W prostującym zwierciadle
Najprościej opowiadania Judy Budnitz nazwać sytuacjami, czyli skończonym, ograniczonym i zaznaczonym czasowo-przestrzennie wydarzeniem, które istnieje niezależne od konwencji pisarskiej. Bo konwencja pojawia się potem, kiedy już każda z tych sytuacji nie pojawia się sama z siebie. Jest wybrzmiała. Wówczas te wydarzenia przyglądają się sobie w krzywym zwierciadle ciekawie rozpisanej ironii, przenicowują własną wartość, ujmują sobie na oczywistości. Tu fałdka fałszu, tam cellulit prowokacji losu, być może jakiegoś bóstwa. To, co zdarzył się naprawdę, nie jest ostatecznie aż tak pewne, jak nam się zdawało.Bo wielką siłą tego pisarstwa jest właśnie czynienie świata nieoczywistym. Odczarowywanie zwykłości. Gesty pracujące na narrację w gruncie rzeczy mają nie literacki, a epistemologiczny charakter. I wynikają z niemego krzyku ludzi, którzy postawieni są wobec spraw, rzeczy, przyczyn i skutków, nad którymi wszyscy inni przechodzą, ot tak, po prostu, do porządku dziennego. I tutaj leży sedno: w obalaniu porządku dziennego.
Jest jednak coś, co nie pozwala zaprzestać używania w stosunku do tego zbioru opowiadań słowa realizm. Można jedynie mówić o de-mobilizacji realizmu, o rozluźnieniu rygorów punktowego, ciągłego opisu na rzecz - jak powiedzieć? - podświetlenia pewnych zachowań, stanów, ludzi, czyli skrawków świata. Inaczej: można mówić o realizmie konstruktywistycznym.
Trzy zdania o języku, o frazie nieprzemieniającej pojedynczych zdań w gładkie czytadło. Zapewne duża tu zasługa tłumacza, ale język opowiadań eksponuje swą bezsilność w opisie świata, tak jak pisarka eksponuje własną niemożność prezentacji. Zdania są niekiedy chropawe, wystające ponad tekst, istniejące z osobna. I jeszcze krótkie, nie do końca związane z poprzednimi i następnymi, znaczące same w sobie i same z siebie, rozchodzące się albo mijające, i metaforyczne: dziwiące się sobie.
Słowo podsumowania: czuje się u Budnitz to samo przerażenie światem poza książką istniejącym hardo, które zawarł w swych pracach Boris Vian.
Recenzent: Krzysztof Bernaś
Na ile sposobów można opowiedzieć prawdziwą historię o współczesnym świecie?
I czy przypadkiem nie podchodzimy do tego zbyt poważnie?Ładne duże amerykańskie dziecko postanowiło przyjść na świat w wolnym, idealnym świecie, więc jego matka przez pięć lat odwleka poród.
Na jedną z wysp, zamieszkaną wyłącznie przez kobiety z dziećmi, pewnego dnia trafia mężczyzna, który nawet w najgorszych snach nie spodziewał się zgotowanego mu przyjęcia.
A na pewnej farmie zamiast kur hoduje się przedstawicieli handlowych. Tylko po co?W opowiadaniach Judy Budnitz nie istnieją żadne zasady ani reguły - tutaj osią rzeczywistości jest śmiała wyobraźnia i zaskakujące przeplatanie się magii i codzienności. To, co realne, zostaje zniekształcone, wykrzywione, ubarwione tak, aby czytelnik mógł spojrzeć na świat oczyma jednej z najoryginalniejszych współczesnych pisarek.
Magiczne, zabawne, czasem przekraczające granice rzeczywistości - w tych opowiadaniach ukryta jest niepokojąca siła, którą niegdyś dostrzegła Zadie Smith, wybierając jedno z nich do zbioru Poparzone dzieci Ameryki. Przejmujące... eleganckie i wyjątkowe. Budnitz jest jednocześnie zabawna i poważna, kapryśna i konkretna. Z humorem mówi o najważniejszych rzeczach. „The Washington Post Book World” Doskonałe... Budnitz potrafi tworzyć nawet najbardziej nieprawdopodobną fabułę, która wciąż pozostaje prawdziwa... Głęboko zapada w pamięć.„The New York Times” Te opowiadania trzymają się rzeczywistości dzięki prostym dialogom, a unoszą się nad nią przez zapisy szaleńczych myśli i irracjonalne sceny. Dzięki temu książka wciąga jak „Miasteczko Twin Peaks”.Marta Strzelecka, Gazeta Wyborcza Tematyka, oszczędność środków i precyzja przywodzą na myśl Doris Lessing, która przecież też korzysta ze zdobyczy surrealizmu i symbolizmu. Ale opowiadania Budnitz mają inną dynamikę, cechuje je szybszy „montaż”. Więcej w nich mrocznego humoru. Budnitz po mistrzowsku buduje nastrój grozy: niedopowiedzenia, niepokojące obrazy sprawiają, że czytelnik dostaje gęsiej skórki. Agnieszka Wolny-Hamkało, Polityka Proza Judy Budnitz jest gęsta od wydarzeń, ukrytych znaczeń i niedopowiedzeń. Jej zbiór opowiadań przypomina książki Margaret Atwood. Podobnie jak w wypadku twórczości kanadyjskiej autorki czarny humor wymieszany z krytycyzmem wobec rzeczywistości i stosunków międzyludzkich zostaje doprawiony szczyptą feminizmu. [...] w Ładnym dużym amerykańskim dziecku dominują prawdziwe perełki współczesnej nowelistyki.Max Fuzowski, Newsweek Budnitz daje prawdziwy popis wirtuozerii. Zbiór Ładne duże amerykańskie dziecko jest jak bombonierka z wyrafinowanymi specjałami: każde z opowiadań kryje w sobie smakowitą niespodziankę.Malwina Wapińska, Dziennik Polska Europa Świat