Również dla wesołych staruszków
Od wnuczka dostałam książkę Pana Prokopa. Twierdził, że mi się spodoba. Czytając ją, czułam się, jak ruszam w sentymentalną podróż do mojej młodości. Autor opisuję czasy, w którym nie byłam dzieckiem, ale byłam młodym człowiekiem, który dopiero co stawiał kroki w dorosłym życiu. Przypomniałam sobie smak beztroski, która smakowała jak oranżada, albo chleb z cukrem. To były trudne, ale piękne czasy. Miło było, przenieść się choć na chwilę tam. Wspaniała książka, jak widać nie tylko dla młodzieży. Oby jak najwięcej takich książek.Recenzent: Barbara Grzywna
Od Longina do Marcina
Longin mieszka w kuchni (bo jego pokój to właściwie kawałek kuchni, w której tata wydzielił dla niego miejsce), uwielbia bawić się resorakami (nawet nie mówcie, że nie wiecie, co to jest!), a jego marzeniem jest nowiutkie atari (no dobra, tu podpowiedź: to ma joystick i można na tym grać w gry). Nie lubi zabawy w chowanego, bo zawsze jakoś wystaje – a to głowa, a to ręce, a to nogi. A poza tym zawsze wpakuje się w jakieś tarapaty (ale słowo, wcale nie specjalnie!). Na pewno byście się dogadali!
Longin, co z ciebie wyrośnie?! Już wiadomo. Marcin Prokop, czyli jak dorastałem w PRL-u.