Wywiad z autorem "Pepe i spółka"
Jean Philippe Arrou-Vignod uwielbiał komiksy Goscinnego i zaczytywał się w przygodach Mikołajka. Skąd czerpie pomysły do swoich książek? Odpowiedzi znajdziemy w poniższej rozmowie autora z Marcinem Wilkiem.
Miał pięciu braci, którzy byli pierwowzorem dla Jaśków. Sam był drugi w kolejności. Jean-Philippe Arrou-Vignod. Czyli Jan-B. Jego mama opiekowała się synami. Ojciec był lekarzem w marynarce wojennej. On, jak tylko nauczył się czytać, zaczął pisać. Przez pewien czas był nauczycielem francuskiego, a potem redaktorem w prestiżowym francuskim wydawnictwie Gallimard. Pisał też scenariusze telewizyjne. Uwielbia podróżować. Debiutował pierwszą częścią "Pepe i spółki" - Gdzie jest profesor, ale jego ulubieni bohaterowie to wciąż... Mikołajek i jego kumple.
Czytałem Pańskie Jaśki i proszę wybaczyć moją bezpośredniość, ale musimy ustalić fakty, bo Pan należy do wielomilionowego Klubu Miłośników Mikołajka, prawda?
- (śmiech) Bez wątpienia.
Czyli także do Klubu Miłośników Goscinnego i Sempégo?
- Jak najbardziej! René Goscinny i Jean-Jacques Sempé to twórcy, którzy naznaczyli moje dzieciństwo. Dzięki nim zacząłem czytać książki i później też je pisać. Jak wszystkie dzieci z mojego pokolenia uwielbiałem komiksy Goscinnego (Asterixa, Lucky Lucka, Iznoguda), a potem odkryłem przygody Mikołajka i jego kumpli...
...którzy - niech zgadnę - stali się również pańskimi kumplami!
- Tak właśnie było. (śmiech) Traktowałem ich jak swoich własnych przyjaciół, to zawsze były bliskie mi postacie i sytuacje tak codzienne, jakby opisywały moje własne życie. Nawet teraz, po tylu latach, te historie wcale się nie zestarzały i oddają to, na czym naprawdę polega bycie dzieckiem.
Zastanawiał się Pan, co jest w nich takiego magicznego, że wszyscy chcą się z nimi kumplować?
- Tak, choć akurat nie wiem, czy słowo „magiczny" jest w tym wypadku właściwe.
Dlaczego?
- Bo dzięki tym opowieściom zrozumiałem, że pisząc, nie zawsze trzeba wymyślać nieprawdopodobne historie - można opowiadać - z dużą czułością i poczuciem humoru - o najprostszych sytuacjach z prawdziwego życia.
Opowiadać prosto chyba nie jest jednak łatwo?
- Próbowałem tego, pisząc Jaśki, to znaczy - czerpałem pomysły ze swoich własnych wspomnień rodzinnych i dzieciństwa, które starałem się traktować z humorem.
No i te ilustracje!
- Jestem absolutnym fanem twórczości Sempégo - tak poetyckiej, tak prostej i tak wymownej zarazem. Zawsze marzyłem o tym, żeby zilustrował moje książki.
Nie dziwię się.
- Myślę jednak, że razem z Dominique Corbasson, ilustratorką o rzadkiej subtelności, udało nam się idealnie dopełnić moją wizję świata dzieciństwa.
Czyżby powrót w wyobraźni do czasów niewinnych psot?
- Jak najbardziej. A kiedy wymyślam postacie, wyobrażam sobie zawsze właśnie jej rysunki!
fot. Catherine Helie Gallimard
Nowa książka autora Jaśków!
Pepe Kulka na pewno dogadałby się z Janem-A, najstarszym z gromady Jaśków. Tak samo jak on uwielbia się wymądrzać i zawsze myśli, że jest najlepszy. Razem z Matyldą, która potrafi zaczarować każdego belfra, i Remim – najsilniejszym z całej paczki, rozwiązują zagadki zniknięcia profesora, tajemniczej krypty w podziemiach szkoły i skradzionych klejnotów pewnej angielskiej księżnej. Nie przestają się kłócić, ale mimo wszystko zawsze wychodzą cało z tarapatów. Z nimi nie da się nudzić!