Peerelowski obraz ,,młodej", rosnącej w komunistyczną siłę Polski
„My, właściciele Teksasu" to jeden z tytułów reportaży napisanych przez Małgorzatę Szejnert w latach, kiedy Polska wznosiła bloki z wielkiej płyty, ludzie walczyli w sklepach o białą kiełbasę, a potentaci budowali piękne wille ku pokrzywdzeniu serc plebejskiej biedoty.
Pewnego dnia, wzbudzająca zaufanie, niezwykle ciepła acz rzeczowa reporterka przyszła ,,w odwiedki" do Pana Szklarza, który to bogaty, dlatego znienawidzony przez sąsiadów, całą swą osobą kocha kwiaty - a w szczególności róże, choć hoduje również niesforne pomidory, niezbyt z tego faktu zadowolony.
Warto zapoznać się również z Panią Irenką - sprzedawczynią w największym w Warszawie, nowo powstałym sklepie samoobsługowym Społem, który raz po raz modernizowany z przyczyn dostosowania do klienteli, jest dumą całego sztabu pracowników.
Nie może umknąć naszej uwadze ,,ślepa i w futrze!", która mimo swojego kalectwa, nie traci wiary w ludzką dobroć i dzielnie wychowuję trójkę dzieci, w wolnym czasie wykonując słabo płatną, chałupniczą pracę.
Chętni szczęśliwcy pragnący potomstwa, mogą wybrać się na obóz adopcyjny, gdzie cały misterny plan połączenia przyszłych rodzin jest skrzętnie kontrolowany przez sztab pedagogów i, co ciekawe, to dzieci wybierają swoich tatusiów i mamusie.
Wiele z tych historii, z perspektywy współczesnego, kapitalistycznie do życia nastawionego czytelnika będzie zszokowanych zawartością tej prześwietnie napisanej książki opowiadającej historie ludzi żyjących w PRL-u. Wiele z nich będzie się cieszyło, że czasy się zmieniły, a ich mężowie nie muszą już pędzić jedynym, niepasującym do rozkładu pracy w fabryce pociągiem, by podbić kartę i zjeść niedobry obiad w stołówce, a za to ubierają się w drogie garnitury i jeżdżą peugeotami do szklanych korporacji. Jest jednak coś, co przyciąga mnie do klimatu tamtych lat. Wizja uśmiechów szerszych niż dziś, a więzi ciaśniejszych niż ,,dzień dobry" na schodowej klatce, stawia nurtujące pytanie: ,,Czy kiedyś było lepiej?"
Recenzent: Krzysztof Moniuszko
Nasz peerelowski american dream
W latach 70. kawałek Teksasu mógł trafić w polskie ręce. W oczekiwaniu na spadek po bohaterze poległym w Ameryce „za wolność naszą i waszą” przyszło nam budować Teksas na miarę swoich możliwości, po tej stronie żelaznej kurtyny.
Małgorzata Szejnert opowiada o sklepowych z Supersamu, robotnikach z Ursusa, głównym architekcie „wyspy szczęścia” i wielu innych zwyczajnych niezwyczajnych bohaterach PRL-u. Snuje historie o marzeniach i ambicjach, codziennych zmaganiach i ciężkiej pracy. Dziennikarka przedstawia ludzi, którzy nie rezygnowali ze swoich dążeń nawet w najmniej sprzyjających okolicznościach. Z niepozornych wydarzeń i drobnych sytuacji kreśli wielowymiarową panoramę PRL-u.
My, właściciele Teksasu przyłapuje na gorącym uczynku polską rzeczywistość poprzedniej epoki, bez współczesnych ocen i stereotypów. Czy tamtej rzeczywistości bliżej do "Misia", "Przesłuchania" czy "Człowieka z marmuru"? Czytane dzisiaj, reportaże Małgorzaty Szejnert przynoszą zaskakujące odpowiedzi.