Nie wystarczy tylko marzyć, trzeba też działać
W Znak Literanova ukazują się "Wszystkie twoje marzenia" - nowa powieść Agaty Czykierdy-Grabowskiej, najpopularniejszej polskiej autorki new adult. Jej poprzednia książka, "Jak powietrze", była nominowana do Książki roku serwisu Lubimy Czytać w kategorii powieść obyczajowa/romans. Przeczytajcie wywiad z autorką!
- Wierzy Pani w to, że marzenia się spełniają?
- Same z siebie raczej rzadko, choć i tak się czasami zdarza. Wierzę przede wszystkim w ciężką pracę, która kiedyś przyniesie efekty. Najgorszą opcją jest czekanie z założonymi rękoma, aż wszechświat pochyli się nad naszymi pragnieniami, a gdy tak się nie dzieje, rozpaczamy i obwiniamy wszystko i wszystkich dookoła. To bardzo infantylne podejście do życia. Praca i ciągłe dążenie do spełniania pragnień to klucz do ich realizacji i nie mam tu na myśli dążenia do udziału w wiekopomnych wydarzeniach, szaleńczego wspinania się po szczeblach kariery zawodowej czy szukania każdego sposobu na wzbogacanie się. Mam na myśli spełnianie tych nawet najdrobniejszych marzeń, które nas uszczęśliwią choćby na krótką chwilę.
- Czy jakieś Pani marzenie się spełniło?
- Od zawsze lubiłam podróżować. Właśnie z tym wiążę większość moich marzeń. Chciałabym zwiedzić najbardziej odległe i niesamowite miejsca na świecie. Jedno z takich miejsc udało mi się zobaczyć. Spędziłam trzy miesiące w Afryce. Lot do Angoli trwał kilkanaście godzin z przesiadką w Emiratach Arabskich. Zamiast spędzić noc w hotelu, razem z koleżanką wybrałyśmy się na całonocną wycieczkę po Dubaju.
- Jaka była droga do realizacji tego marzenia?
- To była nieplanowana podróż. Mój mąż był na rocznym kontrakcie w Angoli i gdy tylko nadarzyła się okazja, bez wahania udałam się do lekarza po odpowiednie szczepionki, spakowałam walizki i dołączyłam do męża.
- Wróćmy do spraw nam bliższych. Co sprawiło, że postanowiła Pani pisać i jak to na początku wyglądało?
- Zaczęłam pisać przez... remont świeżo zakupionego mieszkania. Przez kilka miesięcy mieszkaliśmy z mężem w mieszkaniu w surowym stanie, jednocześnie wykańczając je własnymi rękoma i chodząc do pracy. To był jeden z najbardziej męczących i stresujących okresów w moim życiu. Zaczęłam pisać, żeby się na chwilę wyłączyć od tego, co działo się dookoła. W mojej głowie zalegało mnóstwo historii, ale nigdy wcześniej nie odważyłam się przenieść ich na „papier". Nie byłam nawet pewna, czy to potrafię, ale gdy napisałam pierwsze zdanie, zdałam sobie sprawę, że nie jest to takie trudne, jak się obawiałam. Od tamtej pory cały czas piszę i nie mogę przestać ;)
- Podjęła Pani ryzyko, wydając samodzielnie swoją pierwszą książkę. Nie bała się Pani?
- Bardziej obawiałam się tego, jak ta książka zostanie przyjęta, ponieważ nikt postronny jej przed wydaniem nie czytał. Skorzystałam z usług wydawnictwa, które wydaje ze współfinansowaniem, ponieważ nie wierzyłam, że jako debiutantce uda mi się dobić do drzwi wydawnictwa z tradycyjnym systemem wydawania. W dodatku, tak jak wspomniałam, nie byłam pewna, czy książka będzie na tyle dobra, aby ktoś się nią zainteresował.
- Co się czuje, gdy trzyma się w rękach swoją pierwszą książkę, a co gdy kolejną, w dodatku oczekiwaną przez czytelników?
- Gdy wzięłam do ręki moją pierwszą książkę, nie dowierzałam, że to ja ją napisałam. Bardzo długo wertowałam strony, czytałam przypadkowe rozdziały i byłam niesamowicie szczęśliwa. Myślę, że drugi raz nie poczuję tego, co czułam, gdy trzymałam w ręku moją pierwszą powieść. Każda kolejna książka to oczywiście mnóstwo emocji, ale też niepewność, czy nie zawiodę oczekiwań czytelników.
- Nie boi się Pani, że pomysły kiedyś się wyczerpią?
- Boję się tylko tego, że pisanie przestanie sprawiać mi przyjemność. Wiem, że nie jestem w stanie pisać na czas, pod presją i na zamówienie. Jeśli nie będę wystawiona na takie sytuacje, pomysłów mi nie zabraknie.
- 10 maja do księgarń trafi Pani książka „Wszystkie twoje marzenia". Co Panią zainspirowało do jej napisania?
- Książka „Wszystkie twoje marzenia" powstawała jako opowiadanie na bloga w odcinkach. Była to kontynuacja mojego wcześniejszego opowiadania, które bardzo przypadło czytelniczkom do gustu. Ciekawostką jest fakt, że gdy zaczynam nową historię, nigdy tak naprawdę nie wiem, jak potoczą się losy głównych bohaterów. Tak samo było z historią Mai i Kamila. O tym, co się wydarzy w kolejnym odcinku, decydowałam w chwili, w której rozpoczynałam pisanie. Wiedziałam jedynie, że akcja będzie się działa w jednym z warszawskich akademików, a miłością głównej bohaterki będą podróże.
- Gdzie szuka Pani inspiracji?
- W zasadzie wszędzie. Inspirują mnie ciekawe miejsca, zasłyszane historie, obejrzane filmy i odbyte podróże. Obserwuję ludzi w autobusie i wymyślam dla nich ciekawe historie. Zgaduję, kim są, wyobrażam sobie, kim mogliby być, co się kryje w ich przeszłości i co mogłoby się wydarzyć w ich przyszłości. Bywa też tak, że odnajduję w przypadkowo napotkanych osobach moich bohaterów, a przynajmniej ich wizualne odpowiedniki. Jednak moim największym impulsem do pisania jest muzyka.
- Czy opisała Pani w książkach jakaś swoją miłość?
- Nie, nie opisuję własnych historii miłosnych, tylko bardziej reakcje i odczucia, które towarzyszyły mi przy pierwszych, nastoletnich zakochaniach. Od wielu lat jestem w szczęśliwym związku z moim mężem i na pewno mniej lub bardziej świadomie przemycam coś z naszego życia do życia moich bohaterów książkowych. Nie są to jednak zdarzenia, tylko stany emocjonalne, a prawdą jest to, że najlepiej nam się pisze o tym, co znamy.
- Ma Pani jakieś złote rady dla swoich czytelniczek, jak spełniać marzenia?
- Jak już mówiłam, nie wystarczy tylko marzyć, trzeba też działać.