Uwięziony w klatce
Coetzee z „Hańby", czy inny, jeszcze nie tak artystycznie ukształtowany, dopiero dojrzewający do stworzenia historii dra Lurie? To pytanie, z jakim zabieramy się do lektury „Ciemnego kraju", rozstrzyga problem nie od razu i w sposób nieoczywisty. Pewne jest jedno - autor po raz kolejny dotyka historii człowieka zagubionego, uwięzionego w klatce, którą sam sobie zbudował.Zagubiony jest Eugene Dawn, młody pracownik Departamentu Obrony Narodowej, z wielkim zaangażowaniem tworzący raport na temat wojny w Wietnamie. Metodycznie odsłania mechanizm demonicznej machiny anihilacji, proponując nawet pewne usprawnienia i udoskonalenia. Nie podejrzewa, że sam, siedząc zagrzebany w dziesiątkach notatek, dołączy do długiej listy ofiar konfliktu. Zagubiony jest również podróżnik i kolonizator Coetzee. Pozornie zwykła wyprawa do dzikiej, nieznanej Afryki wymusza na nim konieczność renegocjacji z sobą priorytetów, celów. Boleśnie doświadcza tego, jak daleka od rzeczywistości jest przyświecająca mu oficjalnie misja, jak niewiele różni się od tych, których zwie dzikimi, chce cywilizować i podporządkowywać swoim zamiarom. „Ciemny kraj" to też rozprawa z historiografią, która albo nie zauważa niewygodnych, jednostkowych tragedii nawet ludzi z nią związanych, albo staje się mitologią, która sakralizuje, wybiela, przemilcza. Prawdy w niej niewiele. Nasuwa się nawet pytanie - czy kiedykolwiek, komukolwiek o nią chodziło?
Recenzent: Maciej Nycz
Debiut literacki południowoafrykańskiego noblisty
Debiut literacki południowoafrykańskiego noblisty
Lata siedemdziesiąte. Eugene Dawn, spokojny analityk wiodący nudne z pozoru życie, pisze na zlecenie rządu raport o wojnie w Wietnamie. Badając dokumenty i przeglądając makabryczne fotografie, dotyka ciemnych stron człowieczeństwa. Stopniowo budzą się w nim skrywane obsesje i lęki...
Połowa XVIII stulecia. Burski kolonizator na czele grupy hotentockich niewolników wyrusza z wyprawą badawczą w głąb pustynnego interioru Afryki Południowej. Z każdym pokonanym kilometrem oddala się coraz bardziej od uporządkowanego protestanckiego świata i zanurza w obcą krainę plemion oraz dzikiego, milczącego krajobrazu, któremu stawić czoło można tylko, rezygnując z własnej tożsamości.
W dwóch krótkich powieściach Coetzee ukazuje ludzi, którzy przekraczając nieprzekraczalne granice, zmieniają się i zatracają. Porażeni pejzażami, w których nie sposób odnaleźć żadnych drogowskazów, wkraczają w krainę szaleństwa, a potem próbują z niej powrócić.