Portret pokolenia
Długo zbierałam się do przeczytania tej książki, "tajemniczy" opis na obwolucie o przyjaźni i łączącej trzy koleżanki tajemnicy do mnie nie przemawiał, nie zainteresowała mnie też zbyt mała objętość książki i przede wszystkim polska autorka, bo polskich autorów nie lubię. Jednak czasem spotyka mnie miłe rozczarowanie i już bądź to zmuszona, bądź tknięta przeczuciem, sięgam po takowego i jestem całkiem zadowolona.Podobnie było z "Czerwonym rowerem" Antoniny Kozłowskiej, po który w końcu sięgnęłam, z wielką niechęcią i miło mnie on zaskoczył. Jest to książka szczególnie bliska mojemu sercu, mojej duszy, bowiem opiewa czasy równoległe mojemu życiu - dzieciństwo czy też lata młodzieńcze bohaterek pokrywają się dokładnie z moimi - i teraz wychodzi na jaw mój wiek!
Szczególnie mi bliska jest Karolina, to z nią się identyfikuję najmocniej. Poza tym historia czterech dziewczyn, nawet z tajemnicą jest dobrym pomysłem na przypomnienie sobie czasów pierwszych dyskotek, kolorowych gazet czytanych początkowo potajemnie, wypalonych pierwszych papierosów, wypitych win czy też nieco poważniej - kolejek za wszystkim i niczym, ściszonych rozmów dorosłych i pokątnych interesów. Czerwony rower jest też alegorią naszych, moich czasów, kiedy to rywalizowało się nie na polu intelektu i skończonych uczelni, a nieco później niezrozumiałych i zawiłych stanowisk na sławetnych wizytówkach, kiedy to niejednokrotnie sam ów posiadacz stanowiska nie wiedział, czym się zajmuje, ale wtedy miała miejsce głupia rywalizacja o nowy, modny ciuch, gadżet w postaci sznurowadła ba, nawet gumy do żucia. W te błahe i pomniejsze problemy wdzierała się niejednokrotne odmienność silniejsza niż zielone sznurowadło wśród różowych, odmienność nietolerowana.
Bohaterki Antoniny Kozłowskiej stanęły w obliczu wroga, jakim jest nietolerancja i niezrozumienie (wtedy może jeszcze ciemnota?) i niestety walkę tę przegrały. Przegrały ją nie tylko dziewczyny, ale szczególnie przegrała ją ta, która zabierając ze sobą tajemnicę, wygrała ich umysły przegrywając jednocześnie życie. I dziś, gdy do ręki weźmiemy gazetę czy włączymy telewizję, słyszymy o takich historiach (za często), bo i dziś odmienność jest zaszczuwana. Dzieci czy młodzież nie chcą w swoim "środowisku" innych. Inność jest dla nich odrażająca, brudna i często według nich zaraźliwa.
„Czerwony rower" to książka, którą chciałabym polecić moim koleżankom, bo jest ona jak pamiętnik pisany przez nas same, to nasza historia, nasze lata 80 z legginsami, długimi włóczkowymi swetrami i muzyką, która dziś nas śmieszy. „Czerwony rower" to nie typowe babskie czytanie, chick-lit, to prawdziwie psychologiczne pranie mózgów młodzieży '80.
Recenzent: Monika Mellerowska
Poruszająca i bardzo prawdziwa opowieść
Łączy je przyjaźń. A może tylko tajemnica z przeszłości i poczucie winy? Karolina - córka ubeka, dziennikarka.
Beata - wnuczka bogatych dziadków, żona biznesmena.
Gośka - córka badylarza, dziś szczęśliwa żona i matka.
Znają się od czwartej klasy podstawówki, razem dorastały. Przeszłość je naznaczyła i wciąż rzuca cień na ich dorosłe życie. Kiedy ich dawny sekret może wyjść na jaw, wracają wspomnienia...
Historia dorastania i kobiecej przyjaźni - przyjaźni „na śmierć i życie”, choć niełatwej i pełnej konfliktów.