Skomplikowany świat Kaukazu
Jeden z najbardziej znanych polskich publicystów i korespondentów wojennych Wojciech Jagielski zabiera nas w świat Kaukazu, pokazując, jak wyglądały wojny w Czeczeni.Opowiada historię wyjątkowo skomplikowanego świata oraz trudnych do zrozumienia zasad postępowania ludów kaukaskich. Świata, w którym próba okazania komuś zrozumienia może być odebrana jako słabość, gdzie chęć bycia „prezydentem wszystkich Czeczenów", którym starał zostać Asłan Maschadow, kończy się tym, że zostaje oceniony przez ziomków jako...."człowiek bardzo zagubiony, który nigdy tu nie pasował. To żołnierz a nie dżygit. Przeżył życie z regulaminem w kieszeni i z ręką nawykłą do oddawania honorów".
W Czeczenii bohaterem może zostać człowiek, który zaatakował szpital w Budionnowsku zmuszając Rząd Federacji Rosyjskiej do upokarzających rozmów, czyli Szamil Basajew.
Autor pokazuje drogę, jaką od rozpadu ZSRR przeszła Czeczenia, która chciała zgodnie z zapowiedziami prezydenta Borysa Jelcyna "....bierzcie tyle wolności, ile tylko dacie radę udźwignąć" uzyskać później niezależność od Federacji Rosyjskiej.
Wojciech Jagielski prezentuje splątane losy prezydenta Dżochara Dudajewa, który od generała majora radzieckiego lotnictwa doszedł do stanowiska prezydenta Czeczeni - kraju oficjalne uznanego tylko przez Gruzję (13 marca 1992 r.). Ukazuje świat, w którym nam byłoby się bardzo ciężko odnaleźć, bo dzisiejszy przyjaciel jest jutrzejszym wrogiem, a twój opiekun czy ochroniarz sprzeda cię, bo kidnaping jest tam jedną z nielicznych prężnie działających gałęzi gospodarki.
Jest to miejsce na ziemi, gdzie waśnie rodowe sięgają setek lat i obowiązkiem jest znajomość przodków do kilkunastu pokoleń wstecz.
Jagielski opowiada również skąd wzięli się na Kaukazie islamscy fundamentaliści.
Książkę warto przeczytać z kilku powodów.
Po pierwsze - pomoże nieco lepiej zrozumieć stosunki panujące na Kaukazie.
Po drugie - naświetli inną, nie mniej ważną kwestię - ostatnio szalenie modną w świecie polityki europejskiej - imigrantów i uchodźców. W Polsce po wojnach czeczeńskich pojawiło się bez wielkiego szumu medialnego i darcia szat w obronie najechanej ojczyzny około 90 tys. uchodźców czeczeńskich. Zrobiliśmy to sami, nie wspomagani przez fundusze unijne, ale bez narzuconych ilości, kwot oraz krajów pochodzenia uciekinierów. Ważnym pytaniem jest to, jak ci ludzie się u nas zasymilowali.
Jak wielu z nich jest podobnych do Mameda Chalidowa, któremu się udało w Polsce osiągnąć bardzo wiele. Ilu Czeczenów potraktowało Polskę jako kraj tranzytowy do bogatszych i dających większe możliwości państw starej Unii. I wreszcie - ilu nie potrafiło się w Polsce odnaleźć i są opisywani w gazetach jako prowokujący zadymy w obozach dla uchodźców z osobami z innych krajów twierdząc że... "tu jest Państwo Islamskie"
Uważam, że zamiast histerii bądź szalenie dziecinnej euforii związanej z przybyciem nowych grup uchodźców, należałoby się zainteresować takimi faktami. Później - wydawać sądy i opinie, a dopiero na ich podstawie podejmować racjonalne decyzje.
Recenzent: Paweł W.
Za tę książkę autor mógł zapłacić życiem!
- Jestem Szamil Basajew, osiemnastokrotnie zabity - rzucił na powitanie. (...)
- Nie boi się pan, że...
- Ja to się, proszę pana, niczego nie boję.
Wyrusza bowiem na Kaukaz, gdzie po latach rosyjskiej dominacji rodzi się głód niepodległości. Staje się świadkiem konfliktu między dwoma czeczeńskimi przywódcami - szalonym zwolennikiem akcji terrorystycznych Szamilem Basajewem oraz rozważnym i pragmatycznym pułkownikiem Asłanem Maschadowem. Każdy z nich chce po swojemu układać stosunki z potężnym sąsiadem. A w zrujnowanych domach i blokach żyją w strachu tysiące prostych ludzi, niepewnych swojego jutra.
To historia o jednym z najtragiczniejszych miejsc na ziemi - Czeczenii - i o ludziach pragnących tego, by choć przez chwilę poczuć się bezpiecznie.