Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

11.09.2014

Powieść przełomowa

(...) To symboliczne, że bohater jego nowej powieści jest hipochondrykiem, więc niejako delektuje się swoim bólem. Trafia do szpitala, który elegancki nie jest i opisuje go tak, byśmy bez trudu dostrzegli w nim metaforę naszego świata. (...) Może za kilka lat ta powieść zostanie uznana za przełomową - gdy walizki z frustracją rozpakują też inni pisarze.
Leszek Bugajski, tygodnik „Newsweek" nr 2014 36/14

Błogosławiony niech będzie dżin uwolniony z ampułki!

Każdy nieszczęśliwie zakochany w swoich chorobach wcześniej czy później trafia w ręce chirurga. Jeśli wychodzi spod noża cało, to tylko po to, by stanąć oko w oko z bandą handlującą na oddziale ruskim dolarganem i sprowokować bunt wszystkich cierpiących. Jeśli przeżyje, śmierć westchnie z respektem: „tak, temu jednemu nie dałam rady”.

W „Walizkach hipochondryka” pojawia się Emil Śledziennik – mężczyzna w wieku kryzysowym, w za krótkiej piżamie, podglądany z odrobiną czułości, goryczy, dużą dawką ironii (podawanej dożylnie) i pełnym rozbawienia dystansem. Przy życiu trzymają go trzy rzeczy: rozpamiętywanie przeszłości, choroba i miłość do pewnej kobiety, o której mówi wyłącznie na klęczkach.

To powieść dla prawdziwych twardzieli o słabych nerwach, którzy banał egzystencji traktują jako jedną z najwyższych form okrucieństwa.