Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

27.03.2017

Taka rozmowa zdarza się raz na pięćdziesiąt lat!

Gdyby przeprowadzić ankietę z pytaniem: „ile procent Polaków zna jakikolwiek utwór zespołu Wojciecha Waglewskiego Voo Voo", okazałoby się, że niemal wszyscy (wedle obiektywnych danych: 97% społeczeństwa). To nie wszystko, utwór ten od 25 lat nieustannie kojarzy im się z tym co w nas, Polakach najcenniejsze. Który muzyk może pochwalić się taką rozpoznawalnością i tak szerokim odbiorem?
Zanim wszystko stanie się jasne i wyjaśnimy, że nie chodzi o „Mazurek Dąbrowskiego", opiszmy pewną historię. Jest rok 1991, a Voo Voo właśnie wydaje swój piąty album i pracuje nad utworem o roboczym tytule „Karnawał". W tym samym czasie mało znany prezenter telewizyjny w staroświeckich okularach i z kolczykiem w uchu, zaczyna prowadzić telewizyjny program muzyczny, w którym prosi, aby muzycy pomagali organizować koncerty, z których dochód byłby przeznaczony dla Oddziału Kardiochirurgii Dziecięcej w Centrum Zdrowia Dziecka. Akcja chwyciła w piorunującym tempie i już po niecałych dwóch latach odbył się pierwszy finał akcji zrzeszającej tysiące wolontariuszy i zbierającej miliony złotych dla potrzebujących dzieci. Fundacja została zarejestrowana jako „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy", a jej szef, Jurek Owsiak szukał chwytliwego tematu muzycznego, który rozgrzewałby serca (i ciała) wolontariuszy podczas corocznych już styczniowych zbiórek. „Przeżywałem chwile grozy, kiedy różni wielcy i uznani artyści podsyłali nam swoje teksty i melodyjki, w których aż "dymiło się" od smutku i cierpienia dzieci. Goniłem ich grzecznie, ale bezwzględnie", mówił w wywiadzie Owsiak. Ale wtedy było już pewne, jaki utwór najlepiej nadaje się do wyznaczonych celów: „Pierwsza muzyka, która przebiegła obok nas to Wojtek Waglewski, zespół Voo Voo i utwór „Karnawał" - zagrany dziarsko, z bardzo poetycznym i filozoficznym tekstem, natychmiast stał się czymś w rodzaju hymnu Wielkiej Orkiestry. (...) Orkiestra stworzyła swoją muzykę i klimaty. Stworzyła mnóstwo radosnych dźwięków - bo taka jest filozofia naszego działania. Czynienie rzeczy dobrych przez radość, miłość i zabawę".

Trzeba dla uczciwości dopowiedzieć, ze choć melodię „Karnawału" znają niemal wszyscy, to już kojarzenie jej z nazwą zespołu nie jest tak oczywiste. Voo Voo nie grają muzyki łatwej. W tekstach też nie zawsze jest przyjemnie. Wikipedia podaje, że: „przeważa [w nich] proste słownictwo, nawiązujące do mowy potocznej, ale jednocześnie są one pełne gier i zabaw językowych, a treść dotyczy często przeżyć egzystencjalnych i metafizycznych". Ale sam Autor ma ten temat nieco inne zdanie: „Moje teksty mówią o słabościach: o poszukiwaniu miłości, poszukiwaniu Boga, raz udanym, raz nieudanym, o zmaganiu się z samym sobą. Jeśli pojawia się u mnie tryb rozkazujący, to bardziej jako chwyt retoryczny. To nie jest nic apodyktycznego, raczej rzucam hasła typu: zwolnij, zatrzymaj się, pomyśl". Wojciech Waglewski należy do najbardziej uznanych i rozpoznawalnych tekściarzy i gitarzystów w Polsce, choć celebrytą nigdy nie został i chyba już nie zostanie. Nie przeszkadza to temu, aby zespoły w których się udziela (oprócz Voo Voo przede wszystkim Osjan), miały status kultowy, a kolejne płyty sprzedawały się znakomicie. Waglewski to postać legendarna, wokół której narosło wiele mitów, ale przede wszystkim wiarygodna i dojrzała. Nie jest materiałem na bohatera plotkarskich pism.

Wojciech Bonowicz, poeta i pisarz, który przeprowadził wywiad, wie o Waglewskim dużo, bo ich przyjaźń trwa kilkanaście lat, a rozmowy, które ostatecznie złożyły się na książkę, powstawały przez prawie dekadę. W tym czasie Voo Voo zmieniało składy, synowie Waglewskiego - Fisz i Emade zostali gwiazdami najpierw na scenie hip-hopowej, potem alternatywnej, powstał objazdowy festiwal Męskie Granie, w którym zespół uczestniczy od samego początku. Wojciech Bonowicz pyta o te i inne wydarzenia, które ugruntowały nazwisko Waglewskiego (i jego synów) na muzycznej mapie Polski. Ale jest tu tez wiele informacji, o których nawet najwierniejsi fani nie mieli pojęcia: o współpracy Waglewskiego z Donem Cherrym, jednym z najlepszych trębaczy jazzowych dwudziestego wieku, o pełnych anegdot, zagranicznych trasach zespołu Osjan, o pierwszym projekcie Waglewskiego „Zen" i inspiracjach religijnością Wschodu. Jest też o podróżach, rodzinie, miłości, dołkach, o życiu. „Wagiel. Jeszcze wszystko będzie możliwe" to skarbnica nie tylko anegdot z niemal 40-letniej kariery twórcy Voo Voo, ale też dokument czasu: historia polskiej muzyki, widziana z perspektywy człowieka, który przedarł się przez wszystkie nadzieje, rozczarowania i sukcesy, jakie dał muzyczny przemysł PRL-u i wolnej Polski.

Wydawnictwo Znak poleca nie tylko fanom muzyki: „Wagiel. Jeszcze wszystko będzie możliwe. Wojciech Waglewski w rozmowie z Wojciechem Bonowiczem".

Fot. Andrzej Iwanczuk_REPORTER

Taka rozmowa zdarza się raz na pięćdziesiąt lat!

Gdy podczas koncertu rozciął sobie rękę, nawet tego nie poczuł. Adrenalina sprawia, że gra, póki nie padnie.
Gdy ktoś nazywa go polskim Stingiem, dostaje piany.
Twierdzi, że muzyka pozwala ludziom poukładać swoje emocje.
Jeden z najbardziej niezwykłych i wszechstronnych polskich artystów. Muzyk legendarnego Osjana i założyciel kultowego Voo Voo, kompozytor, gitarzysta i autor tekstów, mąż, ojciec, przyjaciel.
Z poetą Wojciechem Bonowiczem spotykał się przez ponad 10 lat, by rozmawiać o muzyce, podróżach, rodzinie, miłości, dołkach, o życiu. Ze spotkań tych powstał wielowymiarowy portret nieobecnego „na ściankach” i plotkarskich portalach antycelebryty.