Co się stanie, gdy zabijesz? Przeczytajcie fragment powieść "Patyk"
Co się stanie, gdy zabijesz? Barbara prowadzi spokojne, uporządkowane życie. Pewnego dnia zostaje brutalnie zaatakowana pod swoim domem. Śmiertelnie rani napastnika i ucieka z miejsca zdarzenia.
Przeczytajcie fragment najnowszej powieści Hanny Samson "Patyk".
Zaatakował od tyłu. Jedną rękę położył mi na ustach, drugą złapał w pasie i przyciągnął do siebie. Dyszał mi w ucho. Trwałam nieruchomo w potrzasku, ale prawa dłoń była wolna. Krótki zamach i zadałam cios. Chyba trafiłam go w brzuch. Jęknął, rozluźnił uścisk, wyszarpnęłam nożyczki, uwolniłam się, chciałam zadać drugi cios, ale upadł, zrobiłam krok w kierunku bramy i światło rozbłysło, kluczyki, pilot, metaliczny łoskot, nie czekałam, aż brama otworzy się do końca, prześlizgnęłam się pod nią, wcisnęłam drugi guzik, brama na końcu podjazdu zaczęła się otwierać.
Wbiegłam na górę. Obejrzałam się. Nikt mnie nie gonił. Na ulicy nie było nikogo. Nogi drżały, nie mogłam iść, oparłam się o ścianę budynku.
W ręce nadal trzymałam nożyczki. Wrzuciłam je do torby, wygrzebałam papierosy. Zapalniczka. Ręce z trudem poddawały się mojej woli. Zapaliłam. Zza zakrętu wyszła kobieta. Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie.
W domu czekała na mnie Foka, zaczęła mnie radośnie witać. Zamknęłam drzwi i zsunęłam się po nich, usiadłam na podłodze. Objęłam Fokę, wtuliłam twarz w psi łeb i wdychałam znany za-pach. W końcu suka wysunęła się z moich objęć. Powinnam iść z nią na spacer, ale nie mogłam.
- Poczekaj, później pójdziemy.
O ile wcześniej po mnie nie przyjdą. Za oknami przejechał samochód na sygnale. Więc już wiedzą. Muszę wyjść z Foką, bo gdy przyjdą, pewnie nikt jej nie wyprowadzi i mnie też na to nie pozwolą.
Co z nią będzie, kiedy mnie zabiorą?
Próbowałam opanować drżenie, nie miałam nad nim władzy, moje ciało żyło własnym życiem. Dobrze wiedziałam, że nie nadaję się na bohaterkę historii kryminalnej. Zawsze starałam się być w porządku, żadnych przekrętów, byłam nastawiona do świata ugodowo, a nawet poddańczo, jedynie w domu utrzymywałam niewielką strefę niezależności. Nie byłam gotowa na zwrot akcji, który mógł mnie zaprowadzić do więzienia.
W końcu udało mi się podnieść.
Obroża, smycz, papierosy, klucze, idziemy.
Ponoć morderca zwykle wraca na miejsce zbrodni, co wydaje się mało rozsądne. Zrozumiałam, dlaczego to robi.
Siła przyciągania była tak wielka, że przesta-łam z nią walczyć.
Z ociąganiem, jednak skręciłam w Sandomierską i szłam w stronę garażu. Jeszcze mogłam minąć Rejtana i iść do Rakowieckiej, ale skręciłam w lewo jak ćma.
Na podjeździe nie było żadnych samochodów, pewnie wjechały do środka. Stałam po drugiej stronie ulicy w mroku bramy i czekałam, aż będą wyjeżdżać. Sam wezwał pomoc czy ktoś go znalazł?
Żyje czy nie żyje?
Nic się nie działo. Zapaliłam papierosa. Foka stała obok mnie, w końcu usiadła. Może bym weszła do środka, ale nie miałam jak, kluczyk z pilotem został w torbie, zza zakrętu wyjechał samochód, brama na podjazd zaczęła się otwierać, chciałam wejść za nim, nagle Foka szarpnęła smycz, budząc mój instynkt samozachowawczy.
Rzuciłam niedopałek i poszłyśmy do domu.
Zdjęłam kurtkę, chciałam ją powiesić na haku, gdy zobaczyłam ciemną plamę, miejsce pasowało, to musiała być jego krew, zrobiło mi się słabo, z torby wyjęłam nożyczki, na nich też były ślady krwi, chciałam to wszystko wyrzucić, ale gdzie?
Najpierw wycięłam plamę z kurtki i wrzuciłam do muszli. Spuściłam wodę. Zawirowało, po chwili szmata wypłynęła na wierzch. Wyjęłam ją i zawiązałam na supeł. Poczekałam, aż zbierze się woda. Poszło. Na wszelki wypadek spuściłam jeszcze raz i wróciłam do przedpokoju. Pocięłam kurtkę na kawałki, stawiała opór, na ręce zrobiły się bąble, cięłam do końca, nie wiem po co, bo ostatecznie postanowiłam ją spalić, odcięłam guziki, resztę wrzuciłam do wanny, zapaliłam świecę, przytknęłam, ogień niechętnie, jednak w końcu wysunął języki, żeby teraz nie przyszli, pomyślałam, stałam nad ogniem ze słuchawką prysznica w gotowości, zapach nie był przyjemny, miałam nadzieję, że sąsiedzi śpią i nie poczują smrodu spalenizny, w końcu zalałam ogień, musiałam się spieszyć, nie do końca spopielałe szczątki spuściłam w kiblu, reszta spłynęła poganiana strumieniem z prysznica, guziki schowałam do skrzynki z przyborami do szycia, nożyczki chciałam wyrzucić, ale gdzie?
Nocne wyjście do kosza na śmieci mogło zostać zauważone, umyłam je wodą, potem spirytusem, potem jeszcze opaliłam świeczką i schowałam na miejsce. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic.
Co się stanie, gdy zabijesz?
Barbara prowadzi spokojne, uporządkowane życie. Pewnego dnia zostaje brutalnie zaatakowana pod swoim domem. Śmiertelnie rani napastnika i ucieka z miejsca zdarzenia. W każdej chwili może zostać aresztowana – i ta myśl niespodziewanie mobilizuje ją do działania. Rozpoczyna wędrówkę w przeszłość, aby wyrównać swoje rachunki ze światem. Traumatyczne wydarzenie stwarza szansę, na jaką wcześniej nie liczyła. Happy end jest w zasięgu ręki.
Hanna Samson to mistrzyni w budowaniu wyrazistych portretów psychologicznych kobiet. W precyzyjnie skonstruowanej fabule bohaterka, postawiona wobec doświadczenia granicznego, zrzuca z siebie kolejne warstwy wstydu, rozgoryczenia i lęku. Obserwacja tego procesu, opisanego z niezwykłym wyczuciem, jest w nowej powieści Samson tak samo ważna, jak powtarzające się podczas lektury pytanie: kto tu tak naprawdę jest ofiarą, a kto myśliwym?