Gra o tron. Wywiad z Zadie Smith
"Z perspektywy czarnej kobiety doceniam epokę, w której przyszłam na świat. To jedyne czasy, w których nie grozi mi prześladowanie, lincz czy przegnanie z miasta widłami." - przedruk wywiadu przeprowadzonego na antenie Radiowej Trójki przez Michała Nogasia, a opublikowanego w wydaniu weekendowym Gazety Wyborczej (21-22 czerwca 2014).
Która płeć z punktu widzenia twojego pokolenia jest silniejsza - kobiety czy mężczyźni?
Kobiety, prawda? My, kobiety, które urodziły się w latach 70., nie doświadczyłyśmy już wielkich cierpień - w każdym razie nie w Anglii. Nie było wojen, nie przyłączyłyśmy się również do żadnych ruchów politycznych - przekonania i działalność polityczną po prostu odziedziczyłyśmy. Ja po matce odziedziczyłam feminizm, a po obojgu rodzicach - tożsamość rasową i przekonania polityczne.
Urodziłyśmy się w czasach silnego i zdrowego państwa, rozbudowanej opieki socjalnej, więc wszystko było za darmo. Miałyśmy takie same prawa jak mężczyźni. Byłyśmy pewne siebie, a rodzice powiedzieli nam, że świat stoi przed nami otworem. Sądzę więc, że kobiety i całe nasze niesamowite pokolenie miały chyba najlepszy start w całej historii świata, choćby ze względu na możliwości, które się przed nami otwierały.
Wciąż jestem za to niesamowicie wdzięczna losowi. Z perspektywy czarnoskórej kobiety doceniam epokę, w której przyszłam na świat. To jedyne czasy, w których nie grozi mi prześladowanie, lincz czy przegnanie z miasta widłami.
Ale myślę też, że są rzeczy w naszym pokoleniu, które nie świadczą o nas najlepiej. Byliśmy zapatrzeni w siebie, mieliśmy obsesję na własnym punkcie, byliśmy leniwi, apolityczni, zafascynowani reklamą i rozrywką, zatraceni w miłości do telewizji. Kiedy sprawy się skomplikowały i nagle zrozumieliśmy, że potrzebujemy pomocy państwa, bo sami nie dajemy rady - było za późno.
Przez 30 lat nie zrobiliśmy nic, by to naprawić.
To ciekawe, bo zawsze myślałam o sobie jako o przeciwniczce polityki Margaret Thatcher, a cała moja rodzina miała lewicujące poglądy. Ale jak się nad tym chwilę zastanowię, to dochodzę do wniosku, że wierzyłam, iż słynne powiedzenie Margaret Thatcher: ''Nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo'', było prawdziwe. Nawet jeśli byłeś pracownikiem w fabryce, wierzyłeś w nie. Ja miałam przekonania lewicowe, ale też zachowywałam się tak, jakbym wierzyła, że nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo. Wszyscy tak robili. Sądzę, że to zawstydzające dla całego naszego pokolenia, że okazaliśmy się tak bardzo nieudolni.
Cały wywiad dostępny jest pod tym linkiem
Elektryzująca powieść autorki bestsellerowych „Białych zębów” i „O pięknie”
Keisha, Leah, Nathan i Felix - czwórka szkolnych przyjaciół. Keisha realizuje swój perfekcyjny plan na życie. Leah ma przystojnego męża, psa i talent do pakowania się w kłopoty. Nathan, obiekt dziewczęcych westchnień, dziś jest kloszardem i narkomanem. Felix jest niespełnionym filmowcem, któremu los wreszcie zdaje się sprzyjać. Łączy ich jedno – NW, kod pocztowy i miejsce pochodzenia. Nieoczekiwanie ich drogi znów się ze sobą skrzyżują.
Najnowsza powieść Zadie Smith to kulturowy tygiel północno-zachodniego Londynu, który tętni muzyką, uwodzi, odurza i uśmierca. „Londyn NW” jest najbardziej ironiczną, a zarazem przejmującą powieścią o trzydziestolatkach.
Zadie Smith czyta fragment swojej powieści