Sprytnie skonstruowana intryga
Rok 1900. W dworze w Jeziorach pod Poznaniem trwają gorączkowe przygotowania do ślubu. Wydawałoby się, że wszystko układa się dobrze, a młoda dziedziczka - Helena - jest niezwykle szczęśliwa. Jednocześnie w Jeziorach pojawia się Jan Morawski, inteligentny detektyw-pasjonat, którego zadaniem jest odnalezienie skarbu pozostawionego przez dziadka. Jednak pozytywny bieg zdarzeń zakłóca jedno wydarzenie... W dworku zostaje zamordowany mężczyzna. Wszyscy są podejrzani. Kto ostatecznie okaże się bezlitosnym mordercą?"Zbrodnia w szkarłacie" to czwarty tom cyklu opowiadającego o Janie Morawskim, ziemianinie, który pasjonuje się wszelkimi zagadkami i tajemnicami. Przyznaję, że nigdy wcześniej nie słyszałam o tej serii, dlatego gdy przystępowałam do lektury tej powieści, nie miałam pojęcia, że jest to jakakolwiek kontynuacja wcześniejszych części. Na całe szczęście, w ogóle nie przeszkodziło mi to w czytaniu. Nie trzeba wcale znać poprzednich książek, aby cieszyć się z czytania tych nowszych. Choć na pewno w przyszłości sięgnę po wcześniejsze tomy.
Nie mam szczególnego zamiłowania do twórczości polskich pisarzy. Są wyjątki, ale jest ich bardzo mało. Do tego zacnego grona mogę zaliczyć autorkę "Zbrodni w szkarłacie" Katarzynę Kwiatkowską. Jej dzieło pochłonęło mnie praktycznie od samego początku, a sprytnie skonstruowana intryga sprawiła, że nie mogłam się oderwać od tak absorbującej lektury. Muszę przyznać, że podeszłam do tej powieści dosyć nieufnie, bo to pierwszy kryminał rodzimego autora, który miałam okazję przeczytać. Jak się okazało - moja początkowa nieufność była całkowicie bezzasadna. Co najlepsze, ta książka trzyma w napięciu. Katarzynie Kwiatkowskiej należą się duże brawa za tak sprawne i umiejętne operowanie w świecie tajemnic i mrocznych knowań. Na uwagę zasługuje także element zaskoczenia, ponieważ ciężko jest przewidzieć, jakim torem potoczy się akcja. Kryminały są świetne i pełne napięcia oraz suspensu, o ile pisarze umieją udźwignąć ciężar tego dosyć trudnego gatunku.
Przed lekturą "Zbrodni w szkarłacie" nie pomyślałabym, że spodoba mi się osadzenie akcji w 1900 roku. Wręcz przeciwnie - należę do młodego pokolenia, dlatego wolę teraźniejszość, niż czasy bardziej odległe. Jednak w tej książce okazało się to dla mnie najlepszym atutem. To świetne uczucie móc zanurzyć się w powieść, gdzie Polacy byli uciskani i ciemiężeni przez Niemców. To budujące móc obserwować, jak radzili sobie ludzie w tej trudnej sytuacji i jak starali się nie oddać swoich majątków w obce ręce. Nie sądziłam, że odnajdę się w roku 1900, ale co zadziwiające - odnalazłam się. Teraz nie potrafię sobie wyobrazić detektywa Jana Morawskiego w innej scenerii.
"Zbrodnia w szkarłacie" to sprytnie napisany i skonstruowany kryminał, który na pewno nie rozczaruje fanów gatunku, ale także osób, które nigdy nie sięgnęły po tego rodzaju książki. Katarzyna Kwiatkowska - pierwsza dama polskiego kryminału retro - wywiązała się ze swojego zadania z nawiązką. Jej warsztat pisarski ciekawi a nie nuży, nie zawiera zbędnych opisów, ale za to sprawia, że czytanie nie jest trudnością, tylko przyjemnością. Polecam!
Recenzent: Gabriela Karpowicz
Każdy miał motyw. Każdy ma alibi.
Rok 1900. Dwór w Jeziorach pod Poznaniem. Trwają gorączkowe przygotowania do ślubu dziedziczki. Jan Morawski, przystojny, szarmancki i inteligentny ziemianin słynący z zamiłowania do kryminalnych zagadek pomaga rodzinie w poszukiwaniach skarbu dziadka.
Nocą pada śmiertelny strzał. Podejrzani są wszyscy.
Na dodatek gospodarze stoją na krawędzi bankructwa, rodzinną posiadłość chce przejąć pruski zaborca, a panna młoda nie chce wyjść za mąż.
Czy Morawski ocali rodzinę przed hańbą?
Czy można zorganizować wesele w rozpadającym się dworze, w towarzystwie trupa i pruskiej policji?
Co łączy skarb dziadka, mordercę i szkarłatny pokój?