Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

11.01.2016

Wybór Jasminy - przeczytajcie fragment książki

W księgarniach pojawiła się nowa książka Jean Sasson „Wybór Jasminy". To współczesna opowieść o niegasnącej nadziei, która wyzwala odwagę i daje nowe życie. Opowieść tym bardziej przejmująca, że prawdziwa.

Jasmina to nie postać literacka. Była dumną Libanką, kochała wolność, ale zawsze pozostawała wierna tradycji muzułmańskiej, w której ją wychowano. Została porwana przez irackich żołnierzy i uwięziona w ciemnej celi, wraz z kilkunastoma innymi niewolnicami. Jasmina wiedziała, że aby odzyskać wolność, sama musi o nią zawalczyć.

Przeczytajcie fragment książki:

Rozdział czwarty
Lana
Dwa dni później Jasmina ze zdumieniem zobaczyła, że do jej celi wchodzi jakiś strażnik. Powiedział, że ma ją zaprowadzić w odwiedziny do jednej z więźniarek. Wiadomość ta Jasminę od razu mocno podekscytowała.
Odkąd ją porwano, rozmawiała jedynie z człowiekiem, który ją brutalnie gwałcił. Zrozumiała, że jej gwałciciel dotrzymał obietnicy i pozwolił jej odwiedzić kuwejcką dziewczynę. Wcześniej tego ranka Jasmina umyła się gąbką i ubrała w fantazyjną pelerynę, którą Kapitan kazał jej nosić, była więc gotowa wyjść ze swojej wpędzającej w klaustrofobię celi.
Eskortujący Jasminę strażnik szorstko rozkazał:
- Nie rozglądaj się.
Zrobiła więc, jak jej kazano, wiedząc, że musi być posłuszna, bo inaczej Kapitan będzie odmawiał jej dalszym prośbom. Patrzyła wprost przed siebie, nie zerkając na inne więźniarki, choć z całej duszy pragnęła spotkać się z wszystkimi tymi kobietami, wysłuchać ich opowieści, a co najważniejsze, pocieszać je i sama usłyszeć od nich słowa otuchy.
Wiedziała, że wszystkie przetrzymywane tam ofiary mogłyby odczuć przypływ sił, gdyby wolno im było pozamieniać ze sobą choćby parę słów. Ale tak nie miało być, przynajmniej na razie.
Kiedy minęli kilka cel, strażnik zatrzymał się przed kolejnymi zakratowanymi drzwiami. Jasmina niecierpliwie zerknęła w głąb pomieszczenia, chcąc wreszcie zobaczyć tę Lanę, której krzyki wcześniej słyszała. Zdołała dostrzec tylko tyle, że na materacu śpi drobna postać, całkiem przykryta brudnym kocem. To na pewno ta dziewczyna, Lana - uznała Jasmina.
Za chwilę była już zamknięta w celi śpiącej więźniarki, a strażnik monotonnym głosem zapowiedział:
- Wrócę za godzinę.
Nic pod kocem się nie poruszało. Jasmina miała nadzieję, że dziewczyna żyje, choć słysząc poprzedniej nocy jej rozdzierające krzyki, miała wrażenie, że ją mordują. Krzyków Lany nie można było pomylić z błaganiami innych dziewcząt, tyle było w nich szaleńczej zgrozy.
Jasmina odezwała się łagodnym głosem:
- Lana? Nazywam się Jasmina. Przyszłam cię odwiedzić.
Żadnego ruchu.
- Lana?
Koc zsunął się na bok i ukazała się mała, delikatna twarz. Dziewczyna nie powiedziała nic, lecz zamrugała, wyraźnie zdezorientowana widokiem nieoczekiwanego gościa.
- Wszystko w porządku, Lana. Dostałam pozwolenie, żeby cię odwiedzić.
Lana znów zamrugała. Było widać, że dawno się nie myła, jednak warstwa brudu na jej twarzy w żaden sposób nie mogła umniejszyć jej urody. Jasmina od razu uznała, że jest to najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziała.
W jej twarzy wszystko było doskonałe. Wielkie ciemne oczy miały kształt migdałów i wyraziście błyszczały. Głęboko czarne brwi przypominały wspaniałe skrzydła. Nos był delikatny, a różowe wargi pełne. Dziewczyna miała jasną karnację i jedwabiste czarne włosy. Gdyby mieszkała w Stanach Zjednoczonych, ktoś ściągnąłby ją do Hollywood, gdzie zostałaby gwiazdą filmową, może nawet konkurowałaby o tak upragniony tytuł najpiękniejszej kobiety świata.
