Uzdrowiona łaską Jana Pawła II
Uzdrowienie zaczyna się w momencie, w którym pojawia się ufność Panu Bogu. Każdy człowiek, podobnie jak Floribeth Mora Diaz, uzdrowiona przez świętego Jana Pawła II, ma na nie szansę.
Podobnie jak Jezus Chrystus, wędrował, nauczał i uzdrawiał, tak święty Jan Paweł II w swoim życiu jako pasterz Kościoła Katolickiego odbywał niejedną podróż w najbardziej odległe zakątki, głosząc słowo boże. Bez wątpienia poprzez indywidualne podejście do każdego człowieka, dawał świadectwo największej z możliwych miłości - do Boga i człowieka. Okrzyk „santo subito", który rozległ się w dniu jego beatyfikacji, 1 maja 2011 roku, już za jego życia był adekwatny do osoby świętego Jana Pawła II, który po swojej śmierci, podobnie jak Jezus Chrystus za życia, dokonał wielu cudów i uzdrowień, w tym tego, o którym wspomnę w poniższej recenzji książki, którą przeczytałam trzy razy, z równie zapartym tchem jak za każdym poprzednim.
Floribeth Mora Diaz
Pomiędzy osobą 50-letniej w momencie uzdrowienia, Floribeth Mory Diaz, a świętym Janem Pawłem II, wbrew faktom, iż są to dwie różne osoby można zauważyć bardzo wiele podobieństw. Floribeth Mora Diaz już od najmłodszych lat była bowiem osobą ambitną, która mimo braku pieniędzy na dalsze wykształcenie i pomocy swojej mamie, kształciła się sama, aż w późniejszym czasie zdobyła zawód prawnika.
Świadectwo niezłomności wiary, nadziei i miłości
Osoba Floribeth Mory Diaz, jej męża Edwina oraz ich najbliższych została poddana próbie niejednokrotnie. Pierwszym z kluczowych momentów była śmierć jej nienarodzonego dziecka i wiążące się z tym cierpienie oraz kolejne związane z diagnozą, którą usłyszała po latach w momencie posiadania już gromadki swoich dzieci. W obu przypadkach Floribeth posiadała wsparcie całej swojej rodziny, a w szczególności męża, wraz z którym nie zapominała o modlitwie. W tym przypadku w moim odczuciu, nie tylko Floribeth, ale cała jej najbliższa rodzina stanowi prawdziwe świadectwo niezłomności wiary, nadziei i miłości.
Choroba, modlitwa i uzdrowienie
Floribeth Mora Diaz w dniu 8 kwietnia 2011 roku, zaczęła się skarżyć na ogromny ból głowy, nieprzypominający zdarzających się jej wcześniej bólów migrenowych. Jak się później okazało w tym samym momencie doznała rozległego i krwotocznego udaru mózgu. Po natychmiastowym przywiezieniu przez męża i przyjęciu Floribeth do szpitala lekarze wykryli u niej tętniaka mózgu, który był zlokalizowany prawostronnie. Wraz z powalającą z nóg diagnozą, Floribeth i jej najbliższej rodzinie zakomunikowano, że nie ma możliwości operacyjnego usunięcia nowotworu.
Pomimo informacji, która dla wielu z nas zapewne oznaczałaby wyrok śmierci, Floribeth nie załamała się i pokornie prosiła wraz z mężem i rodziną o dar życia za wstawiennictwem świętego Jana Pawła II. Pomimo, iż lekarze robili, to co było w ich mocy, po raz kolejny poinformowali pacjentkę i jej rodzinę o tym, że umiera mówiąc, iż pozostał jej miesiąc życia i dalsza terapia nie ma już sensu oraz o możliwości wypisania jej ze szpitala do domu. Co prawda istniała możliwość wykonania serii bardzo kosztownych operacji, na które ani Floribeth Mory Diaz, ani jej rodziny nie było stać finansowo. Silnie wierząca i ufająca Bogu Kostarykanka poprosiła swoich najbliższych o modlitwę, która trwała od Wielkiej Soboty i miała formę modlitwy różańcowej przed wizerunkiem świętego papieża Jana Pawła II.
Kilka dni później sparaliżowana kobieta wróciła do domu rodzinnego. W dniu beatyfikacji papieża Jana Pawła II Kostarykanka obejrzała wraz z mężem transmisję telewizyjną, a następnie zasnęła. Kiedy się obudziła, w pustym pokoju usłyszała skierowane do niej słowa „Podnieś się, nie lękaj się" i od razu skojarzyła je z osobą błogosławionego, obecnie już świętego Jana Pawła II. Oprócz słów ujrzała ręce, które były wyciągnięte w jej kierunku ze zdjęcia Jana Pawła II, znajdującego się w dzienniku „La Nacion". Odpowiedziała - „Tak Panie" i ku zdziwieniu swojego męża, Edwina, wstała z łóżka, twierdząc, że czuje się znacznie lepiej i ból głowy już jej nie dolega.
Po upływie krótkiego czasu Floribeth Mora Diaz po raz kolejny wykonała badania rezonansem magnetycznym, który nie wykazał nowotworu, a wręcz przeciwnie stan całkowitego wyleczenia z niego.
Po upływie siedmiu miesięcy i poddaniu ostatnim badaniom Floribeth Mora Diaz odzyskała pełnię utraconych sił i napisała o swoim uzdrowieniu w sposób anonimowy w internecie, umieszczając jako podpis jedynie swoje imię. Po wnikliwym przebadaniu przypadek Floribeth Mory Diaz został uznany przez Kongregację do Spraw Wiary za cud i ogłoszony Dekretem Papieża Franciszka 5 lipca 2013 roku.
Podsumowanie
Książka autorstwa Elżbiety Ruman „Uzdrowiona. Kostarykański cud Jana Pawła II" jest niesamowitym reportażem, oddającym piękno wiary, nadziei i miłości. Oprócz opisu uzdrowienia Kostarykanki oraz jej rodziny, do której dotarła autorka, stanowi ona fotograficzny i bardzo dokładny opis pielgrzymki Jana Pawła II do Ameryki Łacińskiej, przeżyć, emocji towarzyszącym temu wydarzeniu, krajobrazu i przyrody znajdującego się na Kostaryce, tradycyjnych potraw, zwyczajów oraz emocji towarzyszących przez cały jej przebieg rodzinie uzdrowionej Floribeth Mory Diaz, począwszy od łez bólu do łez ogromnego szczęścia. Jest to książka, którą polecam z czystym sumieniem każdemu, niezależnie od tego czy jest wierzący, niewierzący czy dopiero poszukujący obecności Boga w swoim życiu. Polecam książkę także tym, którzy tracą nadzieję, wierząc w to, że nie tylko pomoże ona im w jej odzyskaniu, ale także wskaże kierunek działania i poruszy zakamarki serca i duszy.
Uzdrowienie rozpoczyna się w momencie, w którym pojawia się ufność Panu Bogu. W książce szczególnie poruszyła mnie pokora kobiety, która doświadczyła cudu - „Ja czuję się tą samą kobietą co zawsze, z tą jednak różnicą, że teraz mówię światu, że Bóg spojrzał na mnie ze swoją miłosierną miłością. Ale wiem, że jestem tylko narzędziem, którego Pan użył, aby świat wiedział, że on istnieje". Szczerze przyznam, że czytałam tą książkę z zapartym tchem i łzami wzruszenia w oczach.
Recenzent: Katarzyna Oberda
Niezwykła tajemnica cudu Jana Pawła II
„Uzdrowiona” to poruszająca i bardzo osobista opowieść o kobiecie, której historia stała się dowodem w procesie kanonizacyjnym Jana Pawła II.
Dzień beatyfikacji Jana Pawła II Floribeth Mora Diaz − jak większość Kostarykańczyków − spędziła ze swoim mężem przed telewizorem. Oglądali watykańskie uroczystości, trzymali się za ręce, modlili się i… płakali. Zaledwie kilka dni wcześniej kobieta dowiedziała się, że to mogą być jej ostatnie chwile.
Diagnoza lekarska była jednoznaczna. Nieoperacyjny tętniak mózgu.
Wobec bezsilności medycyny pozostawała im modlitwa. „Karolu Wojtyło, pomóż nam!” – modliła się z rodziną. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że te z żarliwością wypowiadane słowa modlitwy tak wiele zmienią w jej życiu.
Lektura tej książki pozwala zbliżyć się do tajemnicy cudu, zapewnia głębokie przeżycia duchowe każdemu wierzącemu człowiekowi.