Walka ze strachem, kompleksami i samotnością
Erica-Emmanuela Schmitta nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Wiele osób pewnie czytało jego "Oskara i panią Różę" lub którąś z pozostałych książek - jest to autor bardzo u nas popularny. Do sięgnięcia po jego najnowszą książkę "Kiki van Beethoven" skłonił mnie tytuł - miałam nadzieję, że nazwisko mojego ulubionego kompozytora pojawiło się w nim nieprzypadkowo. I nie pomyliłam się.
Na książkę składają sie dwa teksty - tytułowe opowiadanie oraz osobiste refleksje autora na temat muzyki i wpływu, jaki miała na jego życie, pod wiele mówiącym tytułem "Kiedy pomyślę, że Beethoven umarł, a tylu kretynów żyje...". Dodam jeszcze, że do książki dołączona jest płyta z fragmentami sześciu wielkich dzieł niemieckiego kompozytora, których można, a nawet należy słuchać w czasie lektury - są tak dobrane, aby stanowić jak najlepszą ilustrację czytanego tekstu. Jak można się dowiedzieć z wypowiedzi samego autora, "Kiki van Beethoven" to sztuka teatralna (właściwie monodram), którego główna bohaterka Christine, przez przyjaciółki nazywana Kiki, kupuje pewnego dnia w antykwariacie odlew rzeźby przedstawiającej głowę Ludwiga van Beethovena.
Kiki jest starszą kobietą i mieszka w domu opieki, a jej spontaniczny zakup będzie miał ogromny wpływ nie tylko na nią ale i na inne lokatorki. Rzeźba przywołuje dawno zagrzebane wspomnienia, sprawia, że starsze panie zaczynają zupełnie inaczej patrzeć na swoje życie i rożne osobiste dramaty. Wszak Beethoven znakomitą większość swoich dzieł stworzył jako osoba zupełnie głucha i nie załamał się. Co więcej, jedna z jego kompozycji powstałych w schyłkowym okresie życia czyli IX Symfonia i będący jej zakończeniem "Hymn do radości", to nieskrępowany, wręcz dziki entuzjazm i wola życia. Kiki oraz jej przyjaciółki uczą się samoakceptacji, a także walczą z własnym strachem, kompleksami i samotnością.
Drugi tekst, jak już wspomniałam wyżej, to zapis tego, jaki wpływ miał na autora kontakt z muzyką Beethovena - od młodzieńczej fascynacji, poprzez okres odrzucenia aż po ponowny kontakt w wieku dojrzałym. Każdy z tych etapów można odnieść do konkretnych dzieł kompozytora - tu szczególnie polecam lekturę połączoną ze słuchaniem. Wzbogaca to bowiem tekst książki, a z drugiej strony ukazuje mnogość interpretacji geniusza, jakim niewątpliwie był Beethoven.
Muszę przyznać, że książki, chociaż objętościowo nie jest zbyt obszerna, nie da się przeczytać jednym ciągiem. I nie chodzi tu nawet o ewentualne przerwy na słuchanie muzyki, ale raczej o konieczność przemyślenia pewnych spraw i uporządkowanie emocji. I jeszcze jedno - nie polecam tej książki osobom będącym w opozycji do muzyki klasycznej - bo co prawda dołączonej płyty słuchać nie musicie, ale trzeba pamiętać, że muzyka w tym tekście pełni rolę pierwszoplanową...
Recenzent: Anna Nawrot
Kiki van Beethoven to bardzo osobista książka Erica-Emmanuela Schmitta
Jeśli istotą twojego życia jest muzyka, co się stanie, gdy wokół ciebie zapadnie cisza? Czy poradzisz sobie z życiem, jego codziennym rytmem? Jak długo będziesz trwać w drętwocie, zanim zorientujesz się, że coś jest nie tak? Że od dawna nic nie czujesz.
Dla Kiki początkiem zmian stała się zapomniana melodia. Wraz z nią wróciły bolesne wspomnienia, ale i coś jeszcze. Nadzieja. I wiara w to, że znowu można poczuć głód życia.
Kiki van Beethoven to bardzo osobista książka Erica-Emmanuela Schmitta, w której z właściwą sobie wrażliwością autor opisuje niezwykły związek sztuki i naszych najsilniejszych emocji.
Na dołączonej do książki płycie znalazły się ważne dla samego autora i wybrane przez niego utwory Beethovena.