Jasmina stała spokojnie, nie mówiąc ani słowa. Lana była tak piękna, że trzeba było wysiłku, aby oderwać wzrok od jej twarzy. Jasmina czuła się w porównaniu z nią pospolita, choć wiedziała, że ludzie na ogół uważają ją za bardzo atrakcyjną.
- Kim jesteś? - zapytała Lana cichym, ochrypłym głosem.
- Mam na imię Jasmina. Też jestem więźniarką. Kapitan uważa, że należę do niego.
- Och - ze smutkiem zamruczała Lana. - Bądź ostrożna. Bądź ostrożna. Kapitan porwał już dwie kuwejckie dziewczyny. Po ledwie paru dniach kazał je obie zabić.
Jasmina zbladła, lecz odzyskała panowanie nad sobą. Nie była zaskoczona. Już wcześniej domyślała się, że jej gwałciciel jest niebezpiecznym człowiekiem. Za zasłoną jego spokojnej twarzy i łagodnego głosu skrywała się ściana wrogości. Znała go zaledwie od tygodnia, ale mogła sobie wyobrazić, że gwałcił inne dziewczęta z zimną krwią, co pozwalało mu już po kilku dniach wydać rozkaz ich zabicia.
- Masz rację, Lana. Wszystkie musimy tu być bardzo ostrożne.
Jasmina usiadła, by opowiedzieć Lanie o swojej nieszczęsnej drodze do więzienia. Lana słuchała, szczęśliwa, że jest z nią ktoś inny niż jej brutalny gwałciciel.
Pod koniec swej opowieści Jasmina zapytała:
- A ty, Lana? Jak trafiłaś do tego miejsca?
Dziewczyna westchnęła.
- Dzisiaj powinnam być w Londynie. Miało mnie nie być w Kuwejcie w dniu inwazji Irakijczyków. Ale tydzień wcześniej moja młodsza siostra zachorowała, dokładnie tego dnia, kiedy nasza rodzina miała wyjechać na wakacje.
Jasmina uśmiechnęła się i skinęła głową. Wiedziała, że wielu Kuwejtczyków ma zwyczaj wyjeżdżać za granicę w lipcu lub sierpniu, opuszczając swój nieznośnie gorący emirat w poszukiwaniu ochłody w przyjemnych miejscach wypoczynkowych.
Lana opowiadała dalej:
- Mój ojciec już wcześniej zaplanował w Londynie ważne spotkania w interesach, uważaliśmy więc, że musi się trzymać swojego terminarza. Zabrał ze sobą moich dwóch braci. Mama nalegała, żeby wyjechali, a my miałyśmy dojechać później, gdy tylko minie choroba siostry.
Lana wydała z siebie przerywane westchnienie.
- Kto mógł się spodziewać, że spór Saddama z emirem doprowadzi do wybuchu wojny? Kto mógł to przewidzieć? Saddam zawsze z kimś się kłóci.
Jasmina przerwała jej.
- Myślałam tak samo! Można było sądzić, że po ośmiu latach walki z Iranem jest znużony wojną.
- Tak czy inaczej nigdy nie dopuszczaliśmy myśli, że gniewne wymiany zdań przerodzą się w wojnę. Miałyśmy spakowane bagaże, a rezerwację na samolot przeniosłyśmy na 4 sierpnia. Ale wiesz, co się stało. Po inwazji moja mama ze swoimi trzema córkami znalazła się w pułapce. Kiedy zjawili się Irakijczycy, powinnyśmy były dołączyć do innych Kuwejtczyków, którzy uciekli. - Uśmiechnęła się Lana. - Było mnóstwo kobiet, których mężowie znajdowali się akurat poza krajem. One nie traciły ani chwili. Zapakowały się do samochodów i na pełnym gazie pojechały przez pustynię do Arabii Saudyjskiej. Ale mama się wahała. Kilka lat temu pielgrzymowała do Mekki i pamiętała, że saudyjskim kobietom nie wolno kierować samochodami. Obawiała się, że zostaniemy aresztowane, gdy tylko przekroczymy granicę. Postanowiła więc zamiast tego pozostać w Kuwejcie oko w oko z Irakijczykami.
Smutna twarz Lany stała się jeszcze smutniejsza.
- I oto jestem tutaj.
Jasmina odchrząknęła cicho i poklepała Lanę po ramieniu.
- Przeżyjemy to. Przeżyjemy, Lana.
Lana rozmarzyła się; wróciła myślami do zamętu dnia inwazji irackiej i zaczęła się zastanawiać.
- Chciałabym wiedzieć, co się stało z tymi dzielnymi Kuwejtkami. Kiedy o nich myślę, wtedy ostatnie, co sobie przypominam, to ich włosy rozwiane na wietrze, podniesione głosy krzyczące na wszystkich i wszystko, co stanęło im na drodze, i małe dzieci piszczące z podniecenia. - Zachichotała. - To były kobiety wyruszające ku przygodzie! Co za widok!
Lana znów pogrążyła się głęboko w myślach, patrzyła przed siebie, na chwilę zapominając o swoim gościu. Wreszcie odezwała się:
- Często marzę na jawie o tym, by uwolnić się od tej rzeczywistości. Zmieniam przeszłość, żeby nie nastąpiła ta teraźniejszość. Ileż razy myślałam, jak mogłoby wyglądać moje życie, gdyby tylko mama znalazła dość odwagi, żeby przyłączyć się do tamtej karawany kobiet wyruszających w podróż przez pustynię. Może skończyłoby się źle, gdybyśmy zgubiły drogę. Może umarłybyśmy z pragnienia.
Ale może by się nam udało i teraz byłybyśmy w Londynie z ojcem, przeglądałybyśmy eleganckie stroje w tym słynnym domu towarowym Harrodsa i jadłybyśmy w dobrych restauracjach. - Lana uśmiechnęła się szeroko, rozważając taki bieg rzeczy.
Jasmina pomyślała, że najważniejsze, że Lana zachowałaby dziewictwo aż do nocy poślubnej i oszczędzono by jej wiedzy o tym, co to znaczy być co dzień gwałconą przez kreaturę, o której Jasmina wiedziała, że jest raczej zwierzęciem niż człowiekiem.
Lana znów podjęła swoje opowiadanie:
- Serce mówi mi, że nigdy nie zobaczę niczego poza Kuwejtem. Umrę z wieloma znakami zapytania w myślach.
Lana chętnie kontynuowała swoją smutną sagę. Powiedziała nowej przyjaciółce, że ojciec nigdy nie pozwoliłby jej wychodzić z domu, nawet gdyby to było nieodzowne. Matka jednak wpadła w panikę i nie wiedziała, co robić. W tym krytycznym dla nich czasie przez dzień czy dwa gorączkowo chodziła w kółko i starała się dodzwonić do męża. Następnego dnia okazało się, że zaraziła się od córki, a wtedy były już zdane tylko na własne siły. Stan zdrowia matki się pogarszał i udało jej się wreszcie znaleźć lekarza, który kiedyś zajmował się jej dziećmi. Potwierdził on, że potrzebne jest lekarstwo. Kiedy minęły dwa tygodnie od inwazji, z ociąganiem wysłała swoją najstarszą córkę z domowym kierowcą, żeby odebrała lekarstwa zapisane przez doktora w lokalnej aptece. W zwykłych warunkach aptekarz przysłałby je swej stałej klientce przez swojego palestyńskiego doręczyciela, ale człowiek ten uciekł z kraju do rodziny w Jordanii.
- Mama wysłała mnie, żebym odebrała lekarstwa. Nie miała pojęcia, co dzieje się za murami naszej willi. Starannie zamknęłyśmy się w środku, dbając o to, by dom był zawsze ciemny i cichy, odważając się jedynie zerkać z okien.
Skąd mogła wiedzieć, że iraccy żołnierze porywają kobiety na ulicy?
- Och, Lana, tak mi przykro.
Lana zignorowała ten wyraz współczucia, wciąż za wszelką cenę pragnąc zwierzyć się komuś, komukolwiek.
- Mój los był przesądzony w chwili, gdy wysiadłam z samochodu, by dojść do apteki. Nagle na drodze pojawiła się grupa nieprzyjacielskich żołnierzy. Po raz pierwszy widziałam ich z bliska. Patrzyli na mnie bez słowa, a potem jeden z nich pochwycił mnie. Zanim zdążyłam krzyknąć, potężna dłoń zatkała mi usta i trzej żołnierze powlekli mnie za sobą. Nasz kierowca chyba nie widział nawet, co się stało. Mama pewnie myśli, że rozpłynęłam się w powietrzu.
Lana wydała z siebie przerywane łkanie, lecz nie uroniła łez.
Łzy płynęły za to po twarzy Jasminy. Lana była taka młoda - w porównaniu z dwudziestotrzyletnią Jasminą to po prostu szesnastoletnie dziecko. Jasmina zdała sobie sprawę, że jej sytuacja mogłaby być o wiele gorsza.
Nagle pojawił się strażnik i powiedział do Jasminy:
- Chodź. Czas minął.
Jasmina uklękła, by uścisnąć Lanę, która wciąż pozostawała w tej samej pochylonej pozycji.
- Jestem w tym samym korytarzu, tylko kilka kroków dalej. Wrócę, Lana. Wrócę. Bądź silna.
I po serdecznym uścisku Jasmina zniknęła z oczu Lany niczym rozwiewająca się wizja.

 

 

Jean Sasson

Wybór Jasminy

Tłumaczenie: Grzegorz Łuczkiewicz

Czasem życie wymaga od nas odwagi ponad nasze siły.

Jasmina to nie postać literacka. Wszystko, co zostało opisane w tej książce, wydarzyło się naprawdę, a los głównej bohaterki współdzieliły setki innych kobiet.

Piękna, inteligentna, wykształcona. Była dumną Libanką, kochała wolność, ale zawsze pozostawała wierna tradycji muzułmańskiej, w której ją wychowano. Miała 23 lata, a nigdy nawet nie pocałowała mężczyzny.

Tego dnia znalazła się w niewłaściwym miejscu i czasie. Została porwana przez irackich żołnierzy i uwięziona w ciemnej celi, wraz z kilkunastoma innymi niewolnicami.

Jasmina wiedziała, że aby odzyskać wolność, sama musi o nią zawalczyć.

Oprawca zapanował nad jej ciałem, ale nie nad myślami i duszą! Jedyną bronią, jaka jej pozostała, była oszałamiająca uroda i kobiecy spryt, dlatego – niczym Szeherezada – rozpoczęła niebezpieczną grę. Postanowiła go w sobie rozkochać.

Jean Sasson to amerykańska dziennikarka, która w swoich książkach wstawia się za krzywdzonymi kobietami Bliskiego Wschodu i oddaje im głos. Tym razem opisuje historię Jasminy, która jako jedyna odważyła się rozmawiać z autorką o swoich tragicznych wojennych doświadczeniach.

Wybór Jasminy to współczesna opowieść o niegasnącej nadziei, która wyzwala odwagę i daje nowe życie. Opowieść tym bardziej przejmująca, że prawdziwa.