Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Delirium

W świecie pustych skorup

„Miłość - najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija."

Powyższy cytat z książki Lauren Oliver "Delirium" jest prawdziwy i nikt przy zdrowych zmysłach nie kłóciłby się z tym. Miłość, ta prawdziwa, oszałamiająca, mocna, potrafi ranić człowieka i chyba, żaden inny ból nie jest tak zdradliwy, jak ten spowodowany miłością. Człowiek cierpi również, gdy to uczucie go omija. Ma poczucie pustki, tęsknoty, niespełnienia. Większość z nas nieustannie poszukuje szczęścia w miłości. Cierpimy, gdy nie kochamy i cierpimy, gdy kochamy. Dlaczego? Bo miłość jest też najlepszym lekarstwem na świecie.

 

W swojej książce Lauren Oliver przedstawia wizję przyszłości Stanów Zjednoczonych, w których miłość jest zakazana. Stworzono zabieg pozwalający wyleczyć się z miłości i każdy obywatel po osiągnięciu pełnoletności jest mu poddawany. Czytając "Delirium" mam wrażenie, że zabieg pozbawia nas nie miłości, ale własnej osobowości czy też człowieczeństwa. Wyleczone osoby nie są impulsywne, nie reagują emocjonalnie, nie odczuwają współczucia, smutku, ani szczęścia. Zupełnie, jakby na sali operacyjnej lekarze pozbawiali pacjentów duszy, a pozostawiali pustą skorupę.


Główną bohaterką historii jest Lena. Od zabiegu dzieli ją klika miesięcy, choć ona sama już nie może się go doczekać. Jej matka umarła z miłości. Jej siostra przed swoim zabiegiem również była chora. Lena boi się, że ją również to spotka, dlatego z nadzieją odlicza dni do swojego wyleczenia. Jak to zwykle w takich historiach bywa: Dziewczyna spotyka chłopaka. Alex ma na szyi bliznę po zabiegu, co bardzo ułatwia ich kontakt. Przede wszystkim rozmowa z Alexem jest dla niej bezpieczna, ponieważ chłopak jest wyleczony. Lena nie musi się bać zarażenia, a przy tym ich spotkania są dopuszczalne. Co się jednak stanie, jeśli dziewczyna mimo wszystko się zakocha?

 

Zachwycają mnie przedstawiane w książkach wizje przyszłości i pod tym względem "Delirium" mnie nie zawiodło. Wertując kartki poznawałam świat bez miłości. Poznawałam propagandę wsączaną do ludzkich umysłów. Promowanie odczłowieczonego społeczeństwa. Karanie za odczuwanie radości, smutku czy empatii. Lauren Olivier w piękny sposób przedstawiła świat na opak, który zdumiewa łaknących emocji czytelników. Z całą pewnością wizja przyszłości z "Delirium" sprostała moim wymaganiom, jednak sama historia Leny nie była już tak zachwycająca i nie powaliła mnie na kolana. Liczyłam na więcej pasji ze strony bohaterów i tego mi zabrakło. Ich perypetie wydają mi się bardzo przewidywalne, a relacja między dwójką głównych bohaterów nie poruszyła mnie w żadnym momencie.

 

Lena zachowuje się bardzo asekuracyjnie. Jest ostrożna, spokojna i potulna. Gdyby wszystko nie spadło jej z nieba, nie wymachiwało i na siłę nie starało się wedrzeć w jej uporządkowaną rutynę, najprawdopodobniej skończyłaby jako kolejny trybik propagandy antymiłosnej. Alex jest z kolei aż nazbyt idealny. Wyrozumiały, odważny i bohaterski, a przez co dla mnie jako postać koszmarnie nijaki. Może dlatego, że tej dwójce brakuje tego magicznego czegoś, sprawiło, że ich uczucie kompletnie mnie nie porwało.

 

Styl pisarski autorki jest dobry. Podobał mi się pomysł rozpoczynania każdego rozdziału cytatem z fikcyjnych książek świata przyszłości. "Delirium" czyta się szybko i jest przyjemną lekturą. Jak już wspominałam pomysł na antyutopie bardzo ciekawy i dobrze opracowany. Mimo wszystko "Delirium" nie zachwyciło mnie tak, jak zrobić to powinno. Sięgacie po nią na własną odpowiedzialność.


Recenzent: Małgorzata Stefanik

Lauren Oliver

Delirium

Tłumaczenie: Monika Bukowska

"Fantastyczna, porywająca, piękna"
/Romantic Times/

"Zawrotne tempo, niespodziewane zwroty akcji"
/New York Journal of Books/

„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa.
Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna.
I zawsze im wierzyłam.
Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło.
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”.

Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem.
W imię miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, nawet zabić.

Potem wynaleziono lekarstwo na miłość.

Teraz nadszedł czas, by odpowiedzieć sobie na pytanie – czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się z niej wyleczyć?