobie pojedynek z niemieckim feldmarszałkiem.
Terry Brighton nie tylko opisuje szczegółowo poszczególne bitwy, ale przede wszystkim wojnę charakterów, właśnie tytułowe gry wojenne. W XIX wieku taka rozgrywka rozegrała się między cesarzem Francuzów - Napoleonem a carem Rosji - Aleksandrem. Tamci grali w cesarskiego pokera, w XX wieku tych trzech dowódców, stoczyło ze sobą wojnę pancerną, bitwy pozycyjne, gry wojenne, ponosili klęski i zwycięstwa.
Książka obfituje również w anegdoty, które rzucają inne światło na wizerunek dowódców. Opisuje ich relacje z kobietami. Największe szczęście w miłości miał Rommel. Bardzo często pisał listy do swojej żony, które autor przytacza. W listach tych dziękował jej za miłość, zrozumienie i oddanie, jakim go darzy: "Trudno jest żyć jako pokonany. Jeśli pozostanę na zawsze na polu bitwy, chce podziękować Tobie i naszemu synowi za całą miłość i radość jaką mi daliście. Przez te kilka tygodni w górach uświadomiłem sobie, jak wiele dla mnie znaczycie. Będę myślał o Was do samego końca". "Sytuacja jest napięta. Nie jest mi łatwo po tylu pięknych tygodniach spędzonych z Tobą."
Patton natomiast miał znaczne większe powodzenie u kobiet i bardzo często lubił wykorzystywać swoją pozycję.
Terry Brighton opisuje również takie epizody z życia bohaterów. Dlatego jest to, nie tylko dokładny rys historyczny, ale również świetna powieść sensacyjna. Ta sprawa warsztatu pisarskiego autora, który umiejętnie łączy różne gatunki. Brighton nie faworyzuje żadnego z tych generałów. Każdemu z nich trafiła się i pochwała, i negatywny komentarz. Ocenia jednak ich decyzje, sugeruje, że gdyby postąpili inaczej w pewnych swoich rozkazach, to inne byłyby losy wojny.
Za życia byli legendą - Rommel ze swoim goglami, Monty w swoim berecie, Patton z pistoletami - tylko historia różnie się z nimi obeszła.
I kilka słów o wydaniu. Twarda okładka, przystępny format, szycie i kremowy, imitujący szlachetną starość papier, eleganckie, białe wkładki z kredowego papieru na fotografie, sporo ilustracji (choć trochę źle rozmieszczonych - jeden minus) - wszystko to sprawia, że książka jest bardziej przystępna w odbiorze. Dlatego polecam, nie tylko fascynatom historii. Istnieją momenty w historii, tak zwane punkty zwrotne, które potem decydują o dalszych losach. Gdyby jednak Monty wylądował szczęśliwie w Arnhem, gdyby Patton zrealizował swój plan i rozpętałby wojnę z Rosjanami, gdyby paranoja nie pozbawiła Hitlera zaufania do Rommla... Właśnie gdyby? Jak teraz militarnie i politycznie wyglądałby świat?
Recenzent: Diana
Starcie trzech największych dowódców II wojny światowej
Przyszłość Europy zależała od wyniku ich gry. Patton, Montgomery i Rommel - tytani wojny pancernej i militarni geniusze. Gdyby postawić ich na jednym ringu, polałaby się krew.
Gry wojenne to książka o zaciekłej rywalizacji trzech wielkich dowódców. Od pancernych rajdów po pustynnym piachu, przez inwazję na zbyt małą dla tej trójki Sycylię aż do kulminacyjnego starcia na plażach Normandii - stawką jest wygranie wojny. Terry Brighton pokazuje, jak historia i losy całych armii zależą od emocji i wielkich ambicji charyzmatycznych dowódców.
Patton o Rommlu: „Obie armie mogłyby się nam przypatrywać. Ja strzelałbym do niego, on do mnie. Gdybym go zabił, zostałbym mistrzem. Ameryka wygrałaby wojnę".
Rommel o Montym: „Montgomery to fachowiec. Nigdy nie popełnił poważnego błędu”.
Monty o Pattonie: „Mam nadzieję, że Patton zamiast się ciągle przechwalać, zacznie działać”.
Patton o Montym: „Mały, zarozumiały Angol (...); w każdej chwili mogę pokonać w walce tego małego pierdołę”